Dodany: 22.03.2011 12:48|Autor: A.Grimm

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Przy budowie
Konwicki Tadeusz

3 osoby polecają ten tekst.

Realizm fantastyczny Konwickiego


W ramach rekreacji albo edukacyjnej indoktrynacji zapoznaję się czasami z tak pociesznymi dziełkami jak "Przy budowie" Tadeusza Konwickiego. Jest to utwór o charakterze parenetyczno-dydaktyczno-utopijnym, acz chyba z zacięciem do mówienia o tym, co rzekomo jest, a nie, co powinno być.

Fabularnie jest to powieść dość egzotyczna i już to może stanowić wabik dla potencjalnego odbiorcy. Akcja dzieje się - i w kontekście tytułu nie będzie to zaskoczeniem - na budowie, ewentualnie przy budowie, jak chce autor. Jest to czas realizowania planu sześcioletniego i pochodu ku światłości pod czujnym okiem suwerena moskiewskiego. Niestety, nie wszystko odbywa się tak, jak chciałaby tego władza. Referent do spraw modernizacyjnych nie radzi sobie na budowie z uświadamianiem politycznym robotników, banda złodziei, grasująca w okolicy, robi konkurencję państwu, a niereformowalny burżujski inżynier Sawicki sabotuje swoimi metodami pracę w oazie komunistów. Ale oto pojawia się wzorcowy okaz nowego człowieka - Paweł Czajkowski, który dzielnie stawi czoło licznym przeszkodom i problemom.

Ta poruszająca historia jest pięknym przykładem rodzącej się nowomowy, a także - nie lada to paradoks - pulsującą życiem skamieliną. Powodem tego jest aktualność dziełka Konwickiego. Otóż zgodnie z procesem kształtowania się społeczeństwa egalitarnego dochodzi do wytworzenia się klasy równych i równiejszych (patrz: "Folwark zwierzęcy" G. Orwella i wszystkie realne wcielenia idei Marksa i Engelsa). W "Przy budowie" jest więcej urzędników niż robotników, a w optymistycznej wersji jest ich po równo. Niech żyje równość! Machina biurokratyczna niby dopiero w powijakach, ale już do hydry kształtem podobna, bo usposobieniem jeszcze nie do końca - urzędnicy śpią z robotnikami w barakach w ramach braterstwa. Niech żyje braterstwo! Wspomnianemu defetyście Sawickiemu wypomina się, że nie potrafi wydobyć twórczych możliwości z robotników. Szczęście w nieszczęściu, że władza potrafi wydobyć twórcze możliwości urzędników. Oto przyjeżdża referent do spraw socjalnych na budowę, bo kazano mu przyjechać i musi coś robić, bo mu płacą. Ale nie wie, co ma robić. Urzędnik, jak dobrze wiemy, jest Bogu ducha winny, lecz jego profesja to dzieło szatana. Urzędnik musi coś robić/wymyślać, bo mu płacą. I wymyśla, np. że krzywizna banana powinna być taka, a nie inna, a nachylenie stropu takie i takie. Nasz referent do spraw socjalnych stworzył m.in. kino, do którego robotnicy walą hurmem, żeby zobaczyć propagandowe produkcje. Oczywiście, w rzeczywistości to kino stałoby puste, a i tak dopłacaliby do niego wszyscy robotnicy ze swoich zarobków. Niech żyje wolność! Możemy się śmiać z nowomowy, partyjnej nomenklatury i sposobu funkcjonowania machiny urzędniczej przedstawionej w powieści, ale, kto wie, może za kilkadziesiąt lat ktoś będzie miał ubaw z nas.

Nazwałem utwór utopijnym, bo nie da się inaczej mówić o projektach proweniencji komunistycznej; nazwałem dydaktycznym, bo ma na celu przeprowadzenie maluczkich przez ciemną dolinę ku światłości drogą edukacji, a parenetycznym, ponieważ jest w powieści ideał nowego człowieka, idealnego komunisty - Pawła Czajkowskiego. Paweł promieniuje cnotami i tworzy z nich parasol ochronny dla innych postaci i ogólnie dla kolektywu robotników, stąd można odnieść wrażenie, że idealni są wszyscy oprócz kilku defetystów i złodziei. Gdyby przyjrzeć się bliżej każdemu robotnikowi z osobna, to wyszłoby, że ideałów nie ma. Łatwo jest jednak budować pewien obraz całości w oparciu o jeden wzorzec i tło. Takie wizje będą nam serwowane do końca świata i jeden dzień dłużej, bez względu na to, czy staniemy tam, gdzie stali oni, czy tam, gdzie byli ci drudzy "oni", czego przykładem jest rozreklamowany ostatnio "Czarny czwartek" Krauzego, w którym każdy robotnik wypisane ma na czole tysiąc cnót.

Konwicki wykonał fantastyczną robotę. Stworzył powieść, która nie potrzebuje swojego karykaturalnego, groteskowego odbicia, ponieważ sama jest już wystarczającym autokomentarzem. Zapewne to jest przyczyną uwag, z którymi już się spotkałem. Według niektórych Konwicki kuchennymi drzwiami przemycił na kartach powieści... krytykę zastanej rzeczywistości. Wymowne, czyż nie?

Krótka to powieść, więc z czystym sumieniem polecam, nie tylko w ramach rekreacji, ale także po to, żeby uzmysłowić sobie, jak często jesteśmy jedną nogą na innej planecie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3126
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: