Dodany: 20.09.2006 13:58|Autor: Pnin
Staroświecka, miła lekturka
Książka Jana Piaseckiego kojarzy mi się z takim obrazkiem: siwiuteńka staruszka buja się na fotelu ustawionym tuż przy oknie; na stoliku przytulne blaski rozsiewa ażurowa lampa; kobieta uśmiecha się pobłażliwie do kart książki i wspomina swoją młodość (dziewczęta, chłopięta, niewinność, pilność i jeszcze wiele innych słów, które teraz prawie zanikły).
Lektura stricte historyczna. Pada w niej wiele imion i nazwisk, które laikowi z niczym się nie skojarzą (a komu obecnie chce się sięgnąć do encyklopedii?). Czytelnik obserwuje drogę młodego Mikołaja Kopernika ku zdobyciu pełni wiedzy astronomicznej i medycznej. Spotyka się z tak ważnymi postaciami wczesnego odrodzenia, jak Wojciech z Brudzewa, Wawrzyniec Korwin, Maciej Drzewicki, oraz włoskiego renesansu - m.in. z Kallimachem. Treść utworu pozwoli po uszy zatopić się w krakowskiej rzeczywistości historycznej XV w., dywagacjach intelektualnych "mocarzy ducha". Mól książkowy lubiący przeżywać rozterki miłosne i egzystencjalne bohatera nie znajdzie tu pożywki dla siebie. Jan Piasecki tworzy biało-czarny świat i podaje na talerzu kolejne porcje prostej ludzkiej mądrości: "...największym skarbem człowieka, jaki mu na drogę żywota ofiarowano, jest czas [...]"*.
Polecam tę książkę szczególnie osobom, które potrzebują oderwania się od współczesnej literatury i zawartych w niej problemów. Trochę oddechu.
---
* Jan Piasecki, "Portret z konwalią", wyd. Nasza Księgarnia, 1956, str. 153.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.