Dodany: 29.01.2007 22:46|Autor: 00761

Noc zbrodni - noc odkupienia


W roku 1860 liczący sobie 23 lata Walery Łoziński, autor ogłoszonego drukiem rok wcześniej „Zaklętego dworu”, pisze drugą część zamierzonej przez siebie trylogii o rewolucji 1846 w Galicji, „Dwie noce”. Obie powieści dotyczą okresu przygotowań przed rewolucją, zaś postacią spajającą jest maziarz - kum Dmytro, emisariusz Centralizacji Towarzystwa Demokratycznego. Jeśli jednak w „Zaklętym dworze” jest on postacią aktywną, tutaj jego rola została mocno zredukowana. Stało się to za przyczyną cenzury, która bez litości ingerowała w drukowaną w odcinkach powieść, co odbiło się niekorzystnie na jej kompozycji i sposobie prowadzenia wątków. Buńczuczny młody pisarz, postawiony między młotem a kowadłem – cenzorem i wrogim mu wydawcą, lojalnie poinformował czytelnika w zakończeniu powieści o kłopotach z cenzurą, co skończyło się dla niego procesem sądowym. Przedwczesna śmierć uniemożliwiła Łozińskiemu napisanie ostatniej części trylogii, której akcja miała dotyczyć przebiegu rewolucji.

Wydarzenia rozgrywają się w miasteczku Oltenice w Samborskiem, nad Dniestrem. Nim jednak zawiąże się akcja, wprowadza nas autor w „wielki świat” oltenickich urzędników, kreśląc żywe i komiczne ich portrety. Poznajemy zatem kancelistę Baldriana, prezesa, wreszcie „wykonawczą władzę magistratu” czyli policjantów – głupich, strachliwych i przekupnych. Dopełnienie charakterystyki tych postaci otrzymamy w rozdziale „Małomiejskie figury i figurki”, gdzie cała „elita” zgromadzi się na uroczystości urodzin i rocznicy ślubu prezesowej. Tutaj już pisarz nie szczędzi ironii, ba, nawet dość mocnych przerysowań. Nie jest to oczywiście sztuka dla sztuki – satyryczny obraz urzędniczego środowiska ma cel znacznie wyższy – druzgocącą krytykę zaborczej biurokracji. Podobnie przedstawił w „Zaklętym dworze” wiejskich kancelistów i mandatariuszy.

Głównym wątkiem powieściowym jest wyjaśnienie tajemniczego zabójstwa austriackiego komisarza policji w roku 1831. Po latach więzienia do miasteczka wraca Tomasz Szarga, odsiedziawszy wyrok za ograbienie w feralnym dniu kasy miejskiej. Choć nie przyznał się, mimo długotrwałego śledztwa, do zabójstwa i akt oskarżenia nie uwzględniał zbrodni, opinia publiczna naznaczyła go piętnem mordercy, zaś powiadomione o jego powrocie władze Oltenic zamierzają nie spuszczać z niego oka. „Dwie noce” to noc zbrodni i noc oczyszczenia. Kim jednak był zabójca? Jakie były motywy kradzieży, dokonanej przez szanowanego przed laty powszechnie Tomasza Szargę?

Te dwa wątki - patriotyczny i kryminalny - dopełnia wątek miłosny. Jak to w romantycznej literaturze bywa, nie brak tu i tajemnicy, i tragicznej przeszkody, wreszcie społecznej nierówności. Pojawiająca się na początku powieści Rybitwa, młoda dziewczyna handlująca w karczmie złowionymi przez siebie rybami, nie jest osobą tuzinkową, czego dowodzi już jej reakcja na trywialną zaczepkę „stróża prawa”:

„Z oczu Rybitwy strzeliła błyskawica, okrągłe łuki brwi ściągnęły się nad czołem, a zęby zacisnęły silnie. Zapięła pospiesznie jubkę na piersiach i zwracając się co żywo ku drzwiom, odwinęła prawą, w kułak zaciśniętą rączkę i całą siłą uderzyła wprost między oczy napastnika”[1].

Nie jest to, jak można by sądzić z powyższego, herod-baba, lecz wiotkie dziewczę, które życie nauczyło troski o siebie, gdy została sama, skazana na poniżenie i nędzę. Czy spotkany w naddniestrzańskim zaciszu piękny młodzieniec ziści jej najskrytsze marzenia? Czy powrót dziadka z więzienia odmieni jej los?

Po lekturze „Zaklętego dworu” „Dwie noce” budzą pewien niedosyt. Jak wyjaśnia autor:

„Od pierwszego zaraz rozdziału jakaś fatalna gwiazda zawisła nad naszą powieścią i prześladowała ją nieubłaganie do końca.

Najniedomyślniejszy z czytelników nie mógłby nie poznać jak na dłoni, że cała powieść składa się niejako z samych rozstrzelonych urywków, jak gdyby widocznie w ogólnym jej składzie grasowały drapieżne pazury jakiegoś złośliwego zoila”[2].

Rzeczywiście w konstrukcji utworu widoczne są niedopowiedzenia, akcja jest mało dynamiczna, nie satysfakcjonują również w pełni portrety postaci. Chyba najbardziej straciła na tym postać Rybitwy, która jest bohaterką dynamiczną, ale powieść nie daje nam nawet zarysu przemian, jakie w niej nastąpiły.

Muszę przyznać, że miałam sporo problemu z ocenieniem dzieła tak okaleczonego przez cenzurę. Mimo wskazanych mankamentów powieść czyta się szybko i z zainteresowaniem. Żywy, czasem kolokwialny język, humor i ironia w kreśleniu świata „elit”, ciepło i szacunek wyczuwalny w portretach patriotów, to kolejne atuty tego utworu. Dodać należy, że powieści Łozińskiego wypełniają po części białe plamy w polskiej literaturze – lata przed rewolucją 1846 roku.

Naprawdę warto przeczytać!


---
[1] Walery Łoziński, „Dwie noce”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1956, s. 51.
[2] Tamże, s. 221.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1584
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: