Dodany: 27.04.2011 19:10|Autor: Darcia K

Jak wiele potrafi poświęcić rodzic dla własnego dziecka?


Na początek mojego wywodu podam bardzo króciutki opis dzieła, po czym przejdę do własnych odczuć.

Znakomita, trzymająca w napięciu powieść Stephena Kinga - tu ukrywającego się pod pseudonimem Richard Bachman. Przenosimy się do Ameryki, do roku 2025. To już nie jest ten świat, jaki znamy. Tym światem rządzą pragnienia, telewizja. Ben Richards wyraża chęć wzięcia udziału w jednym z bijących rekordy popularności teleturniejów. Stawka jest duża - wygrana oznacza bogactwo, przegrana - śmierć. Czy głównemu bohaterowi uda się wygrać? Czy przechytrzy czyhający na niego niemal cały świat?

Jest to pierwsza powieść tego autora, po jaką sięgnęłam. Przyznam szczerze, że miałam pewne obawy - King to autor, na którego punkcie ludzie, przynajmniej w moim środowisku, mają prawdziwą obsesję, a ja nie jestem zbyt pozytywnie nastawiona do takich pisarzy - niestety, zbyt często zdarza się, że zachwyty są przesadzone, a same powieści takiego człowieka nie mają do zaoferowania kompletnie nic nawet czytelnikom o minimalnych wymaganiach. Odetchnęłam więc z ulgą, kiedy, pokonawszy ledwie kilka stron, stwierdziłam, że dzieło mi się podoba. I to bardzo. Czyta się szybko - rozdziały są króciutkie, a akcja dzieje się w takim tempie, jest tak wciągająca, że człowiek tylko zastanawia się, co też będzie dalej, w wyniku czego, nie wiedząc kiedy, spędza przy książce godzinę więcej, niż zamierzał.

Jedyne, co mi się nie podobało, to język, który jest, rzekłabym, prostacki. Jestem jednak w stanie zrozumieć używanie go, w końcu cała książka traktuje o zdegenerowanym świecie, w którym wartości, takie jak życie ludzkie, są na wymarciu.

Zło nie czai się jednak na czytelnika z każdej możliwej strony, nie osacza go. Postać Bena Richardsa bowiem pokazuje, że zawsze są odstępstwa od reguły. Mężczyzna ten jest przedstawicielem wąskiej grupy, dla których życie ludzkie ma znaczenie. Gdyby go nie miało, czy ryzykowałby dla swojej chorej córeczki? Czy sięgnąłby po ten ostateczny sposób zdobycia pieniędzy na lekarstwa? Nie sądzę - gdyby dla Bena życie było tylko życiem, czymś, co i tak się kiedyś skończy, pozwoliłby dziecku umrzeć. Patrzyłby na tę śmierć. Może nawet by powiedział, że trudno, kiedyś spłodzi następne. A jednak spróbował, nie poddał się, choć miał świadomość, że to, co chciał zrobić, najprawdopodobniej go zabije.

Nie można też powiedzieć, że główny bohater kierował się egoizmem, swoimi zachciankami. On nie zdecydował się na grę dlatego, że mu się nudziło, że brakowało mu w życiu adrenaliny. Zrobił to, ponieważ musiał. Nie zabijał ludzi z wyrachowania, dla zabawy - zabijał, bo wiedział, że jeżeli nie zabije, to oni zabiją jego, a to będzie znaczyło, że nie sprawdził się jako ojciec, którego obowiązkiem jest przecież dbanie o dobro rodziny.

Zakończenie - tu wiele osób ma zdanie podzielone. Jedni są zachwyceni, inni zawiedzeni, są też tacy, którzy mówią otwarcie "ja zrobiłbym to lepiej!". Co do mnie - na pewno powiem, że przy końcu ogarnął mnie smutek. Czy spodziewałam się takiego rozwiązania sprawy? Poniekąd tak. Tylko niektóre kwestie wywołały moje zdziwienie. Był też moment, kiedy musiałam przerwać na chwilę czytanie, bo najzwyczajniej w świecie ogarnęły mnie mdłości.

Podsumowując, książkę jak najbardziej polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1168
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: