Dodany: 16.08.2006 13:44|Autor: kocio

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Morderca bez twarzy
Mankell Henning

Policjant też człowiek


"Morderca bez twarzy" to książka, do której wcześniej czy później musiałem dotrzeć. Czekała na swoją kolejkę po dwóch przypadkowo wybranych tomach z serii o komisarzu Wallanderze, bo tak polubiłem i pisanie Mankella, i postać komisarza, że trzeba było zacząć wreszcie po bożemu - od pierwszego tomu.

Wrażenia po nim zostały mi raczej umiarkowane, choć z tendencją in plus. Zagadka brutalnego morderstwa popełnionego na starych ludziach w cichej szwedzkiej wiosce zdradza, że autor nie do końca wiedział, w którą dokładnie stronę chce pójść: moralnego osądu dzisiejszych zmiennych czasów (powieść powstała na początku lat 90.), klasycznego tropienia, co dokładnie się wydarzyło i kto zabił, czy wstrząśnięcia czytelnikiem obecnością na świecie niewytłumaczalnego okrucieństwa. Zupełnie naturalnie umiał jednak połączyć osobiste problemy komisarza z toczącym się śledztwem. To samo znalazłem zresztą w kolejnych odcinkach przygód Kurta Wallandera, można więc mówić o tym jak o "znaku firmowym" Mankella.

Oczywiście nie on pierwszy pokazuje, że praca policjanta musi się krzyżować z życiem prywatnym i że nie da się ich ściśle rozdzielić. Oryginalność Mankella polega na tym, że jego bohater mimo różnorakich problemów nie staje się cyniczny, tylko wszystko przeżywa, jak umie. Wnosi to nieco światła w mroczny świat zbrodni. Z tego powodu nawet nieco oszczędny styl pisania - pojedynczo stawianymi zdaniami, a nawet akapitami - nie jest nazbyt "skandynawski" dla słowiańskiej duszy. Owszem, wprowadza to do lektury nieco chłodu i przestrzeni, jednak nigdy nie jest to metafizyczny mróz przenikający do szpiku kości, w czym, o ile mi wiadomo, specjalizuje się teść pisarza, Ingmar Bergman (tak, tak - ten Bergman).

Wallander to policjant z ludzką wrażliwością, ale nie ciamajda. Jest uparty i podejrzewam, że nawet gdyby na wyniki tego śledztwa nie naciskano z góry, to i tak robiłby swoje. Sam o sobie mówi też, że jest konserwatystą, i faktycznie co jakiś czas myśli tylko o tym, jak to świat schodzi na psy. Trochę to marudzenie w kółko o tym samym męczy, ale zrehabilitował się w moich oczach tym, że nawet wyraźna rezerwa wobec współczesności nie prowadzi go do zaślepienia:

"Żyjemy, jakbyśmy żałowali raju utraconego, myślał. Jakbyśmy tęsknili za dawnymi złodziejami samochodów i kasiarzami, którzy kłaniali się, kiedy policjanci przychodzili ich aresztować. Tylko że tamte czasy minęły bezpowrotnie, a zresztą pozostaje pytanie, czy rzeczywiście kiedykolwiek było tak sielankowo, jak byśmy chcieli pamiętać"*.

Niejasność kierunku, w którym miała pójść ta powieść, rekompensuje w końcu całkiem porządna historia zbrodni w Lenarp. Mankell stosuje dosyć radykalny odwyk dla przeciętnego czytelnika kryminałów. Tu nie ma rozsypanych wokół wskazówek, które wystarczy samodzielnie poskładać do kupy. Taki rodzaj sportowych zmagań między autorem i czytelnikiem zupełnie go nie interesuje. Rzeczywistość pełna jest zaskoczeń, intuicji i - niestety, także - dłużyzn, kiedy wszelkie wysiłki idą na marne, a dobre tropy okazują się fałszywe, więc wszystko to znajdziemy też w "Mordercy bez twarzy". Mam jednak silne przekonanie, że Henningowi Mankellowi nie chodziło najbardziej o większy realizm powieści, tylko o to, że zabójstwo nie jest zabawą intelektualną, a znakiem tych nowych, gorszych czasów, których nawet bystry komisarz policji z Ystad nie potrafi przeniknąć.

Na szczęście Wallander nie gasi po sobie światła, aby zniknąć ze sceny, przytłoczony czarnymi myślami, i - jak już wiadomo - wróci w kolejnych tomach. I właśnie ten irracjonalny upór ogrodnika uprawiającego swój ogródek mimo zapadającej nocy i niesprzyjających okoliczności zjednuje mu moją sympatię. A ciemność to przecież nie tylko symbol zła, ale również upragniony czas wytchnienia i marzeń:

"Żyjemy w czasach pętli, stwierdził. Niepokój na świecie będzie narastał.
W końcu jednak odepchnął ponure wizje i zaczął szukać ciemnoskórej kobiety ze swoich snów.
Śledztwo dobiegło końca.
Nareszcie będzie mógł odpocząć"**.


---
* Henning Mankell, "Morderca bez twarzy", tłum. Anna Marciniakówna, wyd. W.A.B., 2004, s. 249-250.
** Tamże, str. 301.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8437
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: --- 17.08.2006 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Morderca bez twarzy" to ... | kocio
komentarz usunięty
Użytkownik: zielkowiak 23.08.2006 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: "Morderca bez twarzy" to ... | kocio
Jak masz własny egzemplarz, to pożycz, chętnie przeczytam, poza ttym może w wekkend chcesz zabrać ode mnie sprzęt rtv?
Użytkownik: zielkowiak 13.08.2007 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak masz własny egzemplar... | zielkowiak
już rok minął, a nie pozyczyłeś, sama sobie kupiłam, fajne jest
Użytkownik: kocio 13.08.2007 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: już rok minął, a nie pozy... | zielkowiak
No bo to wcale nie był mój egzemplarz, nie kupuję takich książek mimo wszystko... =}
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: