Dodany: 18.06.2011 15:53|Autor: adas

Czytatnik: nauka czytania

2 osoby polecają ten tekst.

Plascencia "Ludzie z papieru"


Nie mam pojęcia: polecać, czy nie?

Jeśli o niej piszę, to znaczy chyba, że coś we mnie poruszyła. Tylko co?

Z każdą sekundą od przeczytania, irytuje mnie coraz bardziej.

Proszę się nie martwić, egzemplarz już oddany do biblioteki, nic mu nie grozi. Papier tnie. Palce, usta, nosy.

Czwórka. Ale nie mocna. Na szynach. Ciuchcia robi: ciuf ciufff.

"Ludzie z papieru" na okładce przywołują trzy nazwiska. Marquez Borges Calvino.

Trochę to bezczelne, bo cokolwiek bym sądził o tych pisarzach*, to jednak coś w tym XX wieku znaczyli.

Zmyślnie to sobie Plascencia wykombinował. Od jednego wziął to, od innego tamto, i stworzył śliczną książkę.

Gorzej z treścią. Zerżniętą od Marqueza i podaną w meksyko-usamerykańskim sosie. Ciężka dola wiejskiego ludu w okresie tożsamościowych zmian.

Jeszcze cięższa pisarza, który próbuje zaistnieć. Opisać. Ożenić się szczęśliwie. Nad bohaterami panować.

I tak się te dwa światy przenikają. I tak się te dwa światy przenikają. I tak się te dwa światy przenikają.

Że nie wiem, czy to gniot, czy jednak jest w tej powieści(?), głęboko skryty, zmarnowany potencjał.

*
geniusz osobiście wielbiony - sztuk jeden
geniusz, ale na pewno nie mój - sztuk jeden
autor genialnej książki, ale reszta niekoniecznie - sztuk jeden

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 487
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: