Dodany: 31.10.2006 17:48|Autor: Lenin

Historia wielkiej przemiany


Tym razem jeden z moich ulubionych pisarzy padł ofiarą swojej własnej broni. W tej bowiem powieści King przesadził ze swoim "słowolejstwem", po prostu chwilami jakby się gubił w swoich pomysłach, jak by tu pociągnąć intrygę powieści.

Sama intryga kręci się wokół tajemniczego statku kosmicznego, prawdziwego latającego talerza, który odkrywa pewna pisarka westernów. Decyduje się go odkopać, co prowadzi do tajemniczej fali genialnych wynalazków w pobliskim miasteczku. Z czasem okazuje się, iż poza zmianami w inteligencji mieszkańców Haven, zaczyna się również przemiana fizyczna. W całą tę historię wplątuje się jeszcze poeta-alkoholik Gard, który będzie szukał swojego miejsca.

Wszystko pięknie i ładnie. Są niesamowicie rozbudowane opisy przyrody, wraz z detalicznie przedstawionym odkopywaniem pojazdu. Są ciekawe postacie, mające, jak to u Kinga, bardzo bogatą i często ciemną przeszłość. Są również smaczki, które ubarwiają lekturę jego książek, a to znajome nazwisko, a to jakaś historia. Jest również filozofia kosmicznej przemiany.

Jest to wszystko, co być powinno. Co nie pasuje? Jest za dużo. Podczas lektury z chęcią bym wyciął kilka podrozdziałów, które tylko niepotrzebnie rozwlekają lekturę. Autor podsuwa niezwykle ciekawy kąsek, w czytelniku zaczyna się budzić chęć gonienia za tajemnicą z zapalczywością psa gończego, a tu się dostaje historyjkę, która wybija z rytmu niczym reklamy w trakcie oglądania filmu.

No i do tego spora liczba logicznych błędów, jak choćby zamieszanie ze zjeżdżaniem w dół wykopu. Dużo szumu, jakieś rozwiązanie, które jest zupełnie nie na temat, i konsternacja.

Tych kilka błędów nie psuje jednak lektury, gdyż mistrz pozostaje mistrzem, nie pozwala zapomnieć o książce, którą się pochłania, pomimo ogromnych rozmiarów.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4918
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Dorota91 14.07.2009 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Tym razem jeden z moich u... | Lenin
Zgadzam sie, książka zaczyna sie interesująco ale po czasie da sie zauważyć że autor chyba sam już nie wie o czym chciał pisać. Pomysł był bardzo interesujący ale jakoś to wszystko sie nie trzyma kupy moim zdaniem. Czasem aż nie chciało mi sie po nią sięgać, aby ją dokończyć.
Użytkownik: Mem91 18.05.2012 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Tym razem jeden z moich u... | Lenin
A ja wcale nie odebrałam książki, jako zagmatwanej. Momentami nie mogłam wręcz się od niej oderwać, chociaż przyznaję, że nie przeczytałam jej jednym tchem. Akcja przypominała mi długi, ale bardzo wciągający serial. Z niecierpliwością czekało się na to, co dalej. To, co niektórzy mogli uznać za dziwaczne i przesadzone, jak np. latający automat do Coli, ja rozumiałam jako pewien czarno-humorystyczny zabieg (bo śmierć "z ręki" automatu do Coli jest tak bezsensowna, aż zabawna). Nie rozumiałam tylko czemu niektórzy bohaterowie, którzy wydawali się mieć duże znaczenie w powieści, ginęli tak nagłą śmiercią. Chociażby reporter... Wydawało mi się, że dotrze znacznie dalej i dokona czegoś wielkiego w Haven, a ledwo przekroczył granicę i został zabity... Ale cóż, może chodziło o to, że nie każdy może zostać bohaterem. Nie zawsze wszystko kończy się tak, jak byśmy chcieli.
Ogólnie książkę polecam. Nie była dla mnie tyle straszna, co przygnębiająca. Mówiła dla mnie o niespełnionych marzeniach, poświęcaniu miłości dla nic nie wartej idei i tragicznych skutkach obsesyjnego pragnienia władzy.
Użytkownik: Lenin 20.05.2012 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja wcale nie odebrałam ... | Mem91
Zgadzam się, że książka nie jest zła. Tylko te mnóstwo wątków, które tam natworzył, zaczynały być męczące (piszę z perspektywy paru lat, więc nie wszystko dokładnie pamiętam). W Bastionie, według mnie, udało mu świetnie stworzyć wielowątkowe dzieło, którego tryby się idealnie łączą i zazębiają. W Stukostrachach coś nie wypaliło, gdzieś zabrakło smaru i zębatki zaczęły stukać (ale wyszło). A zabijanie postaci, które mogą zostać głównym bohaterem uważam za odważny krok, który powinien się częściej pojawiać w książkach.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: