Dodany: 20.09.2004 17:09|Autor: nutinka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kamyk na niebie
Asimov Isaac

Kim jest człowiek?


Gdzieś na krańcach galaktyki, zwanej Drogą Mleczną, może rośnie pan wszechświata, co na niego czeka wieczność - to słowa starej piosenki o homo sapiens, istocie dążącej do zdobywania światów i doświadczeń, łaknącej nowych bodźców i mocnych wrażeń, rozprzestrzeniającej się na obszary dotychczas nie objęte wolą człowieka i podporządkowującej je sobie.

Galaktyka to obszar o objętości kilkunastu milionów sześciennych lat świetlnych. Mieści się w niej dwieście milionów zaludnionych planet, na których mieszka w sumie pół tryliona ludzi - tak mniej więcej wygląda świat w roku 827 ery galaktycznej. Wobec tego ogromu Ziemia jest niczym ze swoimi 20 milionami mieszkańców i statusem najgorszej planety Imperium; jest tylko kamykiem na niebie. Ziemia została napromieniowana w wyniku wojen nuklearnych i płaci za to od dawna ogromnymi obszarami skażonej gleby, niezdolnej wyżywić zbyt wielu mieszkańców. Po osiągnięciu wieku 60 lat prawie każdy obywatel (wyjątki muszą zostać zatwierdzone przez Starszych i dotyczą tylko osób bardzo zasłużonych) musi poddać się eutanazji - chęć nielegalnego przedłużenia sobie życia skutkuje natychmiastowym uśmierceniem i ukaraniem rodziny delikwenta. Do takiego świata przybywają dwie osoby: archeolog Bel Arvardan, który pragnie udowodnić swoją hipotezę, że Ziemia jest kolebką ludzkości, i Joseph Schwartz, sześćdziesięciodwuletni emeryt, przeniesiony w czasie z dwudziestowiecznego Chicago. Ich losy splatają się przypadkowo, gdy grupa ziemskich terrorystów postanawia zniszczyć życie w galaktyce i przywrócić w ten sposób należne Ziemi znaczenie, a jednemu z ich przywódców, Sekretarzowi o wybujałej wyobraźni, zamarzy się zostać Imperatorem na szczątkach Imperium Galaktycznego. Na każdego mieszkańca Ziemi przypada 25 miliardów obywateli galaktyki - przy takim stosunku sił szanse Ziemian wydają się znikome i Arvardanowi trudno uwierzyć, że dzięki zastosowaniu nowej broni mogą one, w ciągu miesiąca czy dwóch, diametralnie się zmienić.

W tak odległej przyszłości brakuje już śladów świadczących o pochodzeniu człowieka z Ziemi. Brak znanych nam, a nawet nieznanych, fantastycznych, nośników informacji, które zaginęły w otchłani czasu tak jak dla nas zaginęła większość dokumentów z głębokiego średniowiecza czy starożytności. Bo każda zmiana nośnika słów czy obrazów powoduje powolne zapominanie starych dzieł. Wtedy tylko ktoś o dużej wyobraźni, jak Arvardan, może podjąć krucjatę udowodnienia swej teorii. W tym celu archeolog musi wejść na tereny skażone, chociaż Starsi nie chcą mu na to pozwolić, mimo że mogłoby to pomóc w przywróceniu Ziemi należnego jej miejsca pierwszej zamieszkanej planety w galaktyce - kolebki ludzkości. Oni mają lepszy pomysł na zdominowanie milionów światów. Zawsze przecież znajdzie się ktoś, kto chce użyć siły, nie patrząc na koszty, jeśli tylko sam nie musi płacić. I tutaj na scenę wkracza Schwartz, który może, dzięki swoim ponadnormalnym zdolnościom, uratować ludzkość przed kataklizmem. Ale Schwartz jest Ziemianinem. Czy zgodzi się działać dla dobra całej ludzkości, czy też pozostanie wierny swojej planecie, jedynej, jaką zna i kocha, bo w czasach, z których przybył, nie było innej ojczyzny człowieka. Czy pozwoli stoczyć się kamykowi prowincjonalizmu, powodując lawinę, która pogrzebie tysiącletnie osiągnięcia człowieka wraz z drogą, jaką obrał dążąc ku szczęściu i chwale, czy też podtrzyma niezwyciężony marsz człowieka ku nowym światom?

Zdecydowanie polecam. Mimo że jest to pierwsza powieść Isaaca Asimova (wcześniej pisał tylko opowiadania), robi spore wrażenie. Pisana pod koniec lat czterdziestych, gdy świadoma część ludzkości nie otrząsnęła się jeszcze z szoku zastosowania bomby atomowej, niesie uniwersalne przesłania, ostrzega przed niebezpieczeństwem wykorzystania straszliwej broni w jakimkolwiek, słusznym czy niesłusznym, celu. Pokazuje, ile zła i jakie szkody niesie rasizm, przesądy, nienawiść, brak zrozumienia innych, ignorancja, fanatyzm i chciwy egoizm, obojętność na dolę innego, brak życzliwości i dobroci. Ciągle pozostaje niestety aktualna ukazując siłę i słabość człowieka w jego walce dobra ze złem. Jaką drogę trzeba przejść, aby zaakceptować kogoś pochodzącego z innego świata, czy nawet tylko myślącego inaczej? Wielu ludzi nie potrafi wyjść poza zaklęty krąg podświadomych uprzedzeń, nieliczni tylko zwyciężają własne słabości i potrafią znaleźć rozwiązanie bez użycia siły. Oby i nam się to udawało.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3435
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: