3.
Nędznicy (
Hugo Victor (Hugo Wiktor))
- 5,5
Taaak, wreszcie skończyłam. Wreszcie, bo w ramach akcji Czas na Klasykę tę prewersalkę miałam zaplanowaną na styczeń. Ale dzieło i objętościowo spore, i pełne momentów, przez które często nie było mi łatwo przebrnąć. Bitwa pod Waterloo, życie klasztorne, kanały paryskie... Podczas czytania miejscami mnie te "dłużyzny" szczerze irytowały, ale jak teraz o tym pomyślę, to tak naprawdę nie wyobrażam sobie "Nędzników" bez tego. :)
Powieść zdecydowanie zasługuje na najwyższą możliwą ocenę, ale oczywiście nie mogłoby być tak, żeby mi się wszystko podobało. Przede wszystkim zastanawiam się, dlaczego te najbardziej pozytywne kobiece postaci u Hugo są takie... no, głupie, po prostu?! Myślałam, że Esmeraldy już nikt nie przebije. Myliłam się, Kozeta zostawia ją daleko w tyle. Pierwszy raz
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu... W ogóle, większość jej wypowiedzi to temu podobne kwiatki. Bardziej inteligentna była chyba jako dziecko. Nie wierzę, że Kozeta jest jaka jest, bo kobiety w XIX wieku takie właśnie były, bo już na przykład Eponina ma o wiele więcej polotu i charakteru, nawet Fantyna, a postać Thénardierowej to w ogóle majstersztyk moim zdaniem. Może Hugo po prostu lubił prywatnie takie mdłe, niezbyt bystre panie...?
Druga rzecz, która mi odrobinę przeszkadzała, to nadmierna egzaltacja w niektórych wypowiedziach bohaterów. Koniec końców, właściwie prawie każda z postaci ma na swoim koncie przynajmniej jedną taką napuszoną i afektowaną kwestię. Ale to już chyba standard u Hugo.
Jeśli chodzi o bohaterów, moją największą sympatię wzbudził bezkonkurencyjny Gavroche. W ogóle ta postać najlepiej się Hugo udała, czuć w nim duszę prawdziwego XIX-wiecznego Paryża. Losy Jana Valjean pochłonęły mnie bez reszty i bardzo przywiązałam się do tej postaci, choć czasami irytowała mnie jego nieskazitelność. Javerta właściwie też lubiłam, a w końcu szczerze go żałowałam. Thénardierów uważam za mistrzowsko nakreślone postaci. Trudno mówić o sympatii do nich, ale o prawdziwej przyjemności czytania, gdy wkraczali na scenę, już tak. Nie da się również nie wspomnieć o niezrównanym panu Gillenormand, nie miałabym nic przeciwko posiadaniu takiego dziadka. Bardzo pozytywnie odebrałam też postać Courfeyraca. Mariusza niestety nie dałam rady naprawdę polubić, Kozety tym bardziej,
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.
Na plus "Nędzników" zaliczam również to, że popłakałam się wielokrotnie podczas czytania -
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Cała powieść pełna jest wzruszających momentów, a to naprawdę wielka sztuka - wycisnąć czytelnikowi łzy z oczu i to wiele razy!
W każdym razie powieść ma o wiele więcej zalet niż wad. Jej uniwersalność, wielowymiarowość i wielowątkowość sprawiają, że w zasadzie każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Autor "zmieścił" w niej wątek kryminalny, miłosny i obyczajowy, akcję wpasował w ówczesne wydarzenia historyczne i tło polityczne, malowniczo i sugestywnie opisał lud paryski i stosunki społeczne, dokonał doskonałego studium psychologicznego bohaterów i niezwykle wyraziście przedstawił dramat ludzkich tragedii. A wszystko to uczynił przepięknym językiem, w kunsztownym, poetyckim stylu, nie bez szczypty ironii i humoru.
__________________________________________________
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.