Dodany: 27.10.2006 21:49|Autor: veverica

Nieksiążkowo-książkowo, czyli Vieviórka w Warszawie.


Dawno nie pisałam. Dużo się działo, zaczęłam wreszcie kurs, trochę też chyba musiałam odpocząć od Bnetki - także po to, by zacząć tęsknić. Wieczorami nie mam ochoty pisać, tylko spać, spać, spać... W weekendy ładuję baterie na kolejny tydzień z dala od domu - a przede wszytskim od mojego Mężczyzny.

Uczę się rzeczy czasem czasem nudnych, znacznie częściej bardzo ciekawych, ale co najważniejsze - zupełnie dla mnie nowych. Po raz pierwszy od kilku lat naprawdę interesuje mnie to, o czym mówią wykładowcy, co muszę umieć - potrzeba ta jest całkiem realna, nie wydumana. Słucham o radarach, frazeologii, o przestrzeni powietrznej naszego FIRu, o nawigacji, statkach powietrznych, kodach i skrótach... I staram się zrozumieć cokolwiek z łączności radiowej czy podstaw telekomunikacji;) Jak widać, nie ma nic za darmo...

Mieszkam z dala od wszystkiego. Po drodze do pracy mijam tylko wiecznie rozszczekane, nieszczęśliwe schronisko dla zwierząt. Trawę pokrywa rosa, a niebo regularnie przecinają startujące i lądujące samoloty. Próbuję patrzeć na nie okiem wtajemniczonego, rozpoznawać typy i modele, ale wciąż zachwyca mnie lekkość z jaką wzbijają się w powietrze mimo ciężaru, ciągle jeszcze z dziecięcą ciekawością odwracam się w poszukiwaniu źródła dźwięku. A równocześnie uświadamiam sobie ogrom pracy wkładanej w to, by wszytsko to odbywało się tak, jak się odbywa.

Mieszkam w szczerym polu. Mój hotel - zielony i paskudny - stoi na końcu uliczki bez asfaltu. Czuję się trochę jak w szkole z internatem - ponad połowa mojego kursu mieszka tu razem, połączona wspólnym pokojem z lodówką, stołem pingpongowym i magnetofonem. Razem chodzimy na zajęcia, razem z nich wracamy, czasem wspólnie gotujemy, spędzamy wolny czas, uczymy się. Dziwnie się z tym czuję - ja, która zawsze mieszkałam w domu, ciesząc się swobodą, samotmością i nieuporzadkowaniem. Tu każdy dzień jest taki sam, identyczny az do bólu. Do Warszawy jest daleko, zwykle nie mamy już siły i ochoty by jechać do miasta. Warszawa jest też dla mnie zbyt wielka, rozgałęziona, chaotyczna. Nie mogę się do niej przekonać... Ostatecznie dobiło mnie, gdy do Verdiany jechałam prawie trzy godziny.

Popołudniami staram się czytać. Czasem zasypiam nad książką, częściej nad notatkami. Czytam w każdej wolnej chwili, zwłaszcza jeśli alternatywą nie jest spanie, które coraz częściej wygrywa. Długie weekendowe wyprawy pociągiem sprzyjają lekturze... To ich jedyna dobra strona.

Z tego postępującego jesiennego letargu wyrywa mnie czasem coś specjalnego. "Co widziały wrony" ze swoim usypiającym, sennokanadyjskim nastrojem z jedenj strony, a ciągłym zagrożeniem, osobistym dramatem i zbrodnią z drugiej. To dobra książka, wciągająca w specyficzny klimat lat sześćdziesiątych, w świat widziany oczyma inteligentnej dziewięciolatki, świat kuszący i odpychający zarazem. Bardzo niejednoznaczny.

"Szczęśliwe lata udręki" - króciutkie, ale bardzo mocne. Intensywne, duszne, przykre. Dla mnie dość rozpaczliwe.

"Dom Augusty", kolejna doskonała książka pani Axelsson, pokazująca Szwecję ze strony, która się z tym krajem nie kojarzy. Pełna opowieści, jak tytułowy dom, mroczna, nieuchronnie prowadząca do końca, nieuniknionego. Brudna, bajkowa, do bólu realistyczna, magiczna - wszystko razem.

