Dodany: 16.09.2004 20:39|Autor: dagunia1

Małanki Historii


Małanka to błyskawica, co dzieli lipcowe niebo na dwoje: nagła, ostra i jasna. Zaledwie ułamek dźwięku, drobina czasu Wszechświata, a tak ciężka od treści, jakby tylko w niej zawierał się sens i bezsens Wszystkiego. „Małanką” zwie się przeto ta opowieść, która raptownym błyskiem wdziera się w świadomość - i szybko kończy, jeszcze zanim ktokolwiek zrozumie jej ciężar. Zatrzymać to mgnienie znaczy pojąć świat.

Regina Godlewska zgrabnie wycina fragmenty z historii pewnej warszawskiej rodziny – właściwie bawi się w układanie kolażu z perypetii swoich bohaterów, co daje efekt barwny i kusi czytelnika.
W centrum owej układanki tkwi Józek – on będzie rządził narracją „Małanki”, i tylko narracją, bo wydarzeniami steruje kto inny. Ale o tym za chwilę.

Oto więc kończy się II wojna światowa, a Józek wraca z Antwerpii, w której, oprócz obróbki diamentów, zajmował się również obrabianiem (sic!) klejnotów z holenderskich domów publicznych. Wraca jednak nie z własnej woli - do Warszawy ściąga go matka, aby ożenić jedynaka z wybraną przez siebie panną. Józek potulnie godzi się na te matczyne machinacje, żeni się i płodzi synów. Mijają lata, prywatne interesy Józka i jego żony kwitną, a rodzina się rozrasta, o tyle jednak niestandardowo, że przybywa córka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie dwa fakty: po pierwsze, matka Józka wiele lat wcześniej obwarowała jego małżeństwo zastrzeżeniami co do płci wnuków. Mieli być tylko chłopcy. Żadnych dziewczynek. Po drugie, córka jest owocem romansu Józka - a mimo to rodzina przyjmuje ją na swoje łono. Dlaczego?

Jakże czytelnik ma się odnaleźć w rozerotyzowanej i niemal mafijnej wieloznaczności „Małanki”? Czas odkryć tajemnice z przeszłości.

Obok intymnych perypetii bohaterów, na kartach „Małanki” pojawia się Wielka Historia – istnieje na marginesie akcji właściwej i tylko nagłymi rozbłyskami wdziera się w codzienność bohaterów.
Matka Józka jest Żydówką. W jej pamięci tkwi jeszcze obraz zagłady podlaskiego Tykocina z 5 sierpnia 1941 roku: Niemcy rozstrzelali tam blisko 1400 osób z 2000 żydowskiej ludności miasteczka. Pozostałych Żydów wywieźli do getta w Białymstoku. Ona przetrwała cudem holocaust - i nie chce więcej płacić za swoje pochodzenie. Czas dla jej rodu zaczyna się przeto liczyć od nowa: jeśli tylko Józek nie spłodzi dziewczynki, rodzinie uda się na zawsze uciec od żydowskiego piętna. Uderzający konformizm Żydówki ma swoje uzasadnienie: głęboko w jej świadomość wgryzł się lęk przed Polakami, wszakże wydarzenia tykocińskie były kalką tego, co się stało w Jedwabnem. W jej snach wraca paniczny strach przed rozpoznaniem. Niespokojne, przesycone dusznym onirycznym klimatem opowieści drą na małe fragmenty fabułę: przeszłość nie umarła i wraca po wielekroć.

Notabene, owa kapryśna poetyka przydaje „Małance” specyficznego kolorytu: już tylko śpiew i mowa jednej z postaci, Paraski, są wyraziste, nieznane i nie zużyte. Świeże - jak ona sama. Żywy język, który nie boi się zahaczyć o meandry potocznej frazeologii, stanowi o oryginalności tej książki.

Regina Godlewska zadebiutowała „Małanką” - i jest to niewątpliwie debiut godny uwagi. Napisać coś w manierze tej książki znaczy bowiem tyle, co znaleźć się od razu w lepszym towarzystwie. Autorka przez pryzmat losów rodziny ukazuje powojenną - i jakże złożoną - rzeczywistość polityczną, społeczną i narodową, jednostkową i zbiorową w całym jej dziejowym uwikłaniu. Bohaterowie usilnie starają się odcedzić swoje życie od polityki, a jednak wciąż na nowo – i coraz głębiej – wpadają w tę błotnistą kadź.

Czy jednak książce Godlewskiej wypada wskoczyć od razu na półkę z twórczością Włodzimierza Odojewskiego, który przecież podobnie pisze o powikłaniach historii? Zygzak małanki nie oślepi nas na tyle: choć w tej powieści tkwi ukryta wizja dziejów, brak fundamentalnej rewelacji świata nie zostawi śladu w czytelniczej pamięci. Godlewska debiutem swoim czyni zaledwie uwerturę do czegoś większego - i porzuca czytelnika w rozczarowaniu, choć oślepionego. Tak letnia burza przechodzi, i zabiera ze sobą ciężar dusznych wyznań. „Małankę” również.

(Dagmara Pędrak)












(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1690
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: