Dodany: 28.03.2007 10:44|Autor: matis
Nie!
Chyba rzadko spotyka się biografie, których autorzy nie lubią postaci, którymi się zajmują. Wygląda na to, że w przypadku biografii Francisa Drake'a mamy do czynienia z takim właśnie białym krukiem. Drake nie tylko budził wyraźną niechęć autora swoimi czynami i swoją postacią. On, co więcej, wiódł życie najnudniejsze w świecie. Wydaje mi się, że pisząc książkę autor walczył z findesieclową, śmiertelną nudą (a może był jej sprzymierzeńcem?). To, co było jeszcze trochę ciekawsze (trochę!) dało się szybko streścić w początkowej części książki i nawet udało się autorowi zachować chłód i dystans, z którymi należy przecież traktować opłynięcie świata w XVI wieku i akcje, dzięki którym Drake został najsłynniejszym korsarzem w historii. Po odbębnieniu tych przykrych obowiązków można się było oddać długim analizom inwestycji, (nie)udanych akcji, nieważnych intryg i sam już doprawdy nie pamiętam czego, co nikogo oprócz autora nie obchodzi. Możliwe zresztą, że autorowi również to było obojętne, ale w swej obojętności osiągnął szczyty, na których człowiek nie jest już w stanie ocenić, czy x jest interesujące dla innych, czy nie, "bo dla mnie wszystko i tak jest nuda, nuda, nuda".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.