Dodany: 19.05.2006 18:46|Autor: verdiana

Czytatnik: Artes Liberales

2 osoby polecają ten tekst.

[opinie] Iwona Banach "Chwast"


Kiedy byłam małą dziewczynką, byłam przekonana, że wszystkie bliźniaczki na świecie mają na imię Ula i Asia, a wszystkie opóźnione w rozwoju dziewczynki mają na imię Julita. Taka Julita mieszkała w sąsiedztwie. Miałam jakieś 5 lat, ona – około 16. Miała ciało dojrzałej kobiety: duże piersi, wciętą talię, długie, zgrabne nogi. Niektóre dzieciaki naśmiewały się z niej, ale nie dlatego, że była opóźniona, ale dlatego, że jej ciało już dojrzało. A my? My się bawiliśmy z Julitą – była istotą łagodną, pogodną i sympatyczną.

Czytając „Chwasta”, widziałam Julitę. Bo Agatka też miała 16 lat, też nie mówiła pełnymi zdaniami, też lekce sobie ważyła konwenanse i tak samo jak Julita po prostu chciała się bawić – z dziećmi, ze zwierzakami, które akceptują inność bez zbędnych pytań.

Nie dziwi mnie ilość nieszczęść spadających na narratorkę – życie i tak jest okrutniejsze niż jakakolwiek historia. Wykorzystanie seksualne, dom dziecka, opuszczenie – najpierw przez matkę, potem przez ojca, mąż – psychiczny oprawca i teściowa – żandarm, upośledzone dziecko, ciężka choroba... To się dzieje, stale, bez przerwy, to spotyka nas, naszych przyjaciół, sąsiadów, ludzi mijanych na ulicy. To i jeszcze gorsze rzeczy... więc nie dziwię się.

Porusza mnie miłość matki do córki i irytuje wściekle. Czy matka, która kocha, przez 16 lat pozwala, żeby jej mąż znęcał się nad dzieckiem i seksualnie je wykorzystywał? Czy matka, która kocha, zgadza się na wyuczoną bezradność? Czy dla matki, która kocha, istnieje coś ważniejszego niż dziecko? Matka książkowa na wszystkie pytania odpowiedziałaby „tak”, więc... jaka to miłość? Mając perspektywy, wykształcenie pozwalające na pracę w domu i całkiem niezłe zarobki, na opiekę nad dzieckiem, na uczenie go życia ta kobieta (nie umiem o niej myśleć inaczej!) swoje niepełnosprawne dziecko ubezwłasnowolnia. Ogranicza je i uzależnia od siebie w większym stopni, niż to jest konieczne. Tak nie krzywdzi dziecka matka kochająca.

Chce zabić swoje dziecko i siebie – bo kto się nim zajmie po jej śmierci? Nie szokuje mnie ten wybór. Rozumiem. To akurat rozumiem doskonale... Tok jej myślenia, spostrzeżenia dotyczące innych matek, które zbiły swoje dzieci, i śmierci, rozumiem głęboko, aż w trzewiach. Podobnie nie akceptuję opinii publicznej i fałszywego zainteresowania – po fakcie i na chwilę.

Drażni mnie jej stosunek do niewidomego Janusza. Traktuje go dokładnie tak, jak sama nie chciała być traktowana. Daje mu nadzieję, pozwala się prowadzić przez życie za rękę, a potem nagle, bez słowa, odsuwa się, znika. Nie wykorzystuje szansy dla siebie, dla Agatki. Postać Janusza za to bardzo lubię, jest mi szalenie bliska – znałam kiedyś kogoś takiego. I dziwi mnie zdziwienie, kiedy się okazuje, że Janusz jest samodzielny. Przecież ma umysł sprawny i ostry jak brzytwa!

Skojarzenia – z „Poczwarką” Terakowskiej i z „Celą” Sobolewskiej. Chwast (Banach Iwona) tak samo boli jak „Poczwarka”. Ale nie przypomina „Celi”, która przecież nie jest beletrystyką, nie jest też tak rozdzierająco smutna.

Zakończenie... nie wiem, czy je polubię, bo nie wiem, jakie jest. Nie lubię happy endów, ale czy to happy end?



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7462
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 28
Użytkownik: Kaoru 20.05.2006 00:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy byłam małą dziewczy... | verdiana
Pod wpływem Twojej czytatki wkrzucam tę książkę do schowka. Przeczytam na pewno.
Użytkownik: verdiana 20.05.2006 08:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Pod wpływem Twojej czytat... | Kaoru
Koniecznie. Warto. To mocna książka... Ja się jej bardzo długo bałam.
Użytkownik: Chilly 20.05.2006 00:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy byłam małą dziewczy... | verdiana
Ja nie rozumiem bohaterki, tak jak nie rozumiem kobiet jej podobnych. Jak można pozwalać się tak traktować, jak można pozwalać krzywdzić własne dziecko... Oczywiście wiem, że tak jest i jak to wszystko działa, ale nie potrafię tego zaakceptować.

Miłość Hanny jest bardzo zaborcza, bardziej przypomina chęć posiadania czegoś na właśność, czegość zupełnie od niej zależnego niż prawdziwą, zdrową miłość. We mnie mimo całego mojego współczucia, ta osoba sympatii nie wzbudziła...

Rozważania dotyczące innych kobiet, które zabiły własne dzieci wydają mi się próbą usprawiedliwienia siebie. Obwinianie społeczeństwa o całą tragedię, zrzucanie całej odpowiedzialnści na nie, przy całkowitym wybielaniu morderczyń, jest zupełnie bez sensu i bardzo niesprawiedliwe. Tak naprawdę nikt nie może takim osobom pomóc, jeżeli one same tej pomocy nie zechcą... i nie chodzi mi o ciągłe dawanie pieniędzy...

Happy end? Dla mnie żadnego happy endu nie ma, po prostu w to nie wierzę...
Użytkownik: verdiana 20.05.2006 08:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie rozumiem bohaterki... | Chilly
Ten happy end mi się wyłanie nieśmiało... Hanna umiera, a Agatka zostaje z Januszem. :> Ale do tego najpierw musieliby się pobrać i on chyba musiałby ją adoptować, tymczasem Michał wciąż ma prawa do dziecka. Zresztą: jak wyglądają prawa rodzicielskie wobec dziecka niepełnosprawnego umysłowo? Czy w jego 18. roku życia wygasają? Czy nie?

A wrażenia miałam podobne... Tylko nie miałam odwagi tak wprost napisać, bo za takie twierdzenia linczują, wiesz, Zła Kobieto? :> Przecież trzeba się użalić i pogłaskać po główce, a nie mówić, że się zaniechało. Bo to jest winą Hanny: ona ZANIECHAŁA. Zaniechała wszystkiego, co mogła zrobić dla Agatki. Skazała ją na cierpienie. W imię czego? Miłości?

Rzecz jasna to, że Hanna zaniechała, nie usprawiedliwia tego, co wyprawiali jej mąż i teściowa!
Użytkownik: Chilly 20.05.2006 09:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten happy end mi się wyła... | verdiana
No cóż... Zła Kobieta jestem, mogę mówić i pisać wszystko, bez głaskania po głowie. ;>

> Ten happy end mi się wyłanie nieśmiało...
To tylko pobożne życzenia. Podobne do moich: Hannie udaje się pokonać raka, rozwodzi się z mężem i żyją długo i szczęśliwe w czwórkę. Tylko to takie nierealne...

> Zresztą: jak wyglądają prawa rodzicielskie wobec dziecka niepełnosprawnego umysłowo? Czy w jego 18. roku życia wygasają? Czy nie?
Można ubezwłasnowolnić... Teoretycznie nie jest to takie proste, bo samo upośledzenie nie jest przesłanką, musi ono "wpływać na niemożność lub ograniczenie kierowania przez nią swoim postępowaniem". Tylko, że zawsze wpływa w mniejszym lub większym stopniu, wszystko zależy od sądu...

> Skazała ją na cierpienie. W imię czego? Miłości?
Raczej własnej potrzeby miłości. Takie dziecko kocha, po prostu...

> Rzecz jasna to, że Hanna zaniechała, nie usprawiedliwia tego, co wyprawiali jej mąż i teściowa!
Oczywiście, że nie! To też nie tak, że wszystko było winą Hanny. Ona przecież nie odpowiada za emocje i czyny tamtych ludzi. Jej winą było tylko brak jakiejkolwiek reakcji przez te wszystkie lata. To tak jakby i ona myślała o Agatce jako czymś gorszym, wstydliwym... Kochała, ale myślała jak mąż i teściowa. Ta dwójka nie powinna bezkarnie robić tego, co robiła.
Użytkownik: verdiana 20.05.2006 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż... Zła Kobieta jes... | Chilly
> Raczej własnej potrzeby miłości. Takie dziecko kocha, po prostu...

No właśnie. :( Dostawała od Agatki miłość czystą i bezinteresowną. A dawała jej nadopiekuńczość. Zresztą nadopiekuńczość to też forma odrzucenia...
Dla mnie to niepojęte. Hanna nie pracowała. Całe dnie spędzała w domu z Agatką, bo nie wolno jej było jej z nikim zostawiać. I przez 16 lat Agatki NICZEGO nie nauczyła, ŻADNEJ samodzielności, nawet podstawowej!! A Janusz nauczył ją tyle w tak krótkim czasie. Jak można było nie wykorzystać potencjału dziewczynki, nie pozwolić jej się rozwijać? Hanna oszukiwała siebie, że pieniądze i zabawki dadzą dziecku rozwój, a skoro Michał nie chce dać na zabawki, to ogranicza rozwój dziecka. Idiotyzm!! A gdzie ciężka praca z dzieckiem!? Przecież z Agatką trzeba było pracować w domu prawie tak jak z autystykiem! I gdzie była wtedy Hanna? Czy nie wystarczyło jej, że Aga była częściowo zależna z racji swojego upośledzenia? Musiała ją uzależniać bardziej? :(

> Ta dwójka nie powinna bezkarnie robić tego, co robiła.

A Hanna nie tylko na to pozwalała, ale jeszcze się dokładała. :(

Użytkownik: Vea 20.05.2006 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy byłam małą dziewczy... | verdiana
Ja w pewnym sensie potrafię zrozumieć Hannę, była sama, nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc. Nie usprawiedliwiam jej, bo nie była tak do końca bez winy. Powinna się wcześniej odciąć od rodziny, która tak ich krzywdziła. Najłatwiej jednak obwiniać matkę a gdzie byli inni? Sąsiedzi, przyjaciele, znajomi nikt nie pomógł, ale jak? Parzcież odcięli się wiele lat wcześniej.
Następnym pytaniem, jakie mi się nasunęło podczas czytania to, co z placówką, do której uczęszczała Agatka?, Nic jej nie nauczyła nic nie dała a powinna pomóc jej i rodzinie. Zadaniem takich szkół jest przygotowanie do życia w społeczeństwie, wytłumaczenie jak rodzic powinien postępować i pracować z niepełnosprawnym dzieckiem. Taka wiedza nie przychodzi z nikąd.
Przecież, kiedy Janusz pokazał Hannie, że jej córka może być samodzielna, nie broniła się jakimiś głupimi wymówkami tylko zrozumiała swój błąd. Gdyby tak wcześniej ktoś pokazał, że można inaczej wychować Agatkę…, ale takiego kogoś nie było przez szesnaście lat!



Użytkownik: verdiana 20.05.2006 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja w pewnym sensie potraf... | Vea
> Najłatwiej jednak obwiniać matkę a gdzie byli inni?

To matka (i ojciec!) są zobowiązani wychowywać dziecko, nie sąsiedzi, przyjaciele, znajomi itd. Oni oczywiście mogą pomóc, ale nie muszą, nie mają takiego obowiązku i brak pomocy z ich strony nie może być traktowany jak wina.
Masz rację z tą placówką. Poza nią są też ośrodki interwencji, przychodnie, rozmaite linie telefoniczne itd. Hanna nie była - mimo wszystko - odcięta od świata, miała gdzie szukać pomocy, a nie zrobiła tego. Nawet nie próbowała.

A pokazać...? Przecież ona nie miała 5 lat! Jako dorosła kobieta doskonale zdawała sobie sprawę, że im bardziej samodzielna będzie Agatka, tym lepiej będzie jej się żyło, tym łatwiej będzie miała w życiu, zwłaszcza kiedy matki zabraknie. I co? Łatwiej było z niej zrobić współzakładnika koszmarnej rodziny. :(
Nie wiem, czy Hanna zrozumiała swój błąd, skoro zamiast pomóc Januszowi uczyć Agatkę, dalej rozmyślała, jak ją najlepiej zabić.

Wiesz, mam podobny stosunek do śmierci, jak Hanna. Nie uważam śmierci za coś złego. Ona naprawdę czasami jest lepszym wyjściem niż życie. Czasami jest darem łaski. Czasami.
Nie wiem, czy w sytuacji, kiedy znalazł się Janusz, który pokochał je obie, śmierć Agatki była najlepszym dla niej wyjściem. Mogła mieć szansę na szczęście z Januszem, nawet gdyby Hanna zmarła... Szkoda mi tej szansy. Ale powieść się skończyła i nikt nie wie, co dalej. :-)

Ciekawi mnie też, czym ta historia jest dla Iwony Banach...
Użytkownik: Vea 20.05.2006 18:19 napisał(a):
Odpowiedź na: > Najłatwiej jednak obwin... | verdiana
Oczywiście, że rodzice lub opiekunowie są od tego, aby wychować a nie inni, jednak przyjaciele mogliby pomóc odciąć się od takiej rodziny, po prostu dać wsparcie psychiczne. Każdemu jest łatwiej podjąć decyzje, kiedy wie, że jest ktoś, na kogo może liczyć. Ta kobieta nie miała kogoś takiego miała natomiast spory bagaż życiowych doświadczeń, co wcale nie ułatwia odejścia od męża. W książce nie było napisane czy Hanna szukała pomocy, tego nie można być pewnym.
W książce była opisana jeszcze jedna placówka. Ośrodek, do którego wywiózł Agę ojciec, nie mogę pojąć, że tak łatwo ją przyjeli, nawet nie sprawdzili czy matka rzeczywiście nie ma żadnych praw.

Chcę wierzyć, że tam na dachu Hanna by nie skoczyła, a Janusz tylko utwierdziłby ją w tym przekonaniu. Może to trochę naiwne, ale przecież nie jest tak łatwo odebrać życie własnemu dziecku. Nie dowiemy się czy Hanna zrozumiała tak naprawdę swój błąd, ponieważ nie znamy zakończenie, które wiele by wyjaśniło. Każdy z nas dopowiedział sobie własne zakończenie, które wiele zmienia, jeśli chodzi o Hannę.

Mnie również ciekawi stosunek autorki do powieści. Ciekawie mogłoby być gdyby udało się doprowadzić do spotkania autorskiego w biblionetce


Użytkownik: verdiana 20.05.2006 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że rodzice lu... | Vea
Hanna chyba nie miała przyjaciół - "poświęciła się" dziecku. :(

O spotkaniu autorskim muszę pomyśleć, koniecznie. Mam nadzieję, że pani Iwona ma Internet - jutro na targach spytam wydawcy. I muszę zdobyć drugą książkę tej autorki!
Użytkownik: imarba 25.05.2006 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Hanna chyba nie miała prz... | verdiana
jestem autorką "Chwasta" i chętnie bym sie zgodziła na takie internetowe spotkanie (cenię sobie biblionetkę!), jeżeli ktoś oczywiście byłby zainteresowany...
Internet mam 24/24
Użytkownik: Chilly 25.05.2006 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: jestem autorką "Chwa... | imarba
Właśnie się zastanawiałyśmy jakby tu Panią zaprosić, a tu proszę... ;)
Bardzo się cieszę i jak najbardziej jestem zainteresowana. :-)
Użytkownik: ella 25.05.2006 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie się zastanawiałyś... | Chilly
A to dopiero radosc i zaszczyt dla nas!:-)
Ja zaluje tylko, ze na przeczytanie Pani ksiazki bede musiala jeszcze troszke poczekac ;-(. Dopiero niedawno ja zamowilam.
Pozdrawiam serdecznie i zycze milych pogaduszek z b-netkowiczami, ktorzy znaja juz Pani tworczosc. A ja bede cichutko siedziec i sie przysluchiwac.
Użytkownik: verdiana 25.05.2006 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: jestem autorką "Chwa... | imarba
Wielką radość nam Pani sprawiła! To ja prędziutko do Pani piszę maila!
Użytkownik: imarba 25.05.2006 12:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielką radość nam Pani sp... | verdiana
właśnie go dodałam. Ale ze mnie gapa!
Użytkownik: jakozak 25.05.2006 13:02 napisał(a):
Odpowiedź na: jestem autorką "Chwa... | imarba
Cześć :-). Chcesz się spotkac z Bnetkowiczami? Skąd jesteś? Jola
Użytkownik: jakozak 25.05.2006 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć :-). Chcesz się spo... | jakozak
Czy strzeliłam gafę? Wyświetliło mi się, jako osobny pojedynczy temat. :-).
Użytkownik: imarba 25.05.2006 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy strzeliłam gafę? Wyśw... | jakozak
żadnej gafy, ale jeżeli o mnie chodzi, to nie wiem ani o co, ani o kogo chodzi. Jestem z Bolesławca Dolny Śląsk
Użytkownik: jakozak 25.05.2006 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: żadnej gafy, ale jeżeli o... | imarba
Witam pięknie. W dziwny sposób wyświetliło mi się na ekranie tylko tyle, że imarba (autorka Chwasta) chciałaby się z nami spotkać. Ponieważ jesteśmy teraz w Bnetce na etapie radosnych spotkań, czy to w Poznaniu, czy Wrocławiu, Warszawie, Katowicach - zrozumiałam, że Ty też chcesz wziąć udział w takim bezpośrednim spotkaniu. Stąd moja dziwaczna odpowiedź. :-)
Mamy na naszym Forum dział Spotkania i tam ktoś ogłasza: "Uwaga dnia tego i tego tu i tu. Kto chętny?"
Na przykład 16 czerwca w Poznaniu. Jola
Użytkownik: imarba 25.05.2006 13:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam pięknie. W dziwny s... | jakozak
Pewnie bym chciała,, ale to nie zależy od autora, a raczej od wydawcy, czy kogoś innego, bibliotek itp... kwestia organizacji.
Użytkownik: verdiana 25.05.2006 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: żadnej gafy, ale jeżeli o... | imarba
Ślązacy i Zagłębianie umawiają się tutaj:
[artykuł niedostępny]

Czy mój mail dotarł? :-)
Użytkownik: jakozak 25.05.2006 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ślązacy i Zagłębianie uma... | verdiana
Zatem zastanów się Imarbo nad spotkaniem. Zakładkę byś ode mnie dostała... Najwyżej trochę niedokończoną, ale zawsze. Taka już tradycja. :-)))
Użytkownik: imarba 25.05.2006 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Zatem zastanów się Imarbo... | jakozak
mail nie dotarł, ale "wp" dzisiaj strasznie się ślimaczy. Chętnie się zastanowię, ale nie mam w tej materii zbyt wielkiego dświadczenia. Każdą pomoc i sugestię chętnie, a nawet bardzo chętnie przyjmę!
Użytkownik: verdiana 25.05.2006 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: mail nie dotarł, ale &quo... | imarba
Nie trzeba mieć doświadczenia. :-) Spotkania w realu są inicjatywą biblionetkowiczów, którzy mają ochotę się spotkać, pogadać o książkach, wymienić książkami, pospacerować po antykwariatach, wypić piwo w knajpie, albo kawkę w kawiarni. :-)
A tu jest strona spotkań:
http://bnetka.republika.pl/Spotkania/index.html
Użytkownik: verdiana 25.05.2006 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: mail nie dotarł, ale &quo... | imarba
Chyba nam się nie uda dogadać mailowo, skoro moje maile do tej pory nie dotarły. :( Proponuję więc gg. Mój numerek: 286767. Niecierpliwie czekam na wieści i pozdrawiam serdecznie. :-)
Użytkownik: jakozak 26.05.2006 07:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nam się nie uda dog... | verdiana
Mój też nie dotarł?
Użytkownik: imarba 26.05.2006 07:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój też nie dotarł? | jakozak
Wszystko dotarło i odpowiedziałam. Mam nadzieję, że się spotkamy!
Użytkownik: Chilly 20.05.2006 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja w pewnym sensie potraf... | Vea
> Najłatwiej jednak obwiniać matkę a gdzie byli inni? Sąsiedzi, przyjaciele, znajomi nikt nie pomógł, ale jak?
Jacy inni? I jak pomóc komuś, kto tej pomocy nie chce... A Hanna pomocy nie chciała, nie szukała jej, nawet gdy gwałt na Agatce wyszedł na jaw...
Sąsiadom przecież powiedzieli, że Agatka często krzyczy bez powodu, bo jest upośledzona. Byli wykształceni, ojciec dziewczynki był nauczycielem, dlaczego im nie wierzyć? Tym bardziej, że czasem naprawdę takie osoby krzyczą bez, od razu, jasnego powodu.

Jak wyglądają tego typu placówki chyba każdy wie, niedofinansowane, z niewystarczającą liczbą personelu... Pracowanie z dzieckiem spoczywa przede wszystkim na rodzicach. Nie wierzę, że wykształcona osoba nie umie znaleźć potrzebnych jej wiadomości... choćby poprzez rozmowę z pedagogiem z placówki... A według Hanny głównym powodem kiepskiego rozwijania się córki był brak zabawek...

Tak mi teraz przyszło do głowy, że babka Agatki w momencie, gdy mówiła, że dziewczyna nie jest już małym dzieckiem i powinna umieć coś robić, miała rację... Chociaż zrobiła to pewnie, by zranić obie.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: