Dodany: 08.01.2007 23:01|Autor: misiak297

Czytatnik: Misiakownik

Kilka humoresek z Klubu Pickwicka


Stwierdziłem, że recenzji tej książki nie napiszę, mimo iż na dzień dzisiejszy dałbym jej szóstkę (zacząłem drugi tom). Po prostu dla mnie jest to taka "Komedia ludzka" Balzaca w angielskim wydaniu. Tyle, że to jest naprawdę komedia, a nie ludzki dramat. Mamy tu satyryczny przekrój społeczeństwa angielskiego. Pan Samuel Pickwick i jego przyjaciele pan Tracy Tupman pan Nathaniel Winkle i pan August Snodgrass to typowi angielscy gentlemani bardzo ciekawi świata (z której to ciekawości powstał tytułowy Klub) i z talentem do wpadania w rozliczne tarapaty.

Poniżej cytuję zaledwie kilka z gąszczu śmiesznych fragmentów, które udało mi się znaleźć. Po prostu dziś w autobusie śmiałem się tak głośno czytając niniejszą książkę, że współpasażerowie zaczęli mi się dziwnie przyglądać... Może i Was zachęcę do sięgnięcia po lekturę?
A oto kilka Dickensowskich smaczków:

Fragment raportu z mowy pana Pickwicka - pierwszy rozdział:

"Pan Pickwick zrobił uwagę (...) że sława jest droga sercu każego człowieka. (...) On (pan Pickwick) nie może zapomnieć, że i na niego samego wywierają wpływ namiętności ludzkie, ludzkie uczucia (Oklaski), może nawet ludzkie słabości (Głośne wołania: - Nie! Nie!). Ale powie i to, że jeżeli ogień miłości własnej zapałał w jego łonie, to wnet tłumiła go żądza, aby być pożytecznym rodzajowi ludzkiemu. Chęć zjednania sobie szacunku rodu ludzkiego była zawsze jego bodźcem, filantropia jego gwiazdą przewodnią. (Gwałtowne oznaki uznania). (...) Czuł on pewną dumę, gdy przedstawił uczonemu światu swoją teorię skoku żab. Teoria może być znakomita albo nią może nie być (jeden głos: - Jest nią! - Głośne oklaski). (...). Ale choćby sława tego traktatu doszła do krańców uczonego świata i wtedy duma, jaką by uczuwał autor tego dzieła nie byłaby niczym wobec uczucia dumy, jakiego doznaje w tej chwili najszczęśliwszej w jego życiu (Oklaski). Jest on tylko bardzo mizerną jednostką (- Nie! Nie!), nie może jednak nie uznać tego, że został powołany przez Towarzystwo do czynności wielkiej wagi"

"Tajemnicze drogi opatrzności: wszystkim ludziom małego wzrostu dostają się za długie ubrania, wszystkim słusznego - krótkie"

Rozmowa dwóch służących: pyzatego chłopca Joe (który uwielbiał jeść i spać, przez cały tok powieści nie robi nic innego) i Sama Wellera, służącego pana Pickwicka:

"Lubisz pić? - zapytał Sam.
- Wolę jeść.
- Domyślałem się tego. Ale chciałem powiedzieć, czy nie zechcesz wypić kieliszeczka czegokolwiek na rozgrzanie sobie żołądeczka? Chociaż pod tą słoniną może jeszcze nie zmarzłeś..."

Rozmowa dwóch tych samych osób:

"Gdzie się ustawia ciasta, ty młoda szlafmyco? - zapytał sam pyzatego chłopca, pomagając mu ustawiać na stole dania, z którymi dnia poprzedniego nie zdołano się jeszcze uporać. Joe wskazał odpowiednie miejsce.
- Bardzo dobrze - rzekł Sam. - Drugi półmisek na przeciwległym końcu. Teraz wyglądamy poprawnie, jak mówił pewien papa, uciąwszy głowę synowi, kóry miał zeza" (takich Samowskich mądrości przewija się mnóstwo przez książkę).

"No! no! - zauważył Sam z wielką niecierpliwością patrzący na łzy Trottera. - Dość już tych wodotrysków, to na nic się nie zda.
- Sam! - zawołał pan Pickwick tonem wyrzutu - przykro mi, że tak mało masz szacunku dla uczuć tego młodego człowieka.
- Bardzo to piękne uczucie, panie, tak piękne, oiż szkoda nawet je tak rozpraszać; sądzę, że lepiej by zrobił, gdyby je zachował dla siebie, zamiast przemieniać w ciepłą wodę, tym bardziej, że to do niczego nie prowadzi. Łzami nikt nigdy nie nakręcił zegarkaa ni też nie puścił w ruch maszyny. Następny raz, gdy przyjdziesz na świat, mój stary, nabij sobie łeb tą prawdą. (...). Nigdy nie widziałem takiego płaksy - rzekł Sam. - Niech mię Bóg skarze, jeżeli w jego głowie nie ma zawsze odkręconego kranu"

"Przyjaciele i podwładni to najlepsze audytorium"

W karczmie:

"Jest tu ktoś, kto nazywa się Sam? - zapytał chłopak cienkim dyszkantem.
- A nazwisko? - zapytał Sam, zwracając się do chłopca.
- A czy ja wiem! - odrzekł żywo zapytany.
- Zanadtoś dowcipny, mój malcze. Uważaj, no tylko, by ci się dowcip nie obrócił, bo mógłbyś wtenaczas dostać jego ostrym końcem. (...) Pytasz o Sama z uprzejmością dzikiego Indianina?
- Bo tak mi kazał stary.
- Jaki stary? - zapytał Sam z głęboką pogardą.
- Ten, co jeździ po Ipswich. (...)
- To mój autor - rzekł Sam do panny siedzącej za bufetem. - Obawiam się, że on naprawdę nie zna mego nazwiska. No, młody karczochu, co masz mi jeszcze do powiedzenia?"

Podczas procesu:

"Po minucie adwokat Buzfuz podniósł się z nową mocą i zażądał by wezwano Elżbietę Cluppins.
Najbliższy woźny zawołał: - Elżbieta Tuppins! - drugi, nieco dalej stojący: - Elżbieta Jupkins! - trzeci wreszcie podszedł ku samym drzwiom i krzyknął: - Elżbieta Muffins! (...)
- Pani Cluppins - rzekł pan Buzfuz - proszę, niech się pani uspokoi.
Rozumie się, że po tym wezwaniu pani Cluppins poczęła szlochać tak gwałtownie, że kamień by się wzruszył, okazywła przy tym niepokojące symptomy zbliżającego się omdlenia, gdyż jak później mówiła, nie mogła zapanować nad swym wzruszeniem"

A oto raport zeznania pani Sanders z tego samego procesu:

"Sądzi, że pani Bardell zemdlała (...) dlatego iż pan Pickwick żądał, by wyznaczyła dzień ślubu.; wie, że sama zupełnie straciła przytomność, gdy mąż jej, pan Sanders, żądał by wyznaczyła dzień ślubu i mniema, iż każda osoba godna nazwiska damy robi to samo w podobnych okolicznościach.
Na dalsze pytania sędziego pani Sanders odpowiedziała, że gdy pan Sanders zalecał się do niej, otrzymywała od niego listy miłosne, jak zazwyczaj damy, że w czasie konkurów pan Sanders często nazywał ją swoją kaczusią, ale nigdy nie nazywał kotletem, ani sosem pomidorowym. Pan Sanders namiętnie lubi kaczki; być może, że gdyby lubił kotlety i sos pomidorowy, użyłby tych słów dla wyrażenia swych uczuć".

"To jest obelga w połączeniu z obrazą - jak powiedziała papuga, gdy nie tylko wywieziono ją z ojczyzny, ale jeszcze zmuszono ją później, by się uczyła angielskiego" - jedna z mądrości Sama.
Ciekawe jakie są Wasze odczucia:) Życżę miłej zabawy. Może ktoś umieści "Klub Pickwicka" w schowku:)

Klub Pickwicka (Dickens Charles (Dickens Karol))

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5237
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: exilvia 08.01.2007 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Stwierdziłem, że recenzji... | misiak297
Muszę się przyznać, że zachichotałam sobie kilka razy pod nosem :))), chociaż jednego fragmentu nie rozumiem - tego z Indianinem i autorem (?!?)
Użytkownik: misiak297 09.01.2007 00:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Muszę się przyznać, że za... | exilvia
"To mój autor" tak mówił Sam o swoim ojcu:) Osobiście uważam to za bardzo błyskotliwe stwierdzenie.
Użytkownik: exilvia 09.01.2007 00:51 napisał(a):
Odpowiedź na: "To mój autor" ... | misiak297
:).. . to ja mam jakieś postmodernistyczne zapędy, chociaż nie pasowało mi to do Dickensa :P Ale wiesz, jak to jest, jak człowiek utknie w schemacie.
A co z tym Indianinem?
Użytkownik: misiak297 09.01.2007 00:53 napisał(a):
Odpowiedź na: :).. . to ja mam jakieś p... | exilvia
Indianin jako synonim dzikusa:) Odezwij się do mnie na gg:)
Użytkownik: exilvia 09.01.2007 00:53 napisał(a):
Odpowiedź na: "To mój autor" ... | misiak297
Nie tłumacz.. chyba jestem już śpiąca... i wolno kojarzę ;P
Użytkownik: gosiaw 09.01.2007 08:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Stwierdziłem, że recenzji... | misiak297
Moje odczucia są bardzo, bardzo pozytywne, ale ja nie umieszczę książki w schowku, bo już ją czytałam. :)

Książka im dalej w las tym jest lepsza, moim zdaniem. Nie należy się zniechęcać do niej od razu. Na początku myślałam, że więcej niż 3 toto nie dostanie. Potem, że nie jest tak źle - nawet 4 dam, a co! Skończyło się na 5, ale jakby jeszcze trochę ta zabawa potrwała to może i 6 bym dała. :) Wiem, że są osoby, które popukają się w czoło, co niezmiennie od dawna czyni mój drogi mąż, ale trudno. Ja kocham Pickwicka.
Użytkownik: misiak297 09.01.2007 09:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje odczucia są bardzo, ... | gosiaw
Pierwsze dwa rozdziały zupełnie mnie nie przekonywały. Musiałem się trochę przyzwyczaić do tego stylu. Ale właśnie - im dalej tym książka jest smakowitsza... Joe!! Przeklęty chłopak, znowu śpi:)
Użytkownik: Jean89 09.01.2007 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsze dwa rozdziały zu... | misiak297
Mnie pierwsze dwa rozdziały też absolutnie nie przekonywały, dlatego postanowiłam dalej nie czytać. Być może zrezygnowałam zbyt wcześnie, bo przytoczone przez Ciebie fragmenty nie są nawet takie złe ;-) Na usprawiedliwienie dodam, że byłam wtedy chora, więc trzeba mi wybaczyć ten brak cierpliwości :D
Użytkownik: misiak297 09.01.2007 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje odczucia są bardzo, ... | gosiaw
A jakiś ulubiony bohater z KP? Mój to zdecydowanie Sam Weller. Wiesz co mi się w tej książce jeszcze podoba? Są tam również opowiadania przerażające, smutne i mocno refleksyjne. W sumie Klub Pickwicka powinien doczekać się wydania "Słownika postaci", bo ich jest tam tak dużo.
Użytkownik: gosiaw 09.01.2007 09:44 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakiś ulubiony bohater ... | misiak297
Ulubiony bohater? Chyba też Sam Weller. I jego "autor". Opis perypetii tatusia z tym świętoszkowatym pijaczyną bawił mnie niesamowicie.
Poza tym sam Pickwick i ta jego pseudouczoność. W dzisiejszych czasach byłby to murowany kandydat do IgNobla ;)
Niezwykły sentyment mam też do pana Winkle. Pracuję z jednym takim panem Winklem alias Karlsonem z dachu, który regularnie dostarcza nam okazji do szczerego, niekoniecznie nawet złośliwego, śmiechu. Więc pewnie stąd to się bierze. :)

Mam tylko wrażenie, że "Klub Pickwicka" dobrze jest sobie dawkować. Klub był najpierw drukowany w gazecie, jako powieść w odcinkach i to widać. Jest dostosowany do takiego sposobu docierania do czytelnika. Więc zamiast robić sobie maraton z Pickwickiem i być może się zniechęcać, lepiej chyba by było czytać to w mniejszych dawkach.
Użytkownik: Gusia_78 27.07.2007 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Stwierdziłem, że recenzji... | misiak297
Zniechęciłam sie kiedyś po pierwszych trzech rozdziałach. Ale po lekturze powyższych fragmentów widzę, że warto przeczytać :-) hihi
Użytkownik: Czajka 01.08.2009 06:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Stwierdziłem, że recenzji... | misiak297
"– Pojąć nie mogę – zaczął pan Pickwick, gdy przyjaciele jego wrócili – pojąć nie mogę, co się tej kobiecie stało... Chciałem po prostu oznajmić jej, że przyjmę służącego, gdy wtem wpadła w jakiś szczególny paroksyzm, w którym ją zastaliście. To bardzo dziwne..."
(po tym zaraz jak pani Bardell dostrzegła w jego oczach matrymonialne mruganie)

No i wiele, wiele innych scen. Jazda konna, powożenie dorożką, ślizgawka, szukanie pokoju w ciemnym hotelu, pisanie Walentyna. :D

"– A zatem korzystam z przywileju, moja kochana Mary – jak mówił pewien gentleman w kłopotach, tylko w nocy wychodzący z domu – by ci powiedzieć, że chociaż widziałem cię tylko jeden raz, obraz twój jest wyryty w moim sercu wyraźniej i lepszymi kolorami, aniżeli gdyby zrobiono go maszyną fabrykującą w dwie minuty portrety z ramkami i haczykiem do wieszania.
– Boję się, czy to nie trąci już poezją – zauważył Weller z powątpiewaniem."
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: