Dodany: 23.04.2011 20:46|Autor: Alos

Rincewind po raz piąty


Do świata dysku podchodzę dość wybiórczo, ale z tego co zaobserwowałem wynika, że nie trzeba znać poprzedniczek, by odnaleźć się w historii opisanej w "Ciekawych czasach". Co prawda postacie się powtarzają, ale wydarzenia stanowią odrębną całość.

Jedna z boskich imprez, na których istoty wyższe zabawiają się ludzkimi żywotami. Los odnosi nieprzerwane pasmo zwycięstw. W końcu na scenę wkracza jego największa przeciwniczka – wśród bóstw nazywana Panią. Postanawia rozegrać partię jednej z boskich gier. Planszą staje się Imperium Agatejskie leżące na Kontynencie Przeciwwagi. Celem jest doprowadzenie jednej ze stron do objęcia tronu po umierającym, otrutym cesarzu. Kilka lokalnych arystokratycznych rodów przygotowuje się do bitwy pod murami stolicy. Sygnałem do rozpoczęcia walki o władzę ma być wiadomość o śmierci obecnie panującego. Los obejmuje dowodzenie nad rodziną Hongów, której przewodzi najmądrzejszy z całej piątki dowódców. Szybko okazuje się, że szlachta Imperium Agatejskiego nie jest jedyną stroną tego nietypowego konfliktu.

"Ciekawe czasy" to piąta część przygód pechowego maga Rincewinda. Nie zabrakło jednak takich postaci, jak podstarzały barbarzyński bohater Cohen wyposażony w diamentowe zęby trolla czy Dwukwiat – mieszkaniec Imperium, pierwszy turysta Świata Dysku i osobnik, który czynnie przyłożył rękę do zaistnienia nietypowej sytuacji na kontynencie.

Nadrzędną rolą powieści jest rozbawienie czytelnika i z tego zadania książka Pratchetta wywiązuje się świetnie. Całość jest nieco absurdalna głównie za sprawą Srebrnej Ordy i nie do końca niespodziewanych zwrotów akcji. Wszystko przeplatane dość dokładnym przedstawieniem filozofii życiowej nastawionego głownie na przetrwanie Rincewinda. Długość opowieści działa na korzyść humorystycznych aspektów, bo nie są one specjalnie nowatorskie. Wszystko opiera się na schemacie: Rincewind idzie, ktoś go bije, Rincewind budzi się, ucieka, ktoś go bije. W międzyczasie ordyńcy z Cohenem na czele skutecznie wyrąbują sobie, a w każdym razie próbują to zrobić używając przemocy, drogę do celu. Nie znaczy to, oczywiście, że tylko takie elementy składają się na humor, ale te mają przewagę. Dodanie chociażby stu stron sprawiłoby, że zaczęłyby nużyć.

Autor wziął w tej powieści na warsztat Daleki Wschód i totalitaryzm. Z przedstawienia zamorskich mieszkańców, ich kraju i dziwnych zwyczajów wywiązał się całkiem znośne, natomiast nacisk na drugi czynnik jest trochę za mały lub zbyt głęboko ukryty.

Książka, chociaż naprawdę dobra, nie jest pozbawiona zauważalnych wad. Przede wszystkim wspomniany humor. Wszystko oparte na sprawdzonych pomysłach i nieco schematyczne. Na szczęście przedstawione w takich sposób, że nadal bawi. Druga sprawa to przewidywalność. Pomijając oczywistość niektórych aspektów zakończenia, już na dobrych kilka stron przed danym wydarzeniem wiadomo, gdzie, kiedy i w jakim celu wyskoczy jakieś nowe cudo z tego dziwacznego świata, a przecież zarówno Świat Dysku, jak i Rincewind to niezły materiał na wprowadzenie przyjemnego chaosu.

Pratchett stworzył absurdalną, przyjemną historyjkę. Sporo dialogów, krótkie i konkretne opisy, brak dłużyzn oraz prosty, łatwy język sprawiają, że książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie.

Oceniam na 8 w skali dziesiętnej.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 988
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: