Nierealny świat, który zapada w pamięć
Fabuła książki odbiega daleko od banalności. Nigdy nie będziemy mogli doświadczyć śmierci i powtórnego powrócenia do życia. Takich sytuacji, podczas swojej długowiecznej egzystencji, główny bohater, Thane, doświadczał mnóstwo. Wszystko przez to, że stracił swoją śmiertelność, którą będzie próbował odszukać. Niestety, podczas śmieci i odrodzenia się we własnym ciele, traci również pamięć i wspomnienia, które uzyskał w poprzednim życiu. Zagubiony w mieście Sigil, zostaje odnaleziony przez przyjaciół jego poprzednich osobowości. To właśnie oni pomagają mu rozwikłać zagadkę utraconej śmiertelności.
Akcja książki dzieje się w fantastycznym świecie, pełnym Miast Drzwi, fikcyjnych postaci i potworów. Dzięki bogatej narracji możemy doskonale wyobrażać sobie miejsca i bohaterów. Każdy z nich jest inny, jednakże niektórzy z nich posiadają cechy, które działały mi na nerwy. Czasami w ich zachowaniu brakowało emocji i przez to ich zachowania stawały się nierealne.
W książce nie ma mowy o jakimkolwiek utożsamianiu się z postaciami. Główny bohater nie posiada w ogóle uczuć (ponieważ stracił śmiertelność), towarzysząca mu latająca czaszka wydaje się naiwna, a dziewczyna–diabelstwo nie budzi naszej sympatii, zaś przyjaciel githzerai jest zawsze spokojny.
Wśród różnych zwrotów akcji podczas lektury, najbardziej szokujące jest zakończenie. Pewnie to ono sprawi, że będę pamiętać o tej książce. Nigdy nie grałam w grę (bo na jej podstawie napisana jest książka), ale może teraz po nią sięgnę. Polecam „Tormenta” wszystkim fanom fantasy.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.