Dodany: 04.04.2011 20:35|Autor: Alos

Apokalipsa według Kinga


"Bastion" - najdłuższa i, według wielu opinii, których nie popieram, najlepsza powieść Kinga - został wydany w dwóch wersjach: podstawowej, 1165-stronicowej i rozszerzonej, dłuższej o około 200 stron. Dane mi było obcować z tą krótszą wersją. Książka porusza tak szeroką tematykę, że chociaż dodatkowe dwie setki stron nie zmieniłyby raczej mojej końcowej oceny, to mimo wszystko mogłyby przybliżyć całość do ideału.

Początek lat dziewięćdziesiątych. W sercu którejś z amerykańskich pustyń znajduje się tajne laboratorium. Naukowcy tam pracujący odpowiadają za wytworzenie mutacji śmiertelnych chorób. Za sprawą niewyjaśnionego wypadku uwolniony zostaje szczep wirusa supergrypy, nazwany później Kapitanem Tripsem. Zawodzą zabezpieczenia i jednemu z zarażonych wartowników udaje się uciec. Tak rozpoczyna się pandemia śmiertelnej zarazy, która w krótkim czasie wybija prawie całą ludzkość. Nie udaje się ustalić, dlaczego niektóre osoby są uodpornione. Gdy epidemia wygasa, oszołomieni mieszkańcy zaczynają mieć dwa rodzaje snów. Jeden to koszmary. Widzą w nich pewnego mężczyznę – Randalla Flagga, który budzi w nich irracjonalny strach. Jego mroczna wola sprowadza ludzi na zachód. Drugi typ wizji to obraz rozpadającej się chatki na skraju pola kukurydzy. Mieszka w niej pewna stara Murzynka – Matka Abagail, uosabiająca dobro. Ocaleli muszą opowiedzieć się za jedną ze stron.

Książka jest swoistym hołdem dla "Władcy Pierścieni". Zostało to zaznaczone zarówno w tekstach na okładce (Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz, 2010), dialogach, jak i konstrukcji fabularnej powieści. Wśród postaci można odnaleźć nawiązania do większości głównych bohaterów Tolkienowskiej trylogii. Mamy więc Saurona i Gandalfa – reprezentowanych przez Matkę Abagail i Flagga. Do tej dwójki dochodzą Kingowski Saruman, Aragon czy Gimli w osobie starszego socjologa obdarzonego ciętym językiem. Nie zabrakło miejsca i dla poczciwego Smeagola. Niektóre zdarzenia także są odzwierciedlone w powieści mistrza grozy. Również świat postawiony został na podobnych fundamentach: zbierająca się za wielkimi górami zła siła pragnie całkowitej dominacji nad kontynentem. Wszystko okraszone odrobiną biblijnej apokalipsy.

Powieść da się podzielić na trzy części: pandemię grypy, odbudowę i walkę z siłami zła. Największym minusem konstrukcji powieści jest jej ogólnikowość i trudno mi uwierzyć, że wersja rozszerzona jest w stanie się tego pozbyć. Trudno poczuć napięcie i w niektórych sytuacjach wczuć się w bohaterów, a na całość patrzy się z zainteresowaniem, ale bez ekscytacji. Wszystko robi wrażenie opisanego w pośpiechu. Jest to o tyle dziwniejsze, że ta ogólnikowość "zjada" sporo stron. Na przykład opis epidemii zajmuje jakieś 400 stron, ale jest zdecydowanie uboższy niż w świetnej "Wojnie zombie". Również pierwsze próby odbudowy nie zachwycają szczegółowością. Zakończenie natomiast jest krótkie, zwięzłe i przyzwoite. Ostatnia księga zdecydowanie przekombinowana i w gruncie rzeczy można było ją sobie darować.

King podjął się dość trudnego zadania napisania powieści o epidemii zabijającej większą część ludzkości, odbudowie zniszczonej cywilizacji i epickiej walce z wysłannikiem samego Boruty. Zadanie tym trudniejsze, że była to dopiero jego czwarta książka. Efekt końcowy jest zadowalający. Nie została pominięta żadna ważniejsza kwestia. Autor nie ustrzegł się jednak wpadek, a jedna z głównych bohaterek jest strasznie irytującą osobą.

Powieść oceniam na 8. Porządny kawał Kinga. Napisana przystępnym językiem, czyta się ją szybko, nie ma dłużyzn. Ogólnikowość i zapożyczenia z "Władcy Pierścieni" zabijają nieco klimat i elementy zaskoczenia.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2955
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: