Dodany: 17.03.2006 23:39|Autor: meredith
W rolach głównych: feministka i "miłośnik kobiet"
Zdradzę mój osobisty pogląd, że prawzór, zarys książki "188 dni i nocy" pojawił się wcale nie wtedy, gdy Małgorzata Domagalik i Janusz Wiśniewski spotkali się i doszli do wniosku, że chcą stworzyć taki dziennik. Stało się to o wiele wcześniej. Być może zarys ten nie pojawił się wówczas w głowach samych jej autorów. Przyczynkiem do niego był artykuł Małgorzaty Domagalik "Wirtualny walet karo", w którym przy okazji rozmowy o "Samotności w Sieci" nawiązała się polemika feministki i "miłośnika kobiet" na tematy uczuć oraz odwiecznych ról kobiecych i męskich.
Pomyślałam wówczas, że rozmowa obydwojga musiałaby się prezentować intrygująco. Czas pokazał, że możemy prześledzić jej przebieg. Przebieg wciągającej polemiki rozpisanej na 188 dni i nocy. W jej trakcie oboje poznali się bliżej, ujawniając sekrety i osobiste przemyślenia. Często są to poglądy zupełnie odmienne, co sprawia, że dyskusja staje się tym bardziej interesująca, a jej uczestnicy odwołują się do szeregu autorytetów z dziedziny nauki i filozofii, aby udowodnić swoje racje. Możemy rozkoszować się inteligentnymi ripostami, doprawionymi humorem.
Rozmowa tych dwojga, piszących do siebie z różnych zakątków świata, splata się w szereg anegdot, zasłyszanych historii i słów poważnych, zaryzykuję twierdzenie - niezaprzeczalnych prawd życiowych o miłości, naturze kobiet i mężczyzn, przyjaźni, seksualności oraz kulturze, w której żyjemy.
Janusz Wiśniewski z wrodzonym wdziękiem wypowiada się o kobietach, związkach i życiu. Nazywając siebie "męskim feministą", trochę oczarowuje, zagaduje Małgorzatę Domagalik, prowokując do zwierzeń na najbardziej intymne tematy. Jednocześnie zdradza wiele tajemnic o sobie. O sobie jako człowieku, mężczyźnie, ojcu, mężu i Polaku.
Osobiście wiele trafnych obserwacji odnalazłam w wypowiedziach Małgorzaty Domagalik, opinii, z którymi się zgadzam i identyfikuję. Autorka ta nie boi się wypowiadać niepopularnych poglądów. Z typową dla siebie bezkompromisowością odkrywa mechanizmy, jakim ulegamy codziennie. My - kobiety i mężczyźni, my - ludzie. Pisze z kobiecego punktu widzenia o swojej płci, stylu myślenia kobiet, o szczęściu i cierpieniu, o honorze i upodleniu. O życiu. O pozostaniu w zgodzie z samym sobą. O wadze miłości i że warto kochać.
Ta książka jest swoistym dziennikiem, pamiętnikiem, który czytelnik pochłania naprędce bojąc się o to, że zostanie przyłapany. Gdzieś na strychu, zaczytany nad konturem zakurzonego kufra, drżącymi dłońmi przewraca kolejne karty. Jakby czytał intrygującą, porzuconą korespondencję, tak wciągającą, że nie można jej odłożyć na właściwe miejsce.
Polecam tę książkę ludziom, którzy lubią stawiać trudne i ważne pytania. Którzy chcą dociekać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.