Dodany: 23.01.2007 12:26|Autor: mika_p
"Co by było gdyby" w literaturze
Pewna dziewczyna (znana mi z widzenia na pewnym gazetowym forum) napisała książkę*. Oczywiście owo forum kibicuje i pojawił się link do artykułu**. I w tym artykule padają - z ust naczelnego redaktora wydawnictwa Otwarte - takie słowa:
// Nikt do tej pory tak wyraziście nie skonstatował, że zadawanie sobie pytania „co by było, gdyby” to powszechne doświadczenie kobiet „przekraczających smugę cienia”. //
Lekko mnie to zszokowało.
Mnie się wydaje, że rozmyślanie, czy wybór towarzysza życia był właściwym wyborem, zdarza się każdej kobiecie, a szerzej - każdemu człowiekowi. Zwłaszcza, jak ów człowiek miał wybór (tzn., miał więcej niż jednego adoratora).
Ale może mi się źle wydaje, bo na forach dla kobiet taki temat się co jakiś czas pojawia i jestm z nim opatrzona.
Próbuję sobie przypomniec jakąś literacka postać, która też by tak miała - ale jedyna, która mi przychodzi na myśl, to kobieta z opowiadania L.M.Montgomery (w tomie "W pajęczynie zycia", znanego też jako "Dzban ciotki Becky"), która na wlasnym weselu zakochała się w jednym z gości, uciekła od męża i dopiero po 10 latach, jak zobaczyła owego gościa ponownie, zrozumiała, że źle wybrała, i że to jej mąż jest tym własciwym meżczyzną.
Nie chodzi mi o finalną decyzję (zostać z mężem, wrócić do adoratora, inne), tylko o sam proces decydowania i rozważań. Na pewno było już w literaturze, prawda?
_________
* Moni, to ja chciałam wprowadzić "Trzy połówki jabłka" do BiblioNetki! Tuż po pierwszej w nocy tu zajrzałam - i już była.
** http://www.polki.pl/?page=karnetkulturalny_przeczytaj_artykul&cmn_id=10002293 - link się łamie, tu krócej: http://tiny.pl/wpk6