Dodany: 05.09.2006 20:02|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Maja
Gaarder Jostein

Urzekający eksperyment


Znajomość z Gaarderem zaczęłam od równie pięknej, co smutnej, i równie życiowej, co filozoficznej książki „W zwierciadle, niejasno”, i od tej pory zawsze z równym zapałem sięgałam po każdą jego powieść, która pojawiała się w bibliotece. Z wyjątkiem „Mai”. Otworzyłam ją kiedyś na chybił trafił, natrafiłam na fragment, który wydał mi się przestylizowany i przefilozofowany – i postanowiłam o niej chwilowo zapomnieć. Do powtórnego sięgnięcia po nią zachęcił mnie syn, który po raz pierwszy w życiu z takim zapałem przypiął się do książki, niemającej nic wspólnego z sensacją i fantasy.

No i cóż… nie powiem, że przełknęłam ją gładko. Lektura zajęła mi kilkanaście bitych godzin, z wracaniem do niektórych akapitów po kilka razy, z wgryzaniem się w zawiłe meandry słowne fragmentów pisanych poetycką, z lekka surrealistyczną i gęstą od metafor prozą. W dalszym ciągu mam trudności z podsumowaniem w jednym zdaniu, o czym właściwie traktuje ta powieść.

Wielopiętrowa fabuła relacjonowana jest na przemian przez dwóch narratorów. John, angielski pisarz, zwraca się bezpośrednio do czytelnika, wprowadzając go w realia pierwszego wątku akcji – spotkania kilku osób różnych narodowości i różnych profesji na polinezyjskiej wysepce. Dokładny przebieg wydarzeń – i tych, które miały miejsce w hoteliku Maravu Plantation Resort, i tych, które je poprzedziły lub po nich nastąpiły – poznajemy z perspektywy Franka, norweskiego biologa, usiłującego w egzotycznych podróżach (z akompaniamentem nieodłącznej flaszki ginu) ukoić ból po śmierci córki i rozstaniu z ukochaną kobietą. Frank nie chce się pogodzić z odejściem Very, a tajemnicze zajścia na wyspie i w hiszpańskich miastach, które odwiedza po powrocie z Taveuni, tyleż absorbują jego ciekawość, co jeszcze bardziej nasilają pragnienie powtórnego nawiązania z nią kontaktu. Więc pisze ogromnie długi list, w którym na przemian wspomina przeszłość i zastanawia się nad teraźniejszością…

Kim właściwie są Ana i José? Skąd pochodzą recytowane przez nich zadziwiające wersety? Czy dojdzie do powtórnego spotkania Franka i Very, a jeśli tak, to gdzie i z jakim efektem? Czy Dżoker istnieje naprawdę, czy jest tylko wytworem wybujałej fantazji, brakującym elementem baśni? Historie opowiedziane przez Johna i Franka nie w pełni dostarczają odpowiedzi na te pytania, lecz nie to jest elementem kluczowym dla zrozumienia przesłania – czy przynajmniej jednego z licznych przesłań – powieści. Trudno określić, które z nich jest najważniejsze.

Kto chce, może potraktować całość jako alegorię ludzkiego losu, przypowieść o miłości, tęsknocie i śmierci. Ktoś inny, zamiast skupiać się nad warstwą fabularną, zechce może wziąć na warsztat dyskusje toczone przez gości hoteliku podczas „tropikalnego spotkania na szczycie”* oraz nocne rozmowy Franka z Gordonem, i potraktować je jako punkt wyjścia do rozważań nad pewnymi teoriami filozoficznymi, ze szczególnym uwzględnieniem determinizmu (w odniesieniu zarówno do jednostkowego losu człowieka, jak Ziemi i całego wszechświata), kreacjonizmu i ewolucjonizmu. Ten, komu bliski jest realizm magiczny literatury iberoamerykańskiej, kto tęskni za elementem fantastyki, może skupić się na historii Any i jej przodków, w tajemniczy sposób złapanych przez Dżokera w pętlę czasu. A może można spojrzeć pod jeszcze innym kątem i zobaczyć coś więcej? Pewnie tak…

I nie ulega wątpliwości, że tak czy inaczej, na obcowanie z tego rodzaju eksperymentem filozoficzno-literackim trzeba mieć czas, świeży umysł i co nieco silnej woli – ale też satysfakcja z lektury może być znacznie większa, niż w przypadku przeczytanego w dwie godziny nieskomplikowanego romansu czy kryminału.


---
* Jostein Gaarder, „Maja”, przeł. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co., [2000].

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7742
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: norge 06.09.2006 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Znajomość z Gaarderem zac... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Maje" czytalam dobrych pare lat temu i bylam nia troche rozczarowana. Mam jednak ksiazke na polce i po twojej recenzji pomyslalam, ze moze warto odswiezyc z nia znajomosc, tak z ciekawosci na ile zmieni sie moj odbior. Choc caly czas mam nieodparte wrazenie, ze jest to jednak najslabsza ksiazka Gaardera, ktorego tworczosc bardzo, ale to bardzo lubie.
Użytkownik: marionnette 18.01.2007 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Znajomość z Gaarderem zac... | dot59Opiekun BiblioNETki
Mi, tak samo jak Dianie, "Maja" z dotychczas przeczytanych książek Gaardera podobała się najmniej. Sam temat, wprowadzony na początku (czy chciałbyś żyć wiecznie itd) troszkę mnie odrzucił, a źródło jakiejś czytelniczej satysfakcji znajdowałam zaledwie w pojedynczych zdaniach :). Nie skończyłam tej książki - ciężko mi było ją czytać, udawać, że interesują mnie bohaterowie... Nie wiem, dlaczego, ale w przeciwieństwie do pozostałych jego powieści, odbiór tej jest dla mnie najtrudniejszy, jakoś nie przemawia.
Użytkownik: narien 26.05.2008 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Znajomość z Gaarderem zac... | dot59Opiekun BiblioNETki
Musze przyznać, że zaskoczyło mnie, iż powyższe opinie tak dobrze pokrywają się z moją. Po przeczytaniu książki przeraziłam się, że być może staję się za stara na Gaardera, bo "Maja" zdecydowanie podobała mi się najmniej z dotychczas przeczytanych. Wydała mi się jakaś przyciężka i - w wiadomych fragmentach - mocno, jak to ujęto w powyższej recenzji "przestylizowana i przefilozofowana". Osobiście lubię "realizm magiczny", ale wydaje mi się, że trzeba z nim bardzo ostrożnie postępować, bo - tak samo, jak wymyślne metafory - w zbyt wielkich ilościach szkodzi.
Poza tym, dla mnie odpowiednio skonstruowane zamotanie akcji charakteryzuje się tym, że czytelnik odkrywa, o co chodziło tuż przed tym, jak to zostanie wyjasnione, lub też pozostawiony zostaje z otwartym rozwiązaniem i kilkoma hipotezami. W przypadku tej książki pozostało mi jedynie ogólne wrażenie chaosu i pytanie "co autor chciał mi przekazać?"
Użytkownik: jeremus 29.10.2009 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Znajomość z Gaarderem zac... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ufff . Widzę że komentarze pokrywaja sie z moimi odczuciami . Nie udało mi się przebrnąć przez tę książkę, chociaz fragmenty były ciekawe.

Autor niepotrzebnie komplikuje sposób przedstawienia swoich przemyśleń..
Użytkownik: Joanna d'Arc 18.01.2010 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Znajomość z Gaarderem zac... | dot59Opiekun BiblioNETki
Natomiast ja należę do absolutnie zauroczonych czytelników. Nie sprawiła mi problemu, połknęłam ją nader szybko, ale wiem, że wrócę do niej nie raz i nie dziesięć nawet. Mam na półce książki typowo filozoficzne, traktaty i rozprawy, może dlatego to było dla mnie miłą odskocznią.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: