Dodany: 25.08.2004 09:30|Autor: marzenia

Strach i pragnienie


"Hej, Rich, zabiłem dziś staruszkę. Mogę wpaść do miasta, aby zamienić z tobą parę słów?"

Nie, wcale tak wtedy nie powiedział. Ale pomyślał. Ten potężnie zbudowany, dobrze sytuowany prawnik z Connecticut, posiadacz w miarę szczęśliwej rodziny, czyli żony i córki, właśnie spowodował wypadek, ale nie, wcale nie tak pomyślał, a przecież mógł. Chyba wszystko przez tego Cygana, którego widział, to przez niego ciągle o tym myśli, analizuje zdarzenie, zmienia... Nie może przestać o tym myśleć. Nie teraz, szczególnie nie teraz.

"- Chudszy - zaszeptał stary Cygan z gnijącym nosem do Williama Hallecka, w momencie kiedy on i jego żona Heidi opuszczali gmach sądu. Tylko to jedno słowo przesłane wraz z ciepłym, przesyconym cuchnącą słodyczą oddechem. - Chudszy. - I zanim Halleck zdążył się odsunąć, stary Cygan wyciągnął rękę i dotknął zgiętym palcem jego policzka. (...) Chudszy..."

I niby co to ma być za klątwa? A może tylko umiejętność podświadomego wzbudzenia w nim poczucia winy? Tylko czy można mieć większe? Niż ma teraz? Nie! Z drugiej strony, zawsze chciał być CHUDSZY. Tylko dlaczego to go teraz nie cieszy? Dlaczego tak go męczą znikające kilogramy? Kolejny kilogram to koszmar. To powracający obraz kropel krwi na masce samochodu, odgłos tego huku, krzyku. Uderzający o człowieka samochód wydaje taki dziwny dźwięk. Taki inny niż na filmach. Niewyobrażalny, dziwaczny, pochodzący z innego wymiaru czasoprzestrzeni. Bo przecież to nie może przydarzyć się właśnie mnie. Nie może?! Nie może...

"Cyganie potrafią być niebezpieczni jak rozjuszone psy, jeśli dokuczy się im zbyt mocno."

Billy? Dlaczego się dziwisz, że, gdy zabiłeś Suzanne Lemke, jej ojciec Taduz rzucił klątwę? I to nie tylko na ciebie. Sprowadził poza utratą kilogramów też łuski oraz gnicie. Na innych, tych, co byli blisko. Ale przecież nikt ci nie uwierzy w klątwę... Nie bądź śmieszny, pewnie masz raka albo coś "normalniejszego", bo przecież to nie może być klątwa. Nie może...

"Chudszy", to genialna powieść autorstwa niejakiego Richarda Bachmana. Czyli znanego ogółowi Stephena Kinga. Podobno niewtajemniczeni uważają, iż Bachman, tworzący w latach 1977-1984, który stworzył "Rage", "Wielki marsz", "Roadwork", "Uciekiniera" oraz opisywanego "Chudszego", jest o niebo lepszy od samego Kinga. Cóż, wiele mówią o wędrujących duszach ;).

Bynajmniej nie da się ukryć, iż ta powieść to świetny kawał roboty. Czy to typowy King, nie mnie się wypowiadać. Zwykle się go boję, ale "Chudszy" to jedna z jego subtelniejszych powieści. Co wcale nie znaczy, że nie straszy. Gorzej, gdyż przerażenie rodzi się na poziomie dopuszczalnym, przynajmniej w naszej rzeczywistości. To strach naturalny, który powoli wciąga, mota... W końcu chudnięcie to nie zawsze zdrowy objaw. Jednak czy lepiej być chorym, umierającym na zwykłą chorobę? Czy raczej przeklętym? Czemu to nie to samo?

"Tak oto kończy się ten świat (...) nie hukiem, ale chudnięciem."

"Chudszy" to perełka. Coś nie tylko dla wielbicieli talentu mistrza grozy, ale i tych uwielbiających powieść psychologiczną czy nawet fantastykę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5839
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: