Dodany: 17.12.2010 18:34|Autor: norge
W dobrze znanej scenerii, na podobnym poziomie
Niektóre życzenia się spełniają, ale nie zawsze w taki sposób, jak byśmy chcieli. Charlotte urodziła wymarzone drugie dziecko, śliczną i mądrą córeczkę, ale okazało si,ę że Willow jest ciężko fizycznie upośledzona. Przez sześć lat życie całej rodziny obracało się wokół jej kolejnych pobytów w szpitalu, zabiegów, badań, rehabilitacji, opatrunków gipsowych i sprzętu ortopedycznego. Miłość do chorej córeczki skłoniła matkę do podjęcia kontrowersyjnej decyzji, bo to miało dać jej szansę na lepsze i szczęśliwsze życie. Niestety, tym samym Charlotte skrzywdziła najbliższe sobie osoby: męża, starszą córkę i najlepszą przyjaciółkę, jaką w życiu miała. Czy warto było zapłacić taką cenę?
Tak jak zazwyczaj u Jodi Picoult bywa, pomysł jest świetny, poruszana tematyka aktualna i ważna, zaś pytania tak sformułowane, że nie można przejść koło nich obojętnie. W dodatku książkę czyta się bardzo dobrze, bo autorka ma tzw. „lekkie pióro” i bez trudu potrafi czytelnika wciągnąć w wykreowany przez siebie świat. Nawet specjalnie mi nie przeszkadza, że po raz kolejny powiela swój ulubiony schemat: chore (na rzadką chorobę) albo skrzywdzone dziecko, zdrowe rodzeństwo walczące o uwagę, skonfliktowani rodzice rozumiejący w odmienny sposób dobro dziecka, pani prawnik, której życie prywatne rzutuje na akcję książki, zaskakujące zakończenie. Powiedzmy, ze mam słabość do takich klimatów, a tzw. wątki medyczne to mój konik. Ale… i tu pojawiają się te same zarzuty, które postawiłabym niemal każdej innej powieści autorstwa Jodi Picoult.
Większość tematów jest „przegadana”. Kiedy Charlotte traci przyjaciółkę, opis tego procesu przypomina mi nieco poludniowoamerykańską telenowelę z jej charakterystyczną dbałością, żeby każdy na pewno zrozumiał, o co chodzi. Kilka spraw jest, według mnie, wziętych „z księżyca”. Jak choćby odejście męża, niezwykle dotkliwie przeżywającego złą sytuację finansową rodziny, który w poczuciu dziejącej się niesprawiedliwości wyprowadza się bodajże na miesiąc do hotelu (!). Oczywiście w tym czasie rodzina tonie w długach, nie ma pieniędzy na lepszy wózek dla Willow, na obóz rehabilitacyjny, na naprawę rur itd. Dopiero adwokat doradza mu, żeby w takiej sytuacji raczej zamieszkał w domu i spał na kanapie.
Najbardziej jednak zdumiewał mnie sposób, w jaki Jodi Picoult przedstawiła tę niepełnosprawną, ale nad wiek mądrą sześciolatkę. Otóż myśli ona, mówi i zachowuje się nawet nie tak, jak choćby 12-latka (bo to bym jakoś zniosła), ale w sposób typowy dla zupełnie dorosłej i w pełni dojrzałej osoby, co stanowi ogromny zgrzyt. No i czy to możliwe, że taka mała dziewczynka usiłuje popełnić samobójstwo??? Razi mnie też zakończenie książki, moim zdaniem zbyt patetyczne, typowe dla hollywoodzkiego wyciskacza łez. Nie wiem czemu, ale momentalnie przypomniał mi się film „Titanic”.
Uważam, że biblioNETkowe oceny „Kruchej jak lód” są zdecydowanie przesadzone na jej korzyść, co zresztą skłoniło mnie do sięgnięcia po tę książkę. Myślałam, że wreszcie trafię na coś naprawdę dobrego, a tu tylko się potwierdziło, że Jodi Picoult jest autorką, po której wiadomo, czego się spodziewać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.