Dodany: 07.09.2004 14:23|Autor: artchr

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Inne pieśni
Dukaj Jacek

O "Innych pieśniach"


Zaskoczony jestem podwójnie. Po pierwsze tym, jaka ta książka nie jest. Po drugie - tym, jaka jest. Co w gruncie rzeczy sprowadza się do jednego.

Nie jest mianowicie taka, jaką sobie wyobrażałem po fragmencie w NF. Wręcz przeciwnie: z wyjątkiem pojedynczych stron, scen, "Inne pieśni" są bodaj najlżejszą w lekturze książką Dukaja. Wejście w świat jest łagodne, co nie znaczy, że szybkie - dopiero niewiele przed połową książki kompletujemy zestaw podstawowych założeń wykreowanej rzeczywistości, choć wykorzystywane były od początku. Ale ogólne domysły z powodzeniem wystarczają i nawet wspomniany fragment, choć pojawia się wcześnie, zastał mnie przygotowanego. Był już czymś całkowicie naturalnym w biegu opowieści.

A opowieść jest (z początku przynajmniej) dość dla Dukaja niezwykła. Startujemy blisko klimatów "Lalki", później sceneria jest jak ze starych powieści przygodowych (acz sposób pisania już nie), później (odlegle) klasyczna SF. A na koniec trochę formy powieści historycznej, ale pod silną (coraz silniejszą) morfą Dukaja.

Gatunkowo... - nie ma takiego gatunku. Koncepcja jest z SF, bo to jednak nic innego jak historia alternatywna. Novum jest takie, że alternatywność objawia się w koncepcji Obserwatora. Bo o ile fizyczne rozejście się Dukajowego świata z naszym to Big Bang (jaki BB? tam nie mogło być nic takiego!), to z poziomu Obserwatora do czasów Aleksandra Wielkiego biegło to (zapewne) mniej więcej tak samo. Tak więc koncepcja z SF, ale przez jej konsekwencje czytać to trudno inaczej niż fantasy (porównaj z nową Brzezińską: "Róże dla Sirocco"). Z kolei z konwencji fantasy w wykonaniu Dukaja nie zostaje wiele - zwłaszcza że, jak pisałem wyżej, styl opowieści czerpie z zupełnie innych źródeł.

Więc jaka ta książka jest? Mało Dukajowa jak na mój gust - o wiele, wiele mniej niż "Extensa". Parowski pewnie napisałby, że "Dukaj przetargował emocje z CzO za inny rodzaj emocji". Jego styl, fraza - zostają, ale nie są, jak we wcześniejszych książkach, w ciągłej ofensywie na czytelnika. Występują raczej w przebitkach: zdaniach, akapitach, scenach. Co dostajemy w zamian? Konstrukcję technicznie niewątpliwie lepszą niż "Czarne oceany" (choć numeracja rozdziałów alfabetem greckim sprawia, że rozdział I jest dziesiąty, a X - dwudziesty trzeci). Nie wiem, czy jest to konstrukcja doskonała, ale na pewno mniej podatna na "czepialską" krytykę, jaka spłynęła na "Oceany" spod niektórych piór i klawiatur...

Czego z Dukaja jeszcze brakuje? Pomysłów. To znaczy są, jest ich całe mrowie, ale wszystkie są jedynie dzieckiem pomysłu-matki, świata Arystotelesowego. Dukaj wprawił go w ruch, opisał kolejne jego elementy, rozpiął na tym akcję (prawdziwie bizantyjskie intrygi) - i tyle. Pozostają te pomysły statyczne - brakuje starcia idei, nowe elementy świata zyskują natychmiast obowiązujące wykładnie. Jeżeli pojawiają się wobec nich jakieś kontrpropozycje - to jedynie w tle. Powiem obrazowo: gdybyśmy żyli w takiej rzeczywistości, to "Inne pieśni" byłyby w niej tylko o tyle SF, że pojawiają się w nich Obcy. I bynajmniej nie chodzi mi o to, żeby bohaterowie wymyślili sobie nasz świat, czy inną podobną bzdurę. Po prostu "Inne pieśni" za bardzo opisują działanie, tak jak - dla niektórych - "Czarne oceany" za bardzo opisywały myślenie...

Co z Dukaja jest? W dużej mierze postacie. Ten bieg myśli, źródła decyzji - dziwnie kręty, nietypowo rozkładający akcenty, ale moim zdaniem bardzo ludzki. To Dukajowi zapewne pozostanie na zawsze.

Co jeszcze? Puenta. Z Lemowym nakładaniem lingwistycznego białego szumu na narrację. Mogę co prawda powiedzieć, że wiem, o co w tym finale chodzi, co się wydarzyło i, mniej więcej, dlaczego. Ale nie wszystkie czyny, nie wszystkie motywy - domknęły mi się logicznie po pierwszej lekturze. Natomiast nie mam wątpliwości - moja wina. (Ot, dobrze wytresowany czytelnik.)

Krótko: podziwiam, cenię i doceniam, ale bezgranicznego zachwytu we mnie nie ma. Co siłą rzeczy odkłada się we mnie pewnym rozczarowaniem. Książka w istocie oryginalna, będąca co najmniej na kursie kolizyjnym z wielkością - nie rzuciła mnie na kolana.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12865
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: