Dodany: 10.02.2007 20:55|Autor: Martap
A. Lincoln - to naprawdę Ktoś!
Miłość jest wieczna (
Stone Irving)
W trakcie czytania tej powieści zaczęłam rozumieć na czym polegała wielkość Lincolna - nie jako polityka, ale jako człowieka. Myślę, że jego stosunek do ludzi, samozaparcie w dążeniu do celu - mimo choroby (często dopadała go "hipo" - depresja), nieszczęść w rodzinie, "nieciekawego" pochodzenia - są naprawdę godne podziwu. Najbardziej zachwyciła mnie jego umiejętność wychodzenia z "dołka" i przebaczania innym ludziom - "Stary Abe" nie chował w sercu urazy do nikogo.
Druga sprawa, która mnie poruszyła to małżeństwo jego i Mary Todd. To była naprawdę wielka miłość! I nie "cukierkowata", bez problemów. Oboje przechodzili trudne chwile, oddalali i zbliżali sie do siebie ale zawsze - nawet w ciężkich chwilach - byli dla siebie kimś ważnym.
Podziwiałam Mary za umiejętność bycia równorzędną partnerką dla Abrahama - szczególnie trudne to mogło być w tamtych czasach, gdy żona była podporządkowana mężowi. Ona potrafiła stać prz mężu nawet, gdy sie z nim do końca nie zgadzała, jednocześnie miała swoje zdanie, podejmowała samodzielne decyzje dotyczące ich życia - czasem wbrew opinii, którą wyraził wcześniej Abraham. Myślę, że tego może się od niej uczyć każda żona - w każdej chwili stać przy mężu (nawet, gdy cała rodzina ma przeciwne poglądy niż mąż), umieć wyrazić mu swoje zdanie, potrafić podjąć samodzielne decyzje, wspierać w chwilach trudnych i pokonać czasem swoje humory, niedyspozycje, by być pomocą dla męża.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.