Dodany: 23.06.2011 17:20|Autor: zdrojek

Polonia w ojczyźnie dolara


Powieść "Dolorado" składa się zasadniczo z dwóch części. Pierwsza to monodram, który Edward Redliński napisał w celu zaprezentowania na amerykańskim tournée wraz z poznanym na obczyźnie aktorem - Pierożkiem. Druga część, pod tytułem "Tańcowały dwa Michały", opisuje przeżycia samego autora związane z planami amerykańskich podróży.

W bohaterze monodramu silnie zarysowany jest rozłam, wewnętrzny dysonans. Z jednej strony zdania wypowiada w nim Wieśniak - przywiązany do polskiej ziemi, mówiący, że należy pielęgnować korzenie. Z drugiej - Wędrus, kosmopolita, któremu każdy skrawek Ziemi jest ojczyzną, który najchętniej wyrwałby korzenie swojej przeszłości - zepchnął w niepamięć wiejskie dzieciństwo: biedną chatę na wsi, święte obrazy, katolicki rytm życia, umiłowanie przyrody. Redliński umiejętnie ukazuje Polaków A.D. 1984, którzy doświadczyli amerykańskiego życia i nie mogą podjąć decyzji. Czy wracać do smutnej, ponurej, kolejkowej rzeczywistości i dzielić trud życia z innymi Polakami, czy zostać w Ameryce - idealizowanej krainie wolności i szczęścia?

Książka jest jednak przede wszystkim skanerem amerykańskiej Polonii, ukazuje zachowania i życie rodaków po drugiej stronie Atlantyku, gdzie polskość staje się środkiem prowadzącym do oszukania rodaków, którzy nie potrafią zrozumieć ludzkiej nieuczciwości, którzy jeszcze nie zamerykanizowali się na tyle aby wiedzieć, że oszuści i cwaniacy używają sfery świętej: Ojczyzny, patriotyzmu, aby zarobić na jej profanacji.

Solidarność (zarówno jako związek zawodowy łączący Polaków w imię wspólnej racji, jak i cechę zdrowych relacji w społeczności) mierzy się przydatnością, opłacalnością. Logo związku nie służy identyfikacji, podtrzymaniu poczucia wspólnoty, lecz celom handlowym. Zostaje pomniejszone do roli świecidełka, spełnia funkcję patriotyzmu na sprzedaż, w którym "patrio" znaczy wiele mniej niż "zysk".

Solidarność międzyludzka w kręgach Polonii jest zaś znikoma. Koledzy śmieją się więc z przyjaciela, który miota się w innym, nieznanym dotąd świecie. Ale jakim sposobem miałby się nie zagubić, gdy nagle dewaluacji ulega moralność, gdy cwaniactwo jest o wiele wyżej punktowane i cenione niż uczciwość i prawda?

Ten świat odwróconej moralności oraz opisane wyżej osobiste rozbicie bohatera monodramu najlepiej opisują zdania wypowiedziane przez napotkaną przez niego dziennikarkę, która mówi o dolarze: "Och, to wspaniała rzecz. Klucz do wolności. I szczęścia. Tu, nie mając pieniędzy jest się kaleką. Nic nie jest dostępne. Ni wolność, ni godność, ni... miłość. (...) Mieć sto tysięcy dolarów, to jakby mieć biust Marilyn Monroe"*.

Świat "postępu", wolnego rynku i handlu, idealizowanej wolności, który zapomina o odwiecznych moralnych prawach, za Boga mając kawałek zielonego papieru, staje się właściwie światem prymitywnym i ograniczonym żądzami posiadania i wyzysku. Jest wcieleniem w życie prawa dżungli, w którym słabsi nie znajdują uznania w oczach "współbraci", a kondycja moralna Michała-Wieśniaka ulega degradacji i zostaje zastąpiona przez amoralność Michała-Wędrusa.

Redliński daje przerażającą lekcję, po raz kolejny zestawiając modele życia: wiejski porównuje z miejskim, życie w zgodzie z naturą i Bogiem przeciwstawia pogoni za dobrami doczesnymi. Najbardziej przykre w kondycji amerykańskiej Polonii jest symboliczne odrzucenie przeszłości, wyrwanie korzeni z ziemi i historii. Wskutek tego Polak zamerykanizowany wyjaławia swoje istnienie, czyni siebie takim samym jak inni ludzie.

Surowy jest w tej książce osąd amerykańskiej Polonii i kapitalizmu. Co gorsza, jest całkowicie prawdziwy, bo trafia w samo sedno spraw, w sam środek moralnego kręgosłupa, w ciemność ludzkiej egzystencji.



---
* Edward Redliński, "Dolorado". Polska Oficyna Wydawnicza "BGW", 1994, str. 113.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2473
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: