Dodany: 26.03.2006 12:59|Autor: eubz

Marek Krajewski, czyli m.in. o tym, co widelec potrafi zrobić ze śledziem


Książka Marka Krajewskiego "Widma w mieście Breslau" jest historią, w której bohater - komisarz policji Eberhard Mock - za sprawą listu napisanego przez mordercę zostaje uwikłany w śledztwo "czterech marynarzy", których zamordowano w sposób nader wyraźnie wskazujący na jakieś "demoniczne" praktyki. Z tej przyczyny Eberhard staje przed zamkniętymi drzwiami hermetycznego światka wrocławskiego okultyzmu i jego praktyk, by je otworzyć i postarać się rozwikłać zagadkę owego mordu...

Powieść jest wpisana w schemat kryminału, jednak wykracza poza horyzonty sztuki. Równocześnie bowiem z działaniami Mocka poznajemy zapiski/pamiętnik mordercy. Taki zabieg pozwala czytelnikowi widzieć szerzej niźli Mock, pozwala go dopingować w rozwiązywaniu tajemnicy, niecierpliwie czekać na kolejny jego ruch. Książka również bogato ilustruje nastroje, wahania, myśli bohatera... Proza zawarta w "Widmach..." czasami służy jako narzędzie do Mockowego rachunku sumienia. Czytelnik więc nie ma tutaj do czynienia z podawaniem skutków (jak to się dzieje w "ortodoksyjnych" kryminałach), ale ma dodatkowo możliwiość poznania ich przyczyn; jak behawioralnych, tak fizycznych...

Co urzeka w "Widmach..."?

Wspomniany Eberhard Mock - policjant prowadzący śledztwo. Bohater iście Chandlerowski. Co prawda nie ma takiego poczucia humoru jak Marlowe, ale zręcznie nadrabia to swą osobą. Drań korzystający z usług wrocławskich dziwek, pijący bardzo dużo alkoholu, który w jego mniemaniu pozwala mu zasnąć i spać bez koszmarów nawiedzających go w domu od czasu morderstwa czterech marynarzy, równocześnie jest człowiekiem wrażliwym, ciągle szukającym poznanej niegdyś rudowłosej pielęgniarki, którą platonicznie kocha. Stosujący brutalne metody przesłuchań, a jednocześnie np. potrafiący zafundować wizytę lekarską prostytutce z egzemą... Ważne w tym wszystkim jest to, że te cechy w Mocku się nie kłócą. Mock jest, jaki jest, i tyle. Albo go kochają, albo nienawidzą. Albo więc czytelnik go rozgrzeszy, albo pozostanie on dla niego zwykłym brutalnym gliniarzem.

Niesamowite jest to, co buduje tło książki. Jest nim Breslau roku 1919. Krajewski zadbał o szczegóły tak bardzo, że czytając można wręcz poczuć zapach koni ciągnących dorożki, zapach psiej uryny w bramach, wilgoć podwórka-studni, czy poczuć smagający śmieci parkowy wiatr. Język Krajewskiego pozwala czytelnikowi poznać Wrocław i Mocka tak, jakbyśmy byli Mockowym aniołem stróżem, sunącym za nim, gdziekolwiek jest. Równocześnie czytelnik obdarowany jest szerokim aneksem z polskimi nazwami wrocławskich ulic i miejsc, które w książce mają swoje niemieckie odpowiedniki, by wiedzieć, gdzie aktualnie "jest".

Jest jeszcze coś w prozie Krajewskiego, poza referencjami wystawionymi wyżej, nad czym warto się zatrzymać. Są to opisy jedzenia. Zapewne nie od parady Krajewski będzie uczestniczył w programie, który prowadzi Makłowicz. Jest miłośnikiem kuchni równie wprawnym jak ten drugi. Dzięki temu w książce można "zobaczyć", co widelec potrafi zrobić ze śledziem, jak łyżka potrafi kroić lody czy co takiego jest w pieczonym kurczaku, że jego spieczona skóra wydaje podczas dzielenia go nożem chrupiący dźwięk. Medal za opisy jedzenia...

Jedyną dla mnie wadą (?!), która mnie uderzyła, jest pogoda, a raczej "wrześniowe palące słońce", którego w książce jest bardzo dużo :). Nie wiem jednak, czy to wada, gdyż zważywszy, że Krajewski przyłożył się do badania źródeł, to kto wie - może wrocławski wrzesień 1919 r. właśnie taki był. Słyszy się również (czyta), iż Krajewski zniszczył zakończenie. Nie zauważyłem jednak, żeby było z nim coś nie tak... dlatego nic nie powiem. Każdy niech oceni wg własnych preferencji.

Powyższe cechy książki składają się na to, iż z pełną odpowiedzialnością polecam jej przeczytanie; czy to dla śledzia, czy dla okultystycznego Breslau, czy dla samego Mocka - a może dla wszystkich tych rzeczy jednocześnie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6999
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: