Czuję się oszukany po przeczytaniu "Totemu" Morrella. Szczerze mówiąc, dawno temu miałem autentyczną przyjemność czytać serię "Bractwa", która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Sięgając po "Totem" nie miałem bladego pojęcia, o czym jest ta książka i, szczerze mówiąc, nie spodziewałem się horroru. Cóż można powiedzieć, czytało się z początku świetnie, zwłaszcza narracja tego "czegoś" była dosyć ciekawa, akcja się rozwijała szybko i dramatycznie, jak w każdym porządnym horrorze, aż nagle... Skończyło się! Mam wrażenie, że autor albo znudził się pisaniem i czym prędzej zakończył, albo zorientował się, że musi skończyć szybko, aby książka nie rozrosła się do rozmiarów sagi, bądź - najprawdopodobniej - ze względu na brak dobrego pomysłu na zakończenie doprowadził sprawę do końca stwarzając szybki, bezsensowny finał. Po przeczytaniu książki nagle uświadomiłem sobie, jaka była słaba i mało dopracowana, wręcz napisana niskim nakładem sił.