"Wieża sokołów" - piękna. Smutna, tak strasznie smutna, mroźna, bolesna, cicha. Ze swoimi sokołami, pięknymi, dumnymi i dzielnymi i ich panem, poddającym się w końcu, w najgorszej możliwej chwili. Wrażliwym, przeraźliwie samotnym, innym. Zdradzonym.

"Urug" - kolejna historia dziecka, historia zawiedzionych nadziei i zniszczonych marzeń. Historia przyjaźni, przeradzającej się w obcość, wrogość, niezrozumienie.

Widzę, że niezbyt optymistyczne laktury sobie dobierałam... Były w paździeniku jeszcze inne, ale mniej ważne, mniej zapamiętane. Czy dlatego, że bardziej pogodne, dające nadzieję?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4079
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 19
Użytkownik: Agis 28.10.2006 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno nie pisałam. Dużo s... | veverica
Trzymaj się, veverico!
O kontroli lotów to wiem tyle co zobaczyłam w "Locie 93". Nie sądzę, bym się połapała o co w tym wszystkim chodzi.
Za to (jako dawna mieszkanka Aeroklubu Bydogoskiego - od razu wyjaśniam, że nic wspólnego z samolotami nie miałam, wynajmowali tam pokoje studentom) potrafię odróżnić "Antka" od "Wilgi" i oboma leciałam. :-) Bardzo ceniłam też sobie mieszkanie na oddalonej od miasta, wielkiej, zielonej przestrzeni. Ale zawsze miałam przy sobie kogoś bliskiego.
Użytkownik: veverica 29.10.2006 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Trzymaj się, veverico! ... | Agis
O, to jesteś lepsza ode mnie, bo ja jak narazie z aeroklubowych samolotów leciałam tylko Wilgą:) Antek mnie zawsze kusi, taki majestatyczny, duży i dwupłatowy, ale to kwestia załapania się w odpowiednim momencie:)
Na lotnisku - takim jakie jest np. w Nowym Targu, czyli wielka łąka nad rzeką, owce od czasu do czasu i Gorce z jednej, a Tatry z drugiej strony - też bym chciała mieszkać:) Ale tu jest do lotniska kawałek (zresztą Okęcie otoczone drutem kolczastym), po prostu brzydka wieś, albo raczej sypialnia Warszawy, oddalona od wszystkiego:/
A sama idea kontroli lotów nie jets taka znów zawiła;)
Użytkownik: reniferze 28.10.2006 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno nie pisałam. Dużo s... | veverica
Zmęczenie ceną marzenia :)?

A wszystkie książki wpakuję sobie do schowka, może to mnie zmobilizuje do zrobienia w nim porządków :).
Użytkownik: veverica 29.10.2006 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Zmęczenie ceną marzenia :... | reniferze
Zmęczenie... może czasami:) Ogólnie jest mi raczej dobrze - oprócz tęsknienia, oczywiście - i nie czuję się rozczarowana... tylko to wstawanie mnie dobija;) (dzisiaj sobie odbiłam, wstałam przed chwilą, zwłaszcza że dotarliśmy do domu dwoma nocnymi o wpół do piątej;))
Hm, czy dążysz do tego, żeby tak zapchać sobie schowek że już absolutnie nic w nim nie znajdziesz, i wtedy połowę z rozpaczy wyrzucisz?;)
Użytkownik: verdiana 28.10.2006 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno nie pisałam. Dużo s... | veverica
Musimy znowu zorganizować spotkanie! Ale może tym razem jednak nie w godzinach szczytu? :P
Użytkownik: veverica 29.10.2006 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Musimy znowu zorganizować... | verdiana
Powiedz to moim wykładowcom, to może zgodzą się dać mi wolne przedpołudnie;)
No dobrze, przemyślę sprawę... Czy od Ciebie jeździ nocny?:P
Użytkownik: exilvia 28.10.2006 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno nie pisałam. Dużo s... | veverica
Veverico, a jak w ogóle wpadłaś na pomysł, żeby zostać kontrolerem lotów?
[też sobie dodałam do Schowka polecane przez Ciebie książki; tym bardziej, że zgadzam się z opinią o "Domie Augusty", chociaż nie przypadła mi do gustu "Kwietniowa czarownica" - i nadal styl Axelsson skrzypi mi między zębami]
Użytkownik: veverica 29.10.2006 12:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Veverico, a jak w ogóle w... | exilvia
To był przypadek;) No, może nie taki zupełny... wtedy już latałam na szybowcach, więc lotnictwo było mi dość bliskie. I zobaczyłam ogłoszenie w Wyborczej o naborze na kurs;) Nie myślałam o tym poważnie, więc powiedziałam mojemu Mężczyźnie, w ramach dobrego żartu coś w rodzaju "A wiesz, może wyślę im papiery? Bo spełniam wymagania formalne" No i on wziął to na poważnie;) Zresztą samo wysłanie aplikacji nic nie kosztowało, a potem byłam zaskakiwana kolejnymi zaproszeniami na egzaminy - i tym, że je zdawałam - no i tak jakoś wyszło...
A co do Axelsson, to "Kwietniowa czarownica" podobała mi się chyba najmniej ze wszytskich... Ale i tak bardzo;)
Mam nadzieję, że nie będziecie rozczarowane, jeśli kiedyś szczęśliwie dobrniecie do tych książek;) (Nota bene, wszystkie są moje, więc jakby co - służę)
Użytkownik: jakozak 29.10.2006 12:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To był przypadek;) No, mo... | veverica
Veverico, czyli musisz zmienić ksywę na lotokot. :-)
Imponujesz mi, wiesz?
Użytkownik: exilvia 29.10.2006 13:04 napisał(a):
Odpowiedź na: To był przypadek;) No, mo... | veverica
Przypadek? Super, lubię takie przypadki. Budująca historia!
Zgadzam się z Jakozak, mi też imponujesz!
Użytkownik: veverica 29.10.2006 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Przypadek? Super, lubię t... | exilvia
Eee tam, imponuję... Pagadamy jeśli przebrnę przez kurs, praktykę i dostanę licencję;)
Użytkownik: verdiana 29.10.2006 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Eee tam, imponuję... Paga... | veverica
A ja się zgadzam z dziewczynami - już samo to, że w ogóle postanowiłaś spróbować, godne jest podziwu i... podziwiam!
Użytkownik: exilvia 29.10.2006 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Eee tam, imponuję... Paga... | veverica
Widzisz! ;) Jesteś podziwiana, pogódź się z tym.
Użytkownik: veverica 29.10.2006 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzisz! ;) Jesteś podziw... | exilvia
Przytłoczona waszym podziwem i ogromem odpowiedzialności, jaką na mnie nakładacie, idę się schować do szafy;) Potrzebuję czasu, by przyzwyczaić się do sytuacji... Wezmę sobie naleweczkę malinową na rozjaśnienie umysłu i "Balzaka i chińską krawcównę" w ramach inspiracji;)
Użytkownik: nutinka 29.10.2006 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Przytłoczona waszym podzi... | veverica
Też podziwiam. A czytałaś "Port lotniczy" Haileya? To może nie czytaj ;).
Użytkownik: veverica 29.10.2006 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Też podziwiam. A czytałaś... | nutinka
Nie czytałam:) Ale nasi wykładowcy opowiadają nam takie mrożące krew w żyłach historie, że chyba już nic mnie nie przerazi;)
Użytkownik: norge 29.10.2006 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam:) Ale nasi w... | veverica
W związku z tym, co się Veverico dzieje w twoim życiu (jestem pod wrażeniem, to jeszcze jeden dowód, że marzenia się spełniają :-)) czas chyba na wątek tematyczny książek związanych z samolotami, dziejących się w samolotach itd. Pozdrowienia i trzymaj się dzielnie!
Użytkownik: EnidEarie 11.12.2006 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno nie pisałam. Dużo s... | veverica
Veverico! Martwiłam się, że coś nie tak jest skoro opisujesz siebie jako "zdechłą". Przekradłam się więc do Twojej Wiedźmiej Chatki... I już wiem, że po prostu zapadasz w sen zimowy. Życzę Ci więc lotnych, kolorowych i książkowych snów. Bo "la vida es sueno". :-)
Użytkownik: veverica 12.12.2006 16:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Veverico! Martwiłam się, ... | EnidEarie
Kiedyś (w gorszych czasach, kiedy było mi źle) marzyłam, by móc zapaść w sen zimowy, odciąć się od wszystkiego i wszystkich i spać w cieple, śnić... Potem stwierdziłam, ze jednak byłoby to strasznym marnotrawstwem - tyle czasu nie wykorzystanego... Śpię więc dużo, ale bez przesady, i doceniam wszystkie spokojne, senne chwile:) Dziękuję za życzenia:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: