Historia pewnej młodej szabli...
Nie zaliczyłbym „Huzara” do grupy książek fascynujących tak bardzo, że świata się poza nimi nie widzi. Napisany jest trochę „mętnym”, usypiającym językiem. Choć nie jest długa, jej czytanie często niemiłosiernie się dłuży, wydaje się męczące… Ale coś w niej jest…
Wojna – chwała, siła, potęga… Czyżby? W tej książce autor przedstawił żołnierskie rzemiosło inaczej niż wielu innych pisarzy.
Fryderyk Glüntz, pochodzący ze Strasburga „świeżo upieczony” oficer, wstąpił do Czwartego Pułku Huzarów, walczącego w Hiszpanii. Młody, ambitny - widział wojnę jako coś, co przyniesie mu chlubę, usatysfakcjonuje go. Lecz rzeczywistość jest inna, bardziej przerażająca. Walka traci swój blask, kiedy już się rozpocznie. „Jednym czystym ciosem odciął mu głowę. Okaleczone ciało, tryskające strumieniem krwi, zrobiło kilka kroków, wreszcie wpadło na pień drzewa, z rękami wyciągniętymi do przodu, jakby starało się uchronić przed uderzeniem. Potem (…) pozbawione głowy ciało padło na plecy”*. Działa na wyobraźnię, nieprawdaż? Nie ma już lśniących rumaków, wypolerowanych, zdobiących boki oficerów szabli, eleganckich mundurów. Słowa Honor, Chwała, Ojczyzna, wielokrotnie powtarzane przez bohaterów książki, tracą sens. Pozostaje krzyk, krew, śmierć…
Jako ciekawostkę chciałbym dodać, że w książce pojawia się postać Dąbrowskiego. Tak, właśnie tego znanego z „Mazurka Dąbrowskiego”. W powieści jest jeszcze kapitanem. Przedstawiony jest jako Polak zupełnie inny od reszty swoich rodaków – chłodny, obojętny, ale znający się na wojnie, odważny, wytrwały i honorowy. Czy jest to właściwy wizerunek? Trudno powiedzieć, być może tak…
---
* Arturo Pérez-Reverte, "Huzar", przekład: Joanna Karasek, wyd. Muza SA, str. 99.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.