Dodany: 13.10.2010 01:59|Autor: lutek01

Więcej Chmielewskiej w Chmielewskiej


Co takiego było we "Wszystko czerwone" Joanny Chmielewskiej, że mnie zachwyciło kilkanaście lat temu? Pomysł. Naprawdę dobry humor. No i ta ironia...

Wszystko to, według zapowiedzi, mieliśmy znaleźć w "Byczkach w pomidorach".

Miłośnicy twórczości Joanny Chmielewskiej zawsze wskazują na jej niebanalny styl. Jeśli chodzi o wcześniejsze dzieła autorki - owszem, jestem w stanie się pod tym podpisać - było coś takiego. Czytając na przykład "Boczne drogi", "Wszyscy jesteśmy podejrzani" czy wspomniane już "Wszystko czerwone", zalewałem się łzami ze śmiechu. Istota lekkości pióra Chmielewskiej polegała chyba na tym, że umiała ona stworzyć pewną specyficzną więź między bohaterami, którzy byli zwyczajni, nadawali na tych samych falach, porozumiewali się w lot. Były zabawne dialogi i nawet kiedy fabuła nieco "siadała", zawsze był ratunek w opisie relacji między główną bohaterką a jej przyjaciółmi.

Nie wiem, czy to mnie przez te lata inteligencji ubyło, czy Chmielewska przesadza z tym swoim stylem, ale w "Byczkach w pomidorach" są dialogi niezrozumiałe. Bohaterowie (a właściwie głównie bohaterki) komunikują się za pomocą tak przedziwnych skrótów myślowych, że momentami czytelnik musi drugi, trzeci raz przeczytać dany dialog, by wyłuskać, o co chodzi w rozmowie. Te przedziwne skoki i skróty myślowe autorki sprawiają wrażenie, jakby przyjęła ona, że w jej książkach dotychczas mało było tego rozpoznawalnego "stylu Chmielewskiej", więc trzeba go więcej... Dla mnie konieczność domyślania się, o co też może chodzić autorce w danym zdaniu, jest męczące. Niech to będzie rozpoznawalny znak Chmielewskiej, ja go już nie kupuję, za dużo...

Czym jeszcze uraczą nas "Byczki w pomidorach"? Ano, bardzo nieskomplikowaną intrygą kryminalną, w której od morderstwa wiadomo, kto jest mordercą, schematycznym podziałem postaci na "my cacy" i "oni be", fabułą momentami niemiłosiernie nudną (Chmielewska przez całą książkę konsekwentnie opisuje przyrządzane przez bohaterów dania na każdą porę dnia oraz sposób ich konsumpcji - dowiadujemy się m.in., kto ile wypił kaw, a kto przedkłada wątróbki drobiowe nad kurze nogi czy ryby... chyba nie skłamię, gdy napiszę, że tak z jedna szósta książki opisuje zwyczaje żywieniowe Alicji i jej gości).

Jakby tego było mało, autorka przenosi do "Byczków..." zgrane, ale już nieśmieszne dowcipy z "Wszystko czerwone".

Czytając "Byczki w pomidorach" nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że Joanna Chmielewska koniecznie chciała, a może musiała, napisać dzieło, które byłoby wspaniałą kontynuacją "Wszystko czerwone" - bo to się spodoba, bo to się sprzeda... itd. Stąd podobny zestaw postaci i podobne gagi. Tylko styl już inny, jakby więcej Chmielewskiej w Chmielewskiej. Dla mnie chyba za dużo.
:-(

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1287
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: