Dodany: 16.08.2006 00:28|Autor: sylwiail
Zawód...
"Śmierć w Breslau" to trzecia przeczytana przez mnie książka Marka Krajewskiego. I, niestety, według subiektywnej opinii, najsłabsza... Co prawda po dwóch wcześniejszych spodziewałam się też trochę więcej, ale zawód, zwłaszcza w przypadku "Widm...", nie był tak bolesny. Tym razem zawiodłam się okrutnie. Nie ma tu nawet w połowie takiego napięcia, jak w poprzednich książkach, Mock budzi coraz mniej sympatii, nawet Wrocław jest bardziej ponury. Może to i zamierzone, ale mnie nie przekonuje. Nie do końca rozumiem też podejście pisarza do sprawy chronologii w dotychczas wydanych trzech książkach. Dlaczego pierwsza książka jest chronologicznie ostatnią, a akcja ostatniej toczy się najwcześniej? Tym bardziej że, o ile się orientuję, akcja ostatniej książki będzie się toczyła w roku 1945. Wprowadza to pewien chaos, przynajmniej dla mnie. I, niestety, informuje o pewnych sprawach - nie chcę tu wnikać w szczegóły, żeby nie zdradzać toku akcji, ale rzucę hasło - żony Mocka. Generalnie książkę czytałam bez specjalnej ekscytacji i chyba z nadzieją, że może dalej będzie lepiej. Niestety, nie było...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.