bez tytułu
"Pozytonowy detektyw", czyli pierwszy tom cyklu "Roboty". Niech mi ktoś powie tylko, jak to ma się do tytułu oryginału ("Caves of Steel"), który znacznie lepiej oddaje przesłanie książki, a skoro się już zdecydowano na taką wersję, to czemu pozytonowy, a nie pozytronowy? Tyle tytułem czepiania się. Sama książka to w zasadzie całkiem niezły kryminał, chociaż intryga nie jest szczególnie rozbudowana, a bohater ciągle podąża za błędnymi teoriami, by dopiero na samym końcu zdemaskować mordercę. Fabuła jest tylko pretekstem do pokazania konfliktu społecznego między mieszkańcami Ziemi a tymi, którzy wyemigrowali na inne planety. Obie populacje różnią się znacząco w wielu kwestiach, a uzewnętrznia się to głównie w akceptacji robotów w życiu ludzi - na przeludnionej Ziemi ciężko o pracę, a roboty tylko pozbawiają jej ludzi. Na tym polu dochodzi do konfliktu między głównymi bohaterami - człowiekiem z Ziemi i robotem z przestrzeni, którzy prowadzą śledztwo.
Wszystko jest bardzo dobrze napisane, mam wrażenie, że nawet lepiej od "Fundacji". Jedno co śmieszy, to trochę nieaktualne przewidywania co do ludności naszej planety - dla Asimova 8 miliardów ludzi powoduje brak miejsca do życia, a przy obecnej populacji Ziemi nie wydaje się to aż takim tłumem i wiemy, że osiągniemy tę liczbę znacznie wcześniej niż to przewidział autor.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.