Dodany: 27.12.2010 23:44|Autor: nadrektor

Rockmann, czyli jak zostać pisarzem


Zwykle staram się podchodzić do książek absolutnie obiektywnie, nie pozwalając, aby jakiekolwiek odczucia co do jej autora, okładki, wydawnictwa, tematyki przyćmiewały samą treść. Rzetelna recenzja może powstać dopiero wtedy, gdy moje sympatie i antypatie zostają zepchnięte na całkowity margines.

Dlatego właśnie do książki, o której przychodzi mi mówić podeszłam z rezerwą, bo autora bardzo lubię, cenię sobie jego żarty i podejście do świata. Bałam się, że jeśli książka ta okaże się gniotem, nie będę potrafiła tego napisać. Dlatego tym większa była moja radość, gdy okazało się, że autobiografia Wojciecha Manna to jedna z tych książek, które czyta się z zapartym tchem i denerwuje się na samą myśl, że dobiega ona końca.

Właściwie w zdaniu powyżej zawarłam wszelkie rady, których spodziewać się można od recenzenta, ale poczytajcie dalej, aby dowiedzieć się, czemu mam takie, a nie inne zdanie.

Na początek zdecydowany plus należy się wydawnictwu Znak za bardzo odważną i niezwykle pociągającą szatę graficzną. Totalne przekreślenie ogólnie przyjętych norm wydawania książek (aż dziw bierze, że strony są po kolei). Nietuzinkowy dobór kolorów sprawia, że jeszcze zanim poznamy treść wiemy, iż chwila spędzona z tą książką na pewno nie jest stracona.

A co można powiedzieć o samej treści? Na pewno to, że Wojciech Mann ma niezwykłą łatwość pisania, a to już wiele daje. Zdania skonstruowane są bardzo zgrabnie, przejścia między wątkami płynne i nietrudne do prześledzenia. Anegdotyczne wydarzenia z życia pana Wojtka (po przeczytaniu tej książki mam wrażenie, że znam go od podszewki i nie jest już panem Wojtkiem, a po prostu Wojtkiem) napisane są w taki sposób, że trudno się domyślić, co konkretnie się stanie, dlatego śledzi się cały ich przebieg z zapartych tchem. Zresztą cenię sobie książki, które potrafią wywołać uśmiech na mojej twarzy w trakcie czytania, a to jest właśnie tego typu pozycja.

Zupełnie zaskakujące są niektóre wydarzenia, niesamowite osoby, z którymi przyszło się nam spotkać na kartach tej książki. Bo przecież nie każdy wie, jaki prywatnie jest Jon Lord i jak dużo trzeba alkoholu, żeby jeden ze sławniejszych perkusistów zabębnił tak, jak nie bębnił nigdy wcześniej. Nie każdy wie, nie każdy pamięta, jak dużo wysiłku trzeba było włożyć, aby posłuchać Elvisa Presleya i co jest równie okropne jak zabicie małego kotka. A ci, którzy wiedzą i pamiętają, mają zagwarantowaną wesołą podróż w tamten zwariowany okres, gdy płyty winylowe trzeba było smarować przedziwnymi substancjami, aby jeszcze raz wydały z siebie dźwięk.

Jedyne, co tak naprawdę przyćmiewa tę rozkoszną lekturę, to troszkę zbyt chełpiący się ton wypowiedzi pana Wojtka i za duży nacisk stawiany na to, kogo nasz bohater poznał, z kim pracował i na co miał wpływ. Jednak z drugiej strony, gdyby ktoś z nas dokonał takich rzeczy, to czy nie pochwaliłby się tym? Myślę, że na pewno tak.

Na koniec dodam, że nie podobało mi się również zakończenie. Oj! Zakończenie nie podobało mi się wielce. A dlaczego? Bo było zakończeniem!


[recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2141
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Lucynica 26.03.2011 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Zwykle staram się podchod... | nadrektor
Czuję dokładnie to samo - to Wojtek, kolega - zdarzyło się, że śmiałam się głośno czytając niektóre fragmenty. Uwielbiam ten rodzaj humoru a recenzja jest świetna. Pozdrawiam :)
Użytkownik: nadrektor 08.04.2011 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Czuję dokładnie to samo -... | Lucynica
bardzo dziękuję :) Muszę powiedzieć, że chętnie przeczytałabym jeszcze jakąś pozycję pana Wojtka. Pozdrawiam
Użytkownik: Dorota91 21.05.2011 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Zwykle staram się podchod... | nadrektor
W sumie zgadzam się z recenzją. Mnie osobiście trochę bolało to, że tak mało ciekawostek było opisanych (jak na mój gust)ze świata telewizji czy radia. Książka przyjemna, lekka idealna na podróż samochodem. Jako mały minusik dodam że czyta się ja strasznie szybko jak za taką cenę, ale to świadczy tylko o tym, jak Mann umie ciekawie pisać. Arcydziełem to to nie jest, ale nie żałuję zakupu, to książka do której można wracać wielokrotnie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: