Dodany: 06.01.2011 14:03|Autor: seremity

Historia matki ciekawsza od przygód córki


"Lodowa pustynia", druga część trylogii "Wojna czarownic", to opowieść matki Anaid - Selene. Całkowicie zgadzam się z Joanną (recenzja z 18 kwietnia 2010), że jest ona o wiele lepsza od "Klanu Wilczycy", fabuła jest o wiele ciekawsza i książka zdecydowanie mocniej wciąga.

W drugim tomie poznajemy okoliczności poczęcia i narodzin Anaid. Słuchamy, jak Selene opowiada o swojej młodości, chęci zerwania z Omar i życia życiem zwykłej dziewczyny. Dowiadujemy się o jej szalonej miłości, jej ucieczce przed klanem, obowiązkami i matką, która, jej zdaniem, przedkładała sprawy Omar nad miłość do córki. Widzimy, jak z czasem zmieniają się jej poglądy, wtedy jednak inne zdarzenia powodują, że musi kontynuować swoją ucieczkę coraz dalej na północ.

Między wierszami czytamy o problemach Demeter, jej determinacji, aby odnaleźć córkę, jej problemach z wyrażaniem własnych uczuć. "Selene, moja córeczko, pozwolisz, że będę nazywać Cię córeczką, choć Ty nie chcesz nazywać mnie matką"* - pisze Demeter, ale dalej jej list staje się rzeczowy i zimny, przytacza obiektywne argumenty, nie umie przyznać się do błędów, które poróżniły ją z córką. Zamiast pocieszać w trudnej sytuacji, grozi: "Jeśli nie pozostawisz mi innego wyboru, ruszę za Tobą i sprowadzę Cię w brew Twojej woli, choć będzie to wyjątkowe bolesne doświadczenie"** - i choć okrasza tę zapowiedź słowami miłości, wydaje się, że są to tylko słowa.

Książkę czytało mi się bardzo dobrze, ale chyba chciałabym, żeby była wyłącznie historią Selene, bez krótkich fragmentów opisujących zdarzenia z teraźniejszości. Te teraźniejsze wydarzenia jakoś mnie nie przekonywały, a kiedy dowiedziałam się, jaki jest powód ucieczki, okazało się, że to właśnie ona spowodowała wydarzenie się najgorszego. Jedyne, co z teraźniejszych zdarzeń mi się podobało, to zakończenie, które zmusza do szybkiego sięgnięcia po kolejny tom, bo akcja się po prostu urywa. Przyznam się szczerze, że od razu zajrzałam do kolejnej części i dopiero tym uspokojona mogłam odłożyć książkę i zacząć pisać recenzję.

"Lodową pustynię" zdecydowanie polecam i gdyby była to samodzielna książka, polecałabym ją serdecznie wszystkim, ponieważ jednak jest to druga część trylogii i najpierw trzeba przeczytać "Klan Wilczycy", nie jest już tak optymistycznie. W każdym razie gdy ktoś już przebrnie przez pierwszą część, niech się nie zniechęca i od razu sięga po drugą, bo "Lodową pustynię" naprawdę warto przeczytać.



---
* Maite Carranza, "Lodowa pustynia", tłum. Marcin Sarna, wyd. Jaguar 2009, strona 168.
** Tamże, strona 169.


[prawie identyczną recenzję umieściłam na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 612
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: