Dodany: 27.01.2011 13:44|Autor: alizeti

Millennium Larssona


Jestem po lekturze trylogii Larssona. Na dodatek obejrzałam filmową adaptację ostatniej części (powiem, że film się różni od książki). "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet" czytałam bodajże w październiku, czyli już jakiś czas temu, za to pozostałe części zupełnie niedawno, więc jeszcze nie pozapominałam wszystkiego, o czym chciałam napisać.
Trylogia Larssona jest bardzo popularna, świadczy o tym chociażby fakt, że bardzo trudno dostać ją w bibliotekach. W Biblionetce o cyklu Larssona bardzo pozytywnie wypowiada się wiele osób; ludzie zastanawiają się "co po Larssonie?" itd. Naczytawszy się nieco recenzji, postanowiłam, że sprawdzę "na sobie" czy seria Millennium jest rzeczywiście czymś przełomowym w literaturze (dość przyznać, że kryminały/thrillery itp. nie należą do mojego ulubionego gatunku, a także nie kieruję się ślepo popularnością książek, np. nie czytałam nic Dana Browna).

Wszystkie trzy książki są bardzo grube, ale trzeba to uznać raczej za plus, bo i tak czyta się je szybko - de facto miałam czasem wrażenie, że autor niepotrzebnie rozwleka fabułę, bądź pisze o jakichś "pierdołach", które wstrzymują tempo akcji; pierwszy z brzegu przykład: za często opisywane są takie sprawy, jak robienie zakupów przez głównych bohaterów - i to opisywane bardzo szczegółowo "kupiła herbatę taką-a-taką, szampon marki jakiejś-tam, trzy sztuki pomarańczy, papierosy takie-a-takie, zapłaciła kartą visa".
Skoro już mowa o głównych bohaterach ;-) są to szwedzki dziennikarz Mikael Blomkvist i młoda dziewczyna Lisbeth Salander. W pierwszym tomie znacznie więcej dowiadujemy się o Blomkviście, Salander jest zdecydowanie główną bohaterką dwóch kolejnych części. Muszę przyznać ze wstydem, że już nie pamiętam, czego bym się mogła przyczepić względem tomu I (oczywiście główną intrygę pamiętam), ale rzuciło mi się w oczy, że stosunkowo wielu w tle Polaków, tzn. przynajmniej trzech (jeden ma związek z więzieniem, o dwóch kolejnych zapomniałam, ale pamiętam, że wzdychałam: znowu Polak) - to są bohaterowie całkowicie poboczni, równie dobrze mogliby być Rosjanami, Litwinami - ale jak się czyta i co jakiś czas pojawia się Polak to łatwo to zapamiętać. Tak więc: Blomkvist to dziennikarz, który nie unika trudnych tematów, prowadzi własne pismo "Millennium", niestety wplątuje się w kłopoty i na chwilę chce, przynajmniej formalnie, odsunąć się od prowadzenia pisma, dlatego przyjmuje propozycję od Henrika Vangera, potentata przemysłowego, żeby napisać dzieje jego rodu - ta praca ma drugie dno, bo Vangerowi chodzi o odkrycie pewnej tajemnicy z przeszłości. Otóż wiele lat wcześniej na wyspie doszło do morderstwa młodej dziewczyny, bratanicy czy siostrzenicy Vangera - Harriet, ale ciało nie zostało nigdy znalezione... Po jakimś czasie do Mikaela dołącza Lisbeth, która jest hakerką. Nie będę zdradzać, jak doszło do współpracy tych dwojga ;-) Trzeba powiedzieć, że Lisbeth jest bohaterką wyjątkową, jest "nieprzystosowana społecznie", ma nad sobą nadzór "kuratorski", jest świetna w zdobywaniu informacji, ale gorzej u niej z kontaktami międzyludzkimi, no i co najważniejsze została skrzywdzona przez mężczyzn i "system opieki", na własną rękę mści się za krzywdy.
Nasi bohaterowie stopniowo rozgryzają tajemnice rodu Vangerów, ale dla czytelnika nie jest chyba do końca tajemnicą, co się mogło stać z Harriet... Jak dla mnie zakończenie rozwiązywania zagadki było trochę śmieszne; sam fakt że duet Blomkvist/Salander zawsze ma w zanadrzu pomocników, którzy jak deus ex machina wyskakują nie wiadomo skąd, by ich wspomóc - jest tak jakby naciągany...

Drugi tom jest zatytułowany "Dziewczyna, która igrała z ogniem", chodzi oczywiście o Lisbeth... Mikael Blomkvist tym razem współpracuje z dziennikarzem, mającym świetny materiał dowodowy w sprawie seks-handlu, jego książka ma się ukazać w wydawnictwie Millennium. Lisbeth za to ściąga na siebie gniew opiekuna prawnego Bjurmana, który chce się z nią ostatecznie rozprawić. Jak zwykle w przypadku Larssona mamy szczegółowe opisy materiałów dowodowych, sytuacji społecznej itp. itd. Szczegółów co niemiara, czasami ma się wrażenie, że jest tego za dużo. Ale akcja jest bardziej żwawa niż w części pierwszej, bo oto nasza Lisbeth zostaje oskarżona o popełnienie morderstw, między innymi owego dziennikarza, z którym współpracował Blomkvist (Mikael oczywiście nie wierzy w winę Salander, choć dowody przemawiają przeciwko niej).
Nasz super dziennikarz-detektyw bierze na siebie udowodnienie niewinności Salander, a sprawa jest o tyle trudna, że Lisbeth "od czasów pierwszego tomu" unika go jak ognia (tzn. jasno daje mu do zrozumienia, że nie chce go znać - i akurat muszę przyznać, iż w związku z sytuacją między tymi dwojga, jej postępowanie wydaje się ze wszech miar słuszne i, co ważne, prawdopodobne ;-). Tak więc Lisbeth ma na głowie pościg policji, detektywa amatora i jeszcze innych drabów, no i jeszcze staje się bohaterką prasy, jako lesbijka satanistka ;-) Poza tym sama wyznacza sobie misję zakończenia czegoś, co zaczęła była jeszcze będąc dzieckiem. Uff, trudno pisać o tym tomie, jeśli nie chce się zdradzić zbytnio szczegółów fabuły :)
Jak, mam nadzieję, widać z mojego opisu: wydarzenie goni wydarzenie w tym tomie - i chyba Larsson wprowadził jednak na tyle zamęt wokół osoby Salander, że można się zastanawiać, czy jest zabójczynią czy jest niewinna. Nie jest to jednoznaczne. Tom ma zakończenie otwarte, a kolejna część ściśle się z nią wiąże.

"Zamek z piasku, który runął" to przede wszystkim opis działań Blomkvista celem odsłonięcia pewnego spisku, dotyczącego ni mniej ni więcej Lisbeth... Nie ma tu wielkich pościgów, jest za to tropienie spisku w służbach bezpieczeństwa... Oczywiście Blomkvistowi zależy na ujawnieniu afery, innym zależy na uciszeniu detektywa amatora, swoje śledztwo w sprawie zabójstw z części drugiej kontynuuje policja - mamy tu nagromadzenie "działań" różnych "stronnictw", na dodatek zamieszana w sprawę Lisbeth ma ograniczone możliwości działania - nie będę zdradzać dlaczego. W tej części pojawia się ciekawy, przynajmniej jak dla mnie, wątek Eriki - współpracownicy i kochanki Blomkvista. Niestety, o ile zawsze Blomkvist radził sobie nieźle, to w tym tomie "przechodzi samego siebie", przez to jego działania, możliwości wydają się nieco bardziej nierealne niż we wcześniejszych tomach; jest lepszy niż agenci specjalni i policja razem wzięci - ech! Ogólnie w tym tomie jedni szukają haka na drugich - kto szybciej zdobędzie informacje ten wygra. Zakończenie nie jest zaskakujące, trudno sobie było wyobrazić inne ;-)
No to tyle względem wydarzeń.

