"Dzidzię" Sylwii Chutnik połknęłam jednym tchem i teraz się zastanawiam, od czego by tu zacząć. Może zacznę od tego: bohaterki tej historii są dwie. Dzidzia i Danuta Mutter.
1) Kim jest Dzidzia?
Dzidzia jest kaleką dziewczynką bez rąk i nóg. Warzywkiem. Ale to nie wszystko. Dzidzia jest kimś więcej: Dzidzia ma kalejdoskopowe oko unikalne w skali stworzenia, Dzidzia oświetla dostępne jej kadłubkowi fragmenty rzeczywistości wewnętrznym światłem wprost ze swych dzidziowych trzewi, Dzidzia jest medium, radarem i nadajnikiem, Dzidzia przepuszcza przez siebie świat. Ponadto Dzidzia jest karą, spiskiem i świętą gołąbkowską, bo w Gołąbkach podwarszawskich zamieszkuje, jest też toczącą się po torach przez polskie bezdroża piosenką dróżnika. Wreszcie, co tu dużo kryć, Dzidzia jest córką Danuty Mutter.
2) Kim jest Danuta Mutter?
Mamą Dzidzi oczywiście. Czterdziestoletnią wdową, której przyszło ponieść karę za grzechy przodków. Jest też ofiarą zakrojonego na skalę krajową, a może nawet światową, spisku przeciwko Danucie Mutter. Danuta Mutter nie zamierza dłużej pozostawać wobec tego faktu bierna. Danuta Mutter oskarża.
3) Kogo oskarża Danuta Mutter?
Danuta Mutter oskarża wszystkich: Pana Boga, historię, państwo polskie czyli Rząd Najjaśniejszej RP zwłaszcza oskarża wraz z jego Najwyższymi Urzędami Zamkniętymi w Niedzielę, Unię Europejską oskarża, Niemców, Polaków, spisek żydowsko-masoński, sąsiadów, pocztę polską, opiekę społeczną, babcię, męża Stefana, Dzidzię, no wszystkich normalnie oskarża Danuta Mutter. Oskarża i żąda zadośćuczynienia, najlepiej w gotówce.
4) O co Danuta Mutter oskarża?
O spaprane życie. O to, że jest mamą Dzidzi, ofiarą wszechświatowego spisku i zemsty bogów w trzecim pokoleniu. O to, że odmawia się jej prawa nawet do bycia mamą kadłubka z kalejdoskopowym okiem, czyli mamą Dzidzi po prostu. Z powodu niedostatku inteligencji podobno, co stwierdziwszy panie z opieki społecznej uczyniły z Danuty Mutter ni mniej ni więcej tylko ścierę brudną do podłogi. Dlatego Danuta Mutter oskarża. O to, że jest Polką, o wojny, nieudane bezsensowne powstania, o to, że nikt jej nie słucha i nic nie chce dać, o to, że tu niczego się nie zapomina, że rozdrapuje się bez końca stare rany i krzywdy sprzed stu lat i niby dlaczego ona, Danuta Mutter też nie ma mieć poczucia krzywdy i dlatego żąda zadośćuczynienia, bo chyba jej też się coś od życia i państwa polskiego należy. Danuta Mutter oskarża, chociaż nie ma nadziei na pozytywne rozpatrzenie kwestii swego życia.
5) Dlaczego mi się podobało?
Książka Sylwii Chutnik jest znakomicie napisana. Swoboda, z jaką autorka porusza się po bezdrożach i meandrach polszczyzny budzi podziw. Z pomocą tych samych słów, którymi lepiej lub gorzej posługujemy się na co dzień, które zostały milion razy wyświechtane i skompromitowane w rodzimych mediach, kreuje niepowtarzalny świat zamieszkany przez Danutę Mutter, Dzidzię i wszystkich tych, którzy przeciw nim spiskują. Tym językiem autorka nakreśliła psychiczną przestrzeń, w której obie bohaterki, Dzidzia i jej mama, żyją. Ten język to swoista mapa mentalna świata, tak samo powykrzywianego jak słowa, z których został ulepiony. Często Sylwię Chutnik wymienia się obok Doroty Masłowskiej. Ja się z tym nie zgadzam. "Dzidzię" i "Wojnę polsko-ruską" dzieli przepaść. Masłowskiej nie można odmówić talentu, Masłowska pisze rewelacyjnie i wyprawia z językiem niestworzone, zachwycające rzeczy, ale niewiele się za tym kryje. "Wojna polsko-ruska" to fabularna katastrofa, zakończenie przyprawia o mdłości i uświadamia biednemu czytelnikowi, że choć tak pięknie napisana, rzecz jest o niczym. Chcąc być delikatna powiem, że to powieść lekko niedojrzała. O książce Sylwii Chutnik nie można takich rzeczy powiedzieć. Sylwia Chutnik, również utalentowana i obdarzona giętkim piórem, w przeciwieństwie do autorki "Wojny polsko-ruskiej" jest pisarką dojrzałą (niekoniecznie w sensie wieku, bo 30 lat dla pisarza to raczej niewiele), która dobrze wie, co chce powiedzieć, dla której słowa nie stanowią jedynie efektownie skrojonej dekoracji skrywającej nic.
Książka Sylwii Chutnik podoba mi się również dlatego, że jest szczera, bezkompromisowa, odważna i ani przez chwilę nie trąci fałszem. Ta książka to krzyk, bunt i rozpacz, a w tle brud, syfilis i obrzydliwość. To nie jest "ładna" opowieść dla pięknoduchów. Taka drastyczna proza się nie podoba. Bo to jest proza, która demaskuje i boli. I poraża trafnością obserwacji.
6) Jaki będzie mój następny krok?
Następny krok (wirtualny) zrobię w stronę (wirtualną) księgarni i zakupię "Kieszonkowy atlas kobiet", którego nie czytałam, bo mam taką dziwną skazę, że nie czytam rzeczy nagrodzonych, kiedy o nich głośno, tylko zazwyczaj postanawiam odczekać, aż kurz medialnej wrzawy nieco opadnie, co, jak widać, nie zawsze okazuje się strategią słuszną, bo gdyby nie ta dziwaczna strategia, to bym już dawno przeczytała i mogła sobie w odpowiednim momencie podyskutować z ludźmi światowymi, co to zawsze są na bieżąco, zamiast się teraz uzewnętrzniać pisemnie.
Dzidzia (
Chutnik Sylwia)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.