Dodany: 12.04.2007 14:59|Autor: Vilya

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Jedźmy, wracajmy...: Opowiadania
Odojewski Włodzimierz

2 osoby polecają ten tekst.

Wprowadzenie do Odojewskiego?


1. Przygotowywał się do tego wyjazdu naprawdę solidnie: niestrudzenie wycinał kolejne fotografie, porządkował je, uczył się miejsc, które dopiero miał odwiedzić, z mozołem, ale i niemałą przyjemnością, zagłębiał się w kolejne opasłe tomy, opisujące miasto, starał się zapamiętać nazwy nigdy niewidzianych ulic - jakby na długo przed planowaną podróżą próbował nadać wyobrażeniom pozory realności. Powtarzał sobie, że tak będzie wreszcie sprawiedliwie - cała rodzina Wenecję