Jak już wspominałam, książki są grube. Są podzielone na większe rozdziały i mniejsze rozdzialiki wewnątrz rozdziałów - czyta się te mniejsze szybciutko. Jest wiele zbędnych wg mnie opisów, jak np. podawanie listy zakupów; nierzadko większe partie książki poświęcone są bohaterom pobocznym - i autor nie zaniedbuje tych postaci, mamy dość dokładne opisy ich przeszłości itd., choć wystarczyłoby napisać w kilku zdaniach, np. w pewnym momencie pojawia się bokser Paolo Roberto - pojawia się i już wiemy o nim prawie wszystko, a te szczegóły są zbędne dla fabuły. Autor też ma pewną manierę (a może to charakterystyczne dla szwedzkiego?), że wielokrotnie nawet w obrębie jednego rozdzialiku pisze o swoich bohaterach z imienia i nazwiska, a czytanie w co drugim zdaniu: Mikael Blomkvist, Annika Giannini, Monika Figuerola jest dla mnie dziwne, przecież skoro już znamy tych bohaterów to nie trzeba przypominać ich pełnego imienia i nazwiska, wystarczyłoby samo nazwisko lub imię, zwłaszcza, że te się raczej nie powtarzają.
Niedogodnością czytelniczą są na pewno nagłe zjawienia się osób, które w danym momencie okazują się pomocne. Mikael czegoś nie wie? tadan! już Palmgren mu opowiada co nieco. Miriam potrzebuje pomocy? tadan! oto Paolo Roberto... itd. Za dużo zbiegów okoliczności.
Z dwójki głównych bohaterów, jak dla mnie, ciekawsza jest Lisbeth, a to chyba dlatego, że Mikael jest za bardzo superowy, świetny jako dziennikarz, świetny jako detektyw i na dodatek doskonały kochanek, na którego "lecą" (jak muchy do lepu) niemalże wszystkie bohaterki, które w powieściach zajmują nieco więcej miejsca. Ech! Lisbeth jest ze wszech miar oryginalna, ale historia jej życia jest nieco nieprawdopodobna, szczególnie jeśli chodzi o powiązania rodzinne...
Szwecja Larssona nie jest doskonała, to kraj równouprawnienia i wielu swobód, szczególnie jeśli idzie o życie seksualne (autor naprawdę nie szczędzi opisów kontaktów seksualnych Lisbeth, zarówno z kobietami, jak i z facetem), ale to też kraj, gdzie mężczyźni nienawidzą kobiet (oczywiście nie wszyscy). Dochodzi do nadużywania władzy, łamania praw itd. Odnosi się wrażenie, że taka sytuacja to wypadkowa swego rodzaju zepsucia społeczeństwa.
Mimo wyżej wymienianych zastrzeżeń co do cyklu, które de facto nie są jakieś ogromne, z chęcią przeczytałabym kolejne tomy, gdyby takowe istniały, ale autor zmarł w trakcie pisania czwartej części (w planach było podobno 10).
Czytelnicy podkreślają fakt, że te książki naprawdę dobrze się czyta, wręcz pochłania. Sprawdziłam na sobie ;-) po 2 dni zajęło mi przeczytanie drugiego i trzeciego tomu (jak było z pierwszym już zdążyłam zapomnieć, ale też szybko).

Proza na przyzwoitym poziomie, niespotykana bohaterka, dociekliwy dziennikarz, mnóstwo dygresji, które tylko potęgują chęć szybkiego czytania, by dowiedzieć się "co dalej". Ogólnie rzecz biorąc: polecam!

[tekst ten zamieściłam na swoim blogu].

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 920
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: