Stephen King znany jest z tego, że tworzy nie tylko proste, czasem komiksowe horrory, ale również książki z głębokim podtekstem społecznym. W tym akurat wypadku mamy do czynienia z krótkim traktatem na temat pracy dziennikarskiej.

Trzy osoby pracujące w jednej gazecie, które różni wiek i spojrzenie na otaczającą rzeczywistość, starają się rozwikłać tajemnicę śmierci Colorado Kida, martwego człowieka odnalezionego 25 lat wcześniej na pustej plaży. Historia opowiadana jest powoli i pozwala nam podążać kolejnymi tropami, które podsuwają nam bohaterowie opowiadania. Jest to jednak tylko punkt wyjścia do rozważań na temat etyki pracy dziennikarza, tego, o czym powinien pisać, a które historie pozostawić po prostu niedokończone.

King krytykuje również sposób wprowadzania praktykantów w arkana pracy oraz, jak zawsze, stawia na młodych, kończących studia ludzi, jako tych, którzy są jeszcze w stanie wiele zmienić w pełnym wad systemie.

Jeżeli ktoś szukał w tej krótkiej książce klauna wyskakującego z otworów ściekowych, pomylił się. Nie ma tu też jakiegoś szczególnego napięcia. Ale przyznajmy, zrobić kawałek świetnie napisanej prozy z bardzo krótkiej i właściwie nudnej historii jednego martwego człowieka...

Niepowtarzalne.