Dodany: 12.05.2011 11:11|Autor: izabellag

Książka: Dom w Riverton
Morton Kate

3 osoby polecają ten tekst.

Angielska prowincja i jej tajemnice


W wakacje udało mi się przeczytać "Zapomniany ogród" autorstwa Australijki Kate Morton. Ponieważ tamta książka bardzo mi się podobała, sięgnęłam teraz po "Dom w Riverton" i... z przykrością stwierdzam, że nie zadziałało tu prawo serii.

Osią historii jest samobójstwo znanego (fikcyjnego) poety - R.S. Huntera, które miało miejsce w 1924 w posiadłości Riverton. Świadkami były dwie siostry Hartford - właścicielki posiadłości. Jednak oficjalna wersja wydarzeń niekoniecznie musi być prawdziwa.

W 1999 jedyny żyjący (aczkolwiek już jedną nogą w grobie) świadek tamtych wydarzeń, Grace Bradley, dawna służąca w Riverton, zaczyna nagrywać swoje wspomnienia. Te nagrania to swoisty testament, a jednocześnie dar dla ukochanego wnuka - pisarza, przechodzącego poważny kryzys życiowy.

Grace opisuje swoje życie, koncentrując się na okresie od 1914, kiedy jako 13-latka zaczęła służbę w Riverton, do 1924, kiedy w efekcie wydarzeń będących następstwem śmierci poety opuszcza posiadłość. Opisuje swoją fascynację rodzeństwem Hartford (jej rówieśnikami), a zwłaszcza starszą siostrą - Hannah; pierwszą wojnę światową wraz z jej następstwami (śmierć najstarszego z rodzeństwa Hunterów - Davida), wreszcie lata powojenne, gdy między siostrami - Hannah i Emmeline wybucha długo tłumiona rywalizacja.

Co mi się podobało - narracja z punktu widzenia starszej osoby, walczącej z czasem i własnymi ograniczeniami, aby zdążyć przekazać swoją historię, jak również umiejętne łączenie teraźniejszości z przeszłością. No i oczywiście opis przedwojennej Anglii - bale, suknie, rezydencja z kostycznym kamerdynerem, zaradną kucharką i ustalonym porządkiem.

Niespecjalnie natomiast powala sama treść opowieści Grace. Z prostego powodu - jej połowa dotyczy czasu, gdy rodzeństwo Hartfordów było dziećmi, dalej mamy opis nieudanego małżeństwa jednej z sióstr, nieco żywiej akcja rusza w czwartej i ostatniej części. A całość ma 600 stron... Do tego (ale nie jest to wada książki) - niemiłosiernie wkurzała mnie główna bohaterka, Hannah - klasyczny "snuj" w wydanie żeńskim. W dodatku zaraziła tym snujstwem swoją pokojówkę, Grace. Chwilami miałam ochotę nimi mocno potrząsnąć.

Książka raczej dla miłośników sennej i niespiesznej narracji. Miłośnicy mocniejszych wrażeń powinni zajrzeć pod inny adres.


[Tekst opublikowałam także na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2544
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: norge 12.05.2011 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: W wakacje udało mi się pr... | izabellag
Mnie się ta książka podobała, może dlatego że jestem właśnie miłośniczką sennej i niśpiesznej narracjii, akładając oczywiście że jest ona sensowna, inteligentna i pisarz ma coś do powiedzenia. W wypadku tej książki tak mi się właśnie wydawało.

Zastanawia mnie natomiast użyte przez ciebie określenie "snuj" czy "snujowata". Proszę o bliższe wyjaśnienie co to znaczy, bo mimo że dużo czytam nigdy się z takim słowem nie spotkałam.
Użytkownik: izabellag 12.05.2011 15:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się ta książka podob... | norge
Diano,
odbiór każdej książki jest subiektywny. Jednego czytelnika poruszy, innego zostawi całkowicie obojętnym, i nie ma na to rady.

Pochodzenie słowa "snuj"- określano tak bohaterów polskich filmów z lat 70-tych (kino moralnego neipokoju), zajmujących czas ekranowy nie działaniem i akcją, a "snuciem się".
Słowo najyraźniej już odeszło do lamusa, gdyż już się ktoś o nie pytał, gdy publikowałam tę notke na blogu.
Pozdrawiam serdecznie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: