Dodany: 04.10.2004 09:45|Autor: marzenia

W oparach piór i pyłu... brną dalej


Mówią, że mam wielką wyobraźnię, ale takie katusze, które stają się udziałem rodzeństwa Baudelaire, to majstersztyk i dla mnie. Czasem myślę, że na miejscu tej cudownej trójki, samotnej w gąszczu nierozumiejących ich ludzkich serc, mogłabym umieścić teściową, niech ona za nich pocierpi.

Nasze sieroty nadal mają problemy. Poszukując tajemniczej nazwy WZS zabrnęły do miejsca, które łączy w sobie amiszową surowość i klimat pustyni... w sercach tych, którzy mają się nimi opiekować. To prawda, że najlepiej, gdy cała wioska wychowuje dzieci, ale miano "wychowuje" łączy w sobie naukę, zabawę i miłość, a tej próżno szukać w życiu Wioletki, Klausa i Słoneczka.

Przykro mi, ale to kolejna okrutna księga, a już miałam nadzieję... Odmianą jest tylko to, że tym razem nasi przyjaciele sami stawiają czoła złu. Wprost szukają go, by tylko wyswobodzić z tarapatów swoich przyjaciół - trojaczki Bagienne.

Duncan i Izadora, jedyne jak dotąd stałe i kochające ich serca, zostały porwane przez hrabiego Olafa, gnębiącego dzieci od "Przykrego początku". Dlatego rodzeństwo Baudelaire musi zaprząc ząbki Słoneczka, rozum Klausa i finezję Wioletki do wielkiej roboty. Bo a nuż rozwiązanie znajdzie się tuż za rogiem. Przyniosą je na piórach, czarnych jak atrament i myśli złoczyńców, kruki, które gromadnie postanowiły uczynić "milszym" pobyt rodzeństwa. Zauważcie te kreseczki! - jak powiedziałby autor.

O Beatrycze! Czemuż nie jesteś ich aniołem, czemu nie prowadzisz ich w spokojne ziemie i ramiona kochające?! Jak możecie niebiosa zezwolić na takie cierpienie niewinnych?

Tajemnica WZS pozostanie taką może na wieki, ale czy czegoś się dowiemy z tej części? Przeczytajcie. Nie powiem nic więcej. Ale zostawię kilka łez... Bo kto by nie zostawił? Kap kap...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2199
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: