„Akcja klasyka” sprawiła, że wreszcie sięgnąłem po autorów, których od dawna chciałem poznać, a jakoś nie było okazji. I właśnie skończyłem
Ostatnia miłość (
Sand George (właśc. Dudevant Amandine Aurore Lucile Dupin de)). Ze słynną francuską pisarką chciałem się zaznajomić od czasu obejrzenia kiepskiego filmu „Chopin pragnienie miłości” z fenomenalną – jak zwykle – Danutą Stenką. Poza tym fascynują mnie silne kobiety, a George Sand niewątpliwie do takich należała. Nie zrażając się tym, że kochanka Chopina ma dosyć kiepską opinię na biblionetce sięgnąłem po wspomnianą książkę – i nie zawiodłem się.
Jak widać Francja ma w swojej literaturze niejedną panią Bovary. Narratorem tej powieści jest pan Sylwester, który zaznajamia się z rodziną Morgeronów – pracowitym Janem, jego przyrodnią siostrą, tajemniczą Felicją i ich kuzynem baronem Tonino (którego Felicja traktuje jak przybranego syna). Między Sylwestrem a Felicją rodzi się uczucie, a raczej cała gama uczuć – wzajemna fascynacja, niechęć, przyjaźń, namiętność. Czy jednak ich małżeństwo – zawarte w dramatycznych okolicznościach – będzie szczęśliwe?
„Ostatnia miłość” to klasyczna (acz, przyznaję, momentami zaskakująca) historia trójkąta miłosnego. Nie ukrywajmy, Stieg Larsson to to nie jest, nie czyta się tego łatwo (chyba to dotyczy większości „klasycznych” lektur – mistrzowie literatury są dzisiaj uważani za trudnych w odbiorze) , ale też bez przesady. Historia wciąga, nie ma zbędnego przegadania, jest interesująca. A Felicja Morgeron mogłaby stanąć śmiało obok Emmy Bovary, Anny Kareniny, Ireny Heron-Forsyte czy Barbary Niechcic – ale chyba jednak Sand jest na to zbyt mało znana. Nie czarujmy się, nie pisała jak Flaubert, nie mówiąc już o Balzaku, Zoli czy wreszcie Prouście. Mimo wszystko myślę, że warto ją poznać – to taka mniej popularna klasyka, ale czy to oznacza, że zdyskwalifikowana?
Na marginesie dodam, że czytając to wydanie w twardej, koszmarnie cukierkowej okładce chce się zakrzyknąć: gdzie jest korektor! Rozliczne literówki, pomyłki fleksyjne czy nieskładna stylistyka to ogromny grzech wydawnictwa. Poza tym śmieszy mnie fakt, że w katalogu figuruje tytuł alternatywny „Ostatnia miłość Szopena”. Nasz pianista w tej powieści nie występuje.
Moja akcja klasyka dobiega końca, jedna pozycja została mi do osiągnięcia obiecanej dwudziestki prewersalskiej. Postanowiłem, że to będzie coś naprawdę klasycznego i imponujących rozmiarów. Waham się między „Oliverem Twistem” (jak dawno nie czytałem Dickensa!), „Fortuną rodziny Rougon-Marquartów” (ach ten Zola, można by się podobijać naturalizmem) czy wreszcie „Martwymi duszami” (bo czemu nie? Gogola w ogóle nie znam).
Zresztą i tak na ostatnią prewersalkę znajdę czas dopiero po obronie.
Natomiast ostatnio czytałem jeszcze
We Włoszech wszyscy są mężczyznami: Powieść graficzna o internowaniu homoseksualistów w czasach faszyzmu (
Santis Luca de,
Colaone Sara)
(dziękuję En Zet). To autentyczna historia dziejąca się w faszystowskich Włoszech, gdzie pomiędzy 1938 a 1943 na wyspach internowano prawie trzystu homoseksualistów (nazwanych „zniewieściałymi”). To wszystko jest tyleż ciekawe co i wstrząsające i na pewno warto ten wycinek historii Europy poznać. Natomiast nietrafiona wydaje mi się forma komiksu – może i jest oryginalna, ale do mnie w każdym razie w ogóle nie przemawia. Widziałbym to w powieści, która mogłaby urosnąć do rangi „Króla Szczurów”. Niestety nasze życzenia czytelnicze często rozmijają się z literaturą.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.