kogo kocha aneta
rozdział 1, wejście 1.
dzień 1.
markusowi steinerowi
austriacy nie
są ani sympatyczny ani uprzejmy aneta
ma
rację zawsze jadę do
wiedeń na weekend wieczorem
aneta idzie
do kina aneta nie
pije alkohol i nie je oliwki kogo
kocha
aneta
Zaczęło się od tego wiersza i jak to się zaczęło, już pisałam. Kiedyś Markus, który wiecznie był zazdrosny o poetów, powiedział: Mam fantastyczną pracę domową, jest po prostu jak poezja. Praca domowa rzeczywiście była fantastyczna, pełna pięknych zdań, typu: Mój firma budowa domy bez okno. Austriaka nie są ani sympatyczny ani uprzejmy. Najbardziej niezwykłe było to, że ja sama byłam bohaterką tej pracy domowej: Aneta ma rację zawsze. Aneta chcesz kawa z mlekiem i cukierem? Aneta nie pije alkohol i nie je oliwki. i najbardziej niepokojące: Kogo kocha Aneta? (żeby ukryć zmieszanie, czepiłam się wtedy tej formy kogo, że skąd on ją zna, pokazał mi, że jest po prostu w słowniku). Musisz o tym napisać, dzięki moim zdaniom staniesz się sławna, dodał jeszcze dumny z siebie Markus. Pracę domową pochwaliłam i to bardzo, na temat poezji (i zdobywania sławy) miałam jednak inne zdanie. Ale jakieś dwa tygodnie później (było to już po kilku równie inspirujących zestawach zdań Markusa), siedziałam sobie wieczorem w kawiarni i pisałam, i nagle olśniło mnie: przecież to jest poezja, czysta, żywa poezja! Zadzwoniłam natychmiast do Markusa, żeby powiedzieć mu, że ma rację (tak, tak! przytaknął mi radośnie) i żeby mi podyktował swoje wspaniałe zdania, bo muszę napisać wiersz.
Wiedziałam, że to będzie dziwny wiersz, ale nie wiedziałam do końca, jak go napisać. Napisałam po prostu, bez żadnych dopowiedzeń: kilka zdań włożonych w wypracowaną wcześniej formę "wierszy zdyszanych". Tylko jak wyjaśnić, kto to mówi i dlaczego jest taki język? Ostatecznie przyszła mi do głowy dedykacja, chociaż nigdy wcześniej dedykacji nie robiłam i chociaż wcale nie o dedykację chodziło. Chodziło o formę Markusowi Steinerowi* – tak, jak o sobie mówił Markus. Markusowi Steinerowi – podmiot liryczny mojego wiersza. Zaczyna się. On pisze o mnie (i o sobie), ja piszę o nim (i o sobie), jesteśmy piszący i pisani. Wydarzamy się i wydarzamy.
Wiersz zostaje wkrótce wydrukowany w „Autografie”. Dumny Markusowi Steinerowi pokazuje wszystkim „swój” wiersz (a to przecież mój wiersz!) i oznajmia, że od dzisiaj będzie poetą i będzie pisał wiersze dla „Autografu”. Ale o tym już mówi rozdział 20., napisany później.
* Osoby:
1. Markus (Austriak; kiedy jeszcze był w Polsce),
2. Ja (czyli lektorka).
Poziom: zerowy.
Język akcji: angielski.
Dostałam od Markusa zaproszenie na tę parapetówkę i teraz je podziwiam. Jestem bardzo dumna z niego, ale zatrzymuję się przy podpisie.
Ja: Dlaczego napisałeś: Markusowi Steinerowi?
Markus: A, widziałem to gdzieś, na jakichś dokumentach. To brzmi tak bardzo po polsku: Markusowi Steinerowi. Nazywam się teraz Markusowi Steinerowi!
Ja: Nie, to jest tylko datiw*. Bardzo rzadko używamy takiej formy (i tu pokrótce wyjaśniam, w jakich sytuacjach). Kiedy się podpisujemy, używamy nominatiwu*...
Markus: Nie, nie! W Austrii nazywam się Markus Steiner, a w Polsce jestem Markusowi Steinerowi!
Od tego czasu dużo osób nazywa go: Markusowi Steinerowi. A na drzwiach gabinetu powiesił sobie karteczkę z napisem: Marek Kamienny.
*celownik
*mianownik
(www.wszczebrzeszynie.blog.pl)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.