Ckliwie i chwytliwie
Lektura tej powieści Murakamiego była moim pierwszym literackim spotkaniem z japońskim pisarzem, po którym nijak nie jestem w stanie pojąć, dlaczego jest obecnie tak chętnie czytany, a jego książki sprzedają się tak dobrze.
Bohaterem i jednocześnie narratorem jest mężczyzna w średnim wieku, który najpierw cofa się w przeszłość i dość barwnie ukazuje koleje swej społecznej, emocjonalnej i seksualnej inicjacji. Dowiadujemy się, iż w dzieciństwie Hajime dość mocno związał się z dziewczynką o imieniu Shimamoto. Stanie się ona jego obsesją i pragnieniem; osobą, poprzez którą jest w stanie określać samego siebie, kobietą prowadzącą go ku odkryciu prawdy o samym sobie i o swej skomplikowanej psychice. Oto bowiem dwadzieścia pięć lat po rozstaniu z Shimamoto nasz bohater ponownie spotyka kobietę. Jego dorosła już przyjaciółka z dzieciństwa okazuje się bardzo tajemniczą osobą. Nosi w sobie bolesne piętno tragedii, o której opowie Hajime podczas wycieczki nad pewną rzekę. Ukrywa także wiele sekretów, jakich nie dane będzie poznać ani Hajimiemu, ani czytelnikom.
Odnieść można wrażenie, iż przeżywający kryzys tożsamości i miotający się między skrajnie od siebie różnymi emocjami mężczyzna jest umiejętnie manipulowany przez Shimamoto, mającą jakiś ukryty cel. Oboje przeżyją wspólnie wzniosłe chwile, jednak patos tych sytuacji, a także dość męczący i pretensjonalny sentymentalizm narracji spowodują, iż czytanie opisów wzajemnych potajemnych schadzek oraz pełnych nienaturalnej hiperbolizacji dialogów może po prostu irytować, a chwilami zwyczajnie nużyć.
Dwa tytułowe miejsca niosą w sobie skrajnie różne przesłania. „Na południe od granicy” jest swoistym eldorado, miejscem bezpiecznego ukrycia się i odnalezienia radości życia. „Na zachód od słońca” udają się ci, którzy nie mogą znieść rutyny, ograniczeń i schematów codzienności, ale ta ucieczka bynajmniej nie jest sposobem na skuteczne odizolowanie się od tego, co tak męczy. O pierwszym z miejsc marzy Hajime, drugie definiuje pragnienia i potrzeby Shimamoto. Każde świadczy o ogromnej tęsknocie za czymś, czego nie jest w stanie dać człowiekowi codzienność.
A o czym jest ta książka? Przede wszystkim o sile marzeń i pragnień. O wielkiej miłości i jednocześnie dojmującej samotności. O tym, iż w życiu nie da się uciec od samego siebie, od własnych pragnień i duchowych przeżyć. Byłaby to książka ciekawa, gdyby autor nie pisał w bardzo łzawym stylu, utkanym z banałów i myślowych stereotypów silących się na życiowe mądrości warte zapamiętania. Mnie ta powieść nie przekonała i choć na pewno nie jest książką, obok której można przejść obojętnie, to jednak ujęcie tematu i fabularny schemat (pełen niekonsekwencji i niejasności) powodują, iż odkładam ją na półkę bez przeczucia, iż kiedykolwiek jeszcze po nią sięgnę.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.