Dodany: 04.01.2007 14:54|Autor: hburdon
A ja się, dla odmiany, nie zachwyciłam
Kiedy Daniel Sempere ma 10 lat, ojciec zabiera go na „Cmentarz Zapomnianych Książek”, żeby wybrał jedną, którą będzie się opiekował do końca życia. Daniel wybiera „Cień wiatru” Juliána Caraxa. Zaintrygowany, próbuje dowiedzieć się czegoś więcej o autorze. Krok po kroku udaje mu się poznać niezwykłą historię jego życia.
Zachwytów nie będzie. „Cień wiatru” jest niezłym czytadłem, ale to wszystko. Pierwsza połowa jest, moim zdaniem, lepsza, prosta i intrygująca zarazem. (Po pierwszej stronie czytelnik ma ochotę usiąść i natychmiast przeczytać całość, niebagatelna zaleta, jeśli chce się napisać bestseller). Zafón dużo lepiej niż Kostova radzi sobie z wieloma narratorami i wspomnieniami z przeszłości, zawsze wiadomo, kto mówi i o czym, a i długość listów jest bardziej wiarygodna (u Kostovej bohater był w stanie jednej nocy sto stron nakreślić swym kształtnym charakterem pisma). W drugiej połowie coraz więcej się dzieje, ale suspens gdzieś znika. (Wyjawianie prawdy poprzez list Nurii zabija suspens na śmierć - a gdyby tak wyjawić ją ustami człowieka bez twarzy, diabła zawsze kryjącego się w cieniu? Potencjał człowieka bez twarzy w ogóle został zmarnowany). Mam też Zafónowi za złe posługiwanie się bardzo, ale to bardzo oklepanymi technikami literackimi, jak rysowanie paralel pomiędzy życiem Daniela a życiem Caraxa. O zakończeniu - żeby nie spojlerować - napiszę tyle tylko, że jest przewidywalne do bólu.
W sumie – polecam, ale radzę nie nastawiać się na wystawną ucztę duchową.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.