Dodany: 17.02.2011 18:35|Autor: Kaacia

Śniadanie u Tiffany'ego T. Capote // luty 2011


okoliczności:Po pierwsze nareszcie ferie, dosłownie moment przerwy, doskonała okazja żeby poleżeć brzuchem do góry i nadrobić czytelnicze zaległości; ponadto ostatnio oglądałam ekranizację i postanowiłam zapoznać się ze "źródłem"; po długich poszukiwaniach na bibliotecznych półkach odważyłam się poprosić o pomoc groźną p. bibliotekarkę, która łypiąc na mnie podejrzliwie wyciągnęła książkę z półki "literatura kanadyjska", choć autor jak głosi tylna okładka jest Amerykaninem xD

czas czytania: jeden wieczór w kawiarni; niestety "Śniadanie..." łatwo dosłownie połknąć ze względu na niewiele ponad 100 stron grubości :/

zarys fabuły: Holly Golightly, lub jak głosi napis na jej skrzynce pocztowej "Panna Holiday Golightly, w podróży" - nieokiełznana młoda osóbka pracująca jako dziewczyna do towarzystwa, bywalczyni nowojorskich przyjęć i drogich restauracji, wynajmuje mieszkanie w tej samej kamienicy co początkujący pisarz - nazywany przez nią "Fredem". Z czasem zaprzyjaźniają się, choć nie jest to łatwa przyjaźń, gdyż Holly sama siebie uważa za dziką i wyzwoloną, nie mogąca należeć ani zależeć od nikogo. Nie robi wyjątku nawet dla mieszkającego z nią kota, który pozostaje bezimienny... Ma zdolność do popadania w kłopoty i spontanicznych decyzji, które nieraz przewracają jej życie do góry nogami...

ulubione cytaty: "A nie wolno kochać dzikiego stworzenia. Im bardziej je kochasz, ty ono staje się mocniejsze. Aż wreszcie jest dość silne żeby uciec do lasu. Albo pofrunąć na drzewo. A potem w niebo. I tak pan skończy, panie Bell. Jeśli pan pozwoli kochać dzikie stworzenie. Skończy pan na patrzeniu w niebo."*
"Przekonałam się, że najlepiej mi robi, kiedy wsiądę w taksówkę i pojadę do Tiffany'ego. To od razu działa na nie kojąco, ten spokój i ta wytworność. Tam nie może się stać człowiekowi nic bardzo złego, między tymi uprzejmymi i ładnie ubranymi ludźmi, w tym śliczny zapachu srebra i krokodylowych portfeli.Gdybym mogła naprawdę znaleźć miejsce, gdzie czułaby się jak u Tiffany'ego, to kupiłaby sobie meble i dała temu kotu imię."*
* cytaty pochodzą z książki "Śniadanie u Tiffany'ego T. Capote; wyd.LIBROS, Warszawa 2002, przekład: Bronisław Zieliński

ocena: 7/10

uzasadnienie: Klimat i postać Holly na plus, postać pisarza trochę nijaka i w gruncie rzeczy łatwo zapomnieć że jest on narratorem. Przywykłam do opasłych tomiszczy i może dlatego fabułą wydała mi się słabo rozwinięta i opowiedziana po łebkach. Jestem zapewne tkliwa i sentymentalna, gdyż liczyłam na trochę inne, może właśnie bardziej filmowe zakończenie. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Mam nadal pewne wrażenie niedosytu i to chyba zaważyło na mojej ocenie.

(Dawno już nie pisałam czegoś od siebie, toteż na pewno moja czytatka "kuleje" zarówno językowo jak i merytorycznie -.-')

wniosek: polecam szczególnie na wieczór, na podróż autobusem / metrem etc. ze względu na małe gabaryty oraz oczywiście wszystkim miłośnikom filmu:)

















(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 770
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: