Dodany: 21.03.2011 13:34|Autor: littleangel_

Całkiem inny obraz kosmity


Ostatnio na ekrany kin wszedł film pt. „Jestem Numerem Cztery”. Zachęcona pozytywnymi komentarzami znajomych, którzy byli już po seansie postanowiłam, że zanim wybiorę się do kina, przeczytam pierwowzór. Zadowolona z siebie zabrałam się za czytanie.

Od samego początku spodobało mi się, że narratorem jest nastoletni chłopiec (większość książek dla młodzieży jest kierowana do dziewcząt, dlatego główną bohaterką zazwyczaj jest nastolatka). Patrzenie na świat oczami mężczyzny było dla mnie miłą odmianą.

Akcja książki rozpoczyna się w momencie, kiedy zostaje zamordowany Numer Trzy (wiemy także, że to samo spotkało Numery Jeden i Dwa). W związku z bezpośrednim niebezpieczeństwem nasz bohater (który jest kolejnym numerem) ze swoim opiekunem natychmiast przenosi się w inne miejsce. Wraz z rozwojem akcji powoli poznajemy wcześniejsze wydarzenia. Dowiadujemy się, że 10 lat wcześniej planeta Lorien została najechana i prawie całkowicie zniszczona przez kosmitów z Modagore. Ocalało jedynie dziewięcioro dzieci o niezwykłych umiejętnościach, zwanych dziedzictwami, które jednak ujawnią się dopiero w okresie dorastania. Wraz ze swoimi opiekunami udają się na naszą planetę. Jednak nawet tutaj nie mogą czuć się bezpiecznie. Od samego początku są ścigane przez obcych, chroni je jedynie czar sprawiający, że mogą zostać zabici tylko w odpowiedniej kolejności. Lecz co robić w przypadku, kiedy jesteś kolejny?

Zazwyczaj myśląc o obcych wyobrażamy sobie małe zielone ludziki chcące zgładzić naszą cywilizację. Jednak w tej książce spotykamy się z całkiem innym obrazem kosmity. Widzimy, że nasz Numer Cztery wcale tak bardzo nie różni się od współczesnych nastolatków. Loryjczycy są do nas bardzo podobni, dzięki czemu bez większych problemów mogą żyć wśród ludzi. Oczywiście, jak już wspomniałam, istnieje także inna, mniej przyjazna rasa istot pozaziemskich. Przedstawiciele Mogadorczyków także żyją pomiędzy ludźmi i mają plany dotyczące naszej planety…

Głównym bohaterem jest tytułowy Numer Cztery. John (bo tak aktualnie się nazywa) od 10 lat jest zmuszony co kilka tygodni/miesięcy wcielać się w kogoś innego, zmieniając miejsce zamieszkania oraz imię i nazwisko. Sprawiło to, że chłopiec nie miał prawdziwego dzieciństwa, nie miał możliwości zdobycia przyjaciół ani dziewczyny. Jedyne, o czym marzy ten nastolatek, to normalne życie. Po śmierci Trójki przenosi się do miasteczka Paradise w Ohio, gdzie po raz kolejny ma rozpocząć życie jako ktoś inny. Jednak w małym miasteczku nie udaje mu się egzystować niezauważonym. Mimo to John buntuje się i odmawia kolejnej przeprowadzki, ma dość życia "na walizkach", szczególnie że pierwszy raz udało mu się zdobyć przyjaciół. Ale czy przez to nie ułatwi zadania Mogadorczykom?

Książka ze względu na tematykę była miłą odmianą po wielu powieściach o wampirach i aniołach (które ostatnio są wyjątkowo w modzie). Jednak szczerze powiedziawszy, spodziewałam się po niej czegoś więcej. Nie zrozumcie mnie źle, jest wciągająca i czyta się ją bardzo przyjemnie. Niemniej jednak po książce, której ekranizacja ukazała się wcześniej niż pierwowzór spodziewałam się, że co najmniej powali mnie na kolana. Mimo wszystko mogę z czystym sumieniem polecić wam tę pozycję.

Oczywiście po skończonej lekturze wymieniłam wrażenia z osobami, które obejrzały film. I niestety okazało się, że książka z filmem ma niewiele wspólnego. Wiele faktów i zdarzeń zostało zmienionych, dlatego też na razie nie skusiłam się na seans.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1668
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: