Myślenie jest dobre, myślenie ma przyszłość
"10 pytań, na które nauka nie znalazła (jeszcze) odpowiedzi" spełniło niemal wszystkie oczekiwania, jakie mam zazwyczaj w stosunku do książki popularnonaukowej. Przede wszystkim jest niezwykle inspirująca, idealnie nadaje się do smyrania czytelników po zwojach mózgowych. To książka, która wręcz pobudza do ruszenia mózgownicą, do zmierzenia się z własnym postrzeganiem świata, a przede wszystkim zmusza do zajęcia jakiegoś stanowiska, bowiem żaden jej rozdział nie jest "letni", każdy stawia zasadnicze pytania i tym samym nie pozwala czytelnikowi poczuć się zbyt bezpiecznie w kokonie obojętności. Zdarzało mi się, że w trakcie spotkania ze znajomymi zawieszałam się na chwilę, bo ciągle jeszcze trawiłam jakiś koncept z właśnie czytanego rozdziału. Jeden rozdział opowiedziałam od A do Z bogu ducha winnej koleżance, która musiała wysłuchać moich rozterek w kwestii świadomości zwierząt (na szczęście, chyba udało mi się wzbudzić jej entuzjazm). Jechałam autobusem i nie dostrzegałam świata zewnętrznego, bo znowu nad czymś rozmyślałam. Cudowne uczucie, miło było sobie przypomnieć ten stan.
Dziesięć pytań i dziesięć rozdziałów. Z tego osiem przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem, pozostałe dwa były po prostu interesujące. Hanlon pisze o wspomnianej przeze mnie (samo)świadomości zwierząt, problemie czasu, wydłużaniu życia, ludzkiej głupocie, ciemnej materii i energii, życiu we wszechświecie, naszej osobowości, otyłości, zjawiskach paranormalnych oraz zagadce powstania i istoty wszechświata. Mnie najbardziej pochłonęły rozdziały o kosmosie z punktu widzenia fizyki i... głupich ludziach. Autor fascynująco pisze o granicach naszego poznania, i to już na samym wstępie:
"Ogrom Wszechświata zdaje się składać z dwóch tajemniczych substancji: ciemnej materii i ciemnej energii, których natury możemy się jedynie domyślać. Zwykłe rzeczy (czyli tak zwana materia barionowa - dobry stary wodór, ty i ja, Neptun i twój stół kuchenny) to we Wszechświecie sprawa całkiem drugorzędna. Większość wszystkiego jest niewidzialna i nie mamy pojęcia, czym jest - dysponujemy jedynie kilkoma mglistymi pomysłami"*.
Autor opowiada, jakim dziwnym współczynnikiem jest czas, nie tylko specyficznie postrzegany przez fizyków, ale też uważany za coś, czego w istocie... nie ma. To my jego wpływem tłumaczymy sobie rzeczywistość, opłakujemy tych, którzy odeszli itd. Wielu naukowców jednak jest zwolennikami koncepcji tzw. czasu blokowego, zgodnie z którą przyszłość w pewnym sensie już się wydarzyła, a nasze przywiązanie do teraźniejszości wydaje się nie na miejscu. Wielkim zaskoczeniem było też dla mnie odkrycie, że z obliczeń fizyków wynika, iż nasz wszechświat jest... skończony. Czy jestem niedoinformowana? Dlaczego gazety nie piszą o czymś takim na pierwszych stronach!? Prawda nie jest jednak taka prosta. Znamy wiek wszechświata, jednak niektóre z obserwowanych przez nas gwiazd wydają się starsze niż on! Jak więc widzicie, nie raz można nad tą książką pokręcić głową z niedowierzaniem. Natomiast część poświęcona problemowi głupich ludzi wzbudziła we mnie masę rozterek, przeróżnych emocji i chyba tylko przy nim miałam spore zastrzeżenia tak co do wniosków autora, jak i prowadzonych badań. Spędziłam sporo czasu na rozstrzyganiu tych kwestii.
---
* Michael Hanlon, "10 pytań, na które nauka nie znalazła (jeszcze) odpowiedzi. Przewodnik po naukowym buszu", tłum. Jakub Góralczyk, wyd. Wydawnictwo Literackie, 2011, s. 11.
[recenzję zamieściłam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.