Dodany: 09.06.2011 09:28|Autor: Bibliomisiek

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: A na imię jej będzie Aniela
Wroński Marcin

3 osoby polecają ten tekst.

Lublinoir


Na trzeciego "Maciejewskiego", jako zagorzały wielbiciel serii, czekałem z ogromną niecierpliwością. Uwielbiam kryminał w takim wydaniu jak u Wrońskiego – opowieść o brudnej policyjnej robocie ("police procedural", jak nazywają ten podgatunek Amerykanie), w dodatku w malowniczym kostiumie retro, zszytym z tkaniny historycznej uzupełnionej mroczniejszymi a wielce twarzowymi fragmentami w tonacji noir. Pierwszy tom "Maciejewskiego", nie ukrywam, czytałem z wypiekami na twarzy. Drugi to po prostu jedna z najlepszych powieści kryminalnych, jakie spotkałem w życiu. Oczekiwania miałem więc spore.

Przyznam, że po skończonej lekturze "Anieli" mam wątpliwości, jak oceniać trzecią, tym razem okupacyjną odsłonę przygód lubelskiego komisarza. Kłopot w tym, że jest to znacznie lepsza powieść w ogóle niż powieść kryminalna. Historia krwawych, połączonych z gwałtami mordów i śledztwa prowadzonego przez Maciejewskiego (tym razem w szeregach niemieckiej Kripo), stanowiąca szkielet fabularny, jest jej zdecydowanie najsłabszym elementem. I wcale nie dlatego, że Zyga "Maczejewski" (jak mówią Niemcy) ma w okupacyjnych realiach mocno związane ręce (kogo obchodzą morderstwa na Polkach?), przez co śledztwo idzie mu jak po grudzie. Owszem, ma związane. I owszem, śledztwo dalekie jest od dynamiki, ale w okupacyjnych okolicznościach jest to, umówmy się, zrozumiałe. Problem w tym, że Wroński, rozciągając swoją fabułę aż na sześć lat, zrobił z niej strukturę epizodyczną, i nad tą strukturą chyba nie do końca zapanował. Nie czułem upływu czasu między epizodami, które dzieli od siebie rok lub pół roku. Często odnosiłem wrażenie, jakby w ciągu tych okresów zaskakująco niewiele się zmieniło – zarówno w śledztwie, jak i w większości relacji między bohaterami (wyjątkiem Zielny). A pół roku czy rok to jednak długo.

Takie rozciągnięcie pociągnęło za sobą, niestety, dezintegrację dramaturgii śledztwa, a co gorsza - nie jest, moim zdaniem, dostatecznie uzasadnione fabularnie. Maciejewski w Kripo nie ma złych układów, zaś jego współpraca z AK daje chyba furtkę dla innych niż regulaminowe rozwiązań (są po temu podstawy). Co gorsza, powstałe rozrzedzenie fabuły nie zostało należycie wykorzystane. Sześć lat to mnóstwo czasu, a odnosi się wrażenie, że zarówno Kripo, jak i sam Maciejewski nie mają nic do roboty pomiędzy kolejnymi, jako się rzekło – oddalonymi w czasie, mordami. Może należało rozszerzyć policyjną robotę o inne, prostsze sprawy? Może należało skondensować akcję do, dajmy na to, trzech lat (przy okazji zostawiając sobie miejsce na kolejną, tym razem okupacyjno-powojenną powieść)? Nie wiem, i w sumie wiedzieć nie muszę.

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Po takim wstępie można by mniemać, że "Aniela" to literacki niewybuch. Otóż absolutnie nie. Poza szkieletem głównego wątku, wszystko jest na najwyższym poziomie. Wroński okazał się tym razem dużo lepszym opowiadaczem niż konstruktorem intrygi. Ma przecież potoczysty styl, potrafi tworzyć ciekawe tło dla swojej opowieści, prowadzić kilka naraz wątków pobocznych. Z wprawą wytrawnego filmowca operuje nastrojami i dramaturgią poszczególnych scen, czy to kameralnych, czy to dynamicznych, jak nalot - na czele z najstraszniejszą: oglądaniem ofiar potrójnego mordu. Pisze soczyste dialogi, które żywcem można przenieść na ekran – i wie, jak puentować nimi sceny, by na moją zblazowaną twarz wypełzł uśmiech bezwstydnej czytelniczej satysfakcji.

Choć czasy są okrutne i do uciechy nie nastrajają. Dramatyczne realia okupacyjne odciskają piętno na większości postaci drugiego planu (bez taryfy ulgowej – dla niejednej jest to piętno śmiertelne). Właśnie drugi i trzeci plan, na które Wroński na szczęście nie oszczędzał papieru, są w "Anieli" najciekawsze. Rzeczywistość jest straszna, ale jednak wielowymiarowa. Poznajemy złożone i nieoczywiste charaktery ludzi, którym przyszło działać w ekstremalnych warunkach, i ich dzieje – czy to będą handlowo-matrymonialne perypetie Zielnego, czy opisane z szorstką delikatnością przeżycia i emocje Róży, czy odpychająca (ale jak nakreślona!) postać króla getta - Szamy Grajera, czy tragiczne losy Krafta i jego rodziny, czy wreszcie zaskakująca, ale jakże ludzka historia komendanta Schleggera. Zło i dobro rozkładają się niezależnie od nacji - polskiej, niemieckiej, żydowskiej. Sam Maciejewski zresztą też budzi bardzo mieszane uczucia. Kwestia słuszności dokonanych przez niego wyborów i jego dość obsesyjnie traktowanych priorytetów pozostaje otwarta. Ot – takie czasy, skomplikowane i mniej czarno-białe, niż może wydawać się obecnie z perspektywy czasu. Wszystkie te wątki, płynnie wplecione w tło historyczne - od nalotu 9 września 1939, przez likwidację getta, aż po tzw. wyzwolenie, tworzą materię barwną i przejmującą. Obraz trudnych czasów opisanych bez wielkich słów i patosu. Styl Wrońskiego – co oczywiste i trafne – nie jest też z reguły tak ironiczny, jak w poprzednich odsłonach, ale zyskuje przez to powściągliwość. Mniej więc jest smakowitych fajerwerków "wrońskiego poczucia humoru", za to jako powieść historyczna, rekonstruująca w znakomicie dobranych detalach codzienne życie przygniecionego okupacją miasta, relacje międzyludzkie i między-narodowe, uzupełnione o cytaty z okupacyjnej gadzinowej prasy lubelskiej – "Aniela" jest dziełem naprawdę sugestywnym. Podobnie poważną perspektywę wprowadza wspomnieniowa opowieść Krafta, przy której do głosu - w osobie rozmawiającej z nim dziennikarki - dochodzą powojenne oceny wojennych zachowań Niemców. Właśnie to, co dzieje się poza głównym śledztwem Maciejewskiego, jest najbardziej w tej powieści interesujące i stanowi jej największą wartość. Tak jakby Wroński – pasjonat historii przerósł Wrońskiego od kryminałów.

Czy zatem "Aniela" jest dobrym kryminałem? Średnim, tylko miejscami bardzo dobrym. Ale jest wnikliwą i przejmującą powieścią historyczną.


[Recenzję opublikowałem również na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2264
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: