Dodany: 04.04.2007 17:20|Autor: Filip II
ROMAN GIERTYCH
Umówiłem się na placu Zbawiciela, dokładniej rzecz biorąc w Alei Wyzwolenia. Przyszedłem jak zwykle za wcześnie a że nie lubię stać jak kołek poszedłem sobie spokojnie usiąść do parku Ujazdowskiego.
Wybrałem sobie ławeczkę z widokiem na bliżej mi nieznany gmach państwowy, przystanek autobusowy i wóz z napisem "tvn 24". Ja spokojnie zaczynam konsumować kanapkę, dwóch miejscowych żulików degustuje kolejne wino, matka pokazuje dziecku jak wyglądają wiewiórki. Gołębie biją się o okruszki z mojej kanapki, wiewiórki skaczą po drzewach...
Znudzony oglądaniem dziecka goniącego za biedną, wystraszoną wiewiórką odwróciłem swój wzrok na ścieżkę.
Na ścieżce - ochroniarze, za nimi wiceminister Roman Giertych ze świtą.
Matka szybko przyciągnęła dziecko do siebie; wiewiórki uciekły na drzewo; gołębie odleciały do ciepłych krajów; ja z wrażenia upuściłem kanapkę. Pijaczków już nie było. Dziecko, nie wiedząc co się dzieje (widocznie nie było zorientowane w polskiej sytuacji politycznej) biło matkę po twarzy czapką.
Roman przeszedł, powiedział :
-Widocznie oszczędzają na taksówkach.
( Jego kompania bardzo głośno się śmieje).
On wcale nie jest taki wysoki.
Wszystko to wydarzyło się naprawdę, niestety.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.