Angielska prowincja i jej tajemnice
W wakacje udało mi się przeczytać "Zapomniany ogród" autorstwa Australijki Kate Morton. Ponieważ tamta książka bardzo mi się podobała, sięgnęłam teraz po "Dom w Riverton" i... z przykrością stwierdzam, że nie zadziałało tu prawo serii.
Osią historii jest samobójstwo znanego (fikcyjnego) poety - R.S. Huntera, które miało miejsce w 1924 w posiadłości Riverton. Świadkami były dwie siostry Hartford - właścicielki posiadłości. Jednak oficjalna wersja wydarzeń niekoniecznie musi być prawdziwa.
W 1999 jedyny żyjący (aczkolwiek już jedną nogą w grobie) świadek tamtych wydarzeń, Grace Bradley, dawna służąca w Riverton, zaczyna nagrywać swoje wspomnienia. Te nagrania to swoisty testament, a jednocześnie dar dla ukochanego wnuka - pisarza, przechodzącego poważny kryzys życiowy.
Grace opisuje swoje życie, koncentrując się na okresie od 1914, kiedy jako 13-latka zaczęła służbę w Riverton, do 1924, kiedy w efekcie wydarzeń będących następstwem śmierci poety opuszcza posiadłość. Opisuje swoją fascynację rodzeństwem Hartford (jej rówieśnikami), a zwłaszcza starszą siostrą - Hannah; pierwszą wojnę światową wraz z jej następstwami (śmierć najstarszego z rodzeństwa Hunterów - Davida), wreszcie lata powojenne, gdy między siostrami - Hannah i Emmeline wybucha długo tłumiona rywalizacja.
Co mi się podobało - narracja z punktu widzenia starszej osoby, walczącej z czasem i własnymi ograniczeniami, aby zdążyć przekazać swoją historię, jak również umiejętne łączenie teraźniejszości z przeszłością. No i oczywiście opis przedwojennej Anglii - bale, suknie, rezydencja z kostycznym kamerdynerem, zaradną kucharką i ustalonym porządkiem.
Niespecjalnie natomiast powala sama treść opowieści Grace. Z prostego powodu - jej połowa dotyczy czasu, gdy rodzeństwo Hartfordów było dziećmi, dalej mamy opis nieudanego małżeństwa jednej z sióstr, nieco żywiej akcja rusza w czwartej i ostatniej części. A całość ma 600 stron... Do tego (ale nie jest to wada książki) - niemiłosiernie wkurzała mnie główna bohaterka, Hannah - klasyczny "snuj" w wydanie żeńskim. W dodatku zaraziła tym snujstwem swoją pokojówkę, Grace. Chwilami miałam ochotę nimi mocno potrząsnąć.
Książka raczej dla miłośników sennej i niespiesznej narracji. Miłośnicy mocniejszych wrażeń powinni zajrzeć pod inny adres.
[Tekst opublikowałam także na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.