Dodany: 30.04.2006 18:44|Autor:

Książka: Zupa z granatów
Mehran Marsha
Notę wprowadził(a): olamanola

nota wydawcy


Ballinacroagh, małe miasteczko we wschodniej Irlandii. Trzy piękne siostry Aminpour, uciekinierki z ogarniętego islamską rewolucją Iranu, otwierają egzotyczną Babylon Café. Zaczynają kusić mieszkańców miasteczka tradycyjnymi perskimi potrawami i rozmaitymi smakołykami, które roztaczają wspaniałe aromaty kardamonu, cynamonu, szafranu i podawanej do posiłku, parzonej w starym samowarze jaśminowej herbaty. Początkowo mieszkańcy nie akceptują sióstr Aminpour, ich obcość budzi powszechną nieufność, a egzotyczne zapachy i smaki kojarzą się z diabelską pokusą. Wkrótce jednak miasteczko przyjmie siostry, a one zaszczepią w nim upodobanie do perskiej kultury i kuchni.

Marsha Mehran stworzyła baśniową opowieść utrzymaną w konwencji realizmu magicznego i wypełniła ją pobudzającymi apetyt zapachami, tajemniczymi przyprawami, nieznanymi smakami oraz prawdziwymi przepisami kulinarnymi. Książka zabiera czytelnika w podróż do serca perskiej kultury oraz irlandzkiej codzienności.

[W.A.B., 2006]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4506
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: McAgnes 08.11.2008 14:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ballinacroagh, małe miast... | olamanola
Kto oglądał film "Czekolada" z Juliette Binoche, niewątpliwie będzie miał wrażenie deja vu. Fabuła jest bowiem niezwykle podobna: do małego, sennego miasteczka na wschodzie Irlandii sprowadzają się trzy siostry. Wynajmują starą cukiernię i urządzają tam małą, przytulną knajpkę z potrawami rodem z Iranu (stamtąd pochodzą). Początki są trudne, bo miejscowa społeczność w trudem znosi zmiany w uporządkowanym życiu, a ci, którzy pociągają za sznurki, stawiają sobie za cel wyrugowanie sióstr z miasteczka. One nie rezygnują i powoli podbijają serca i żołądki sąsiadów.

Gdybym na tym skończyła pisać o książce, wyrządziłabym jej krzywdę, bo wcale nie jest miałką bajeczką dla dużych dziewczynek.

To przez siostry, za którymi aż z Iranu ciągnie się smuga cienia. Uciekły stamtąd w pośpiechu, zawirowania polityczne, religijne i osobiste okazały się zbyt silne, by mogły tam zostać. Każda z nich ma ranę w sercu, każda myśli o tym, co tam zostało, ale nie rozmawiają o tym między sobą. Dlatego też oglądamy świat przeszłości oczami każdej z nich oddzielnie. Siłą rzeczy te wizje się różnią - z kawałków (jakby puzzlowych) składamy sobie obraz Iranu, rewolucji, biedy, poniżania...
To tylko tło opowieści, ale dla mnie istotne, bardziej niż to, czy dziewczynom uda się wytrzymać w miasteczku, czy też czeka je kolejna przeprowadzka.

No i jeszcze malutki, acz znaczący szczególik: przed każdym rozdziałem jest zamieszczony przepis na egzotyczne danie, zaczęło się od "dolmie", czyli gołąbków. Troszkę jak greckie dolmadakie, a ja je lubię i nawet umiem robić, toteż przeczytałam przepis ze szczególnym zainteresowaniem. Przepisów na potrawy jest kilka, przy czym każda z nich odgrywa swoją rolę na kartach powieści.
Użytkownik: norge{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 22.03.2012 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Kto oglądał film "Cz... | McAgnes
"Czekoladą" byłam zauroczona, ale generalnie nie przepadam za tego typu książkami. Mam w planach jeszcze "Smażone zielone pomidory".

"Zupa z granatów" rzeczywiście jest niezła. Egzotyczne smaki, zapachy, barwy, przepisy kulinarne plus pozytywne przesłanie - tak krótko można ją streścić. Lektura łatwa, pogodna i na szczęście całkiem dobrze napisana. Jednak żadnych głębszych wrażeń nie pzostawia. Ot, przeczytać, powyobrażac sobie te wszystkie pyszności i tyle.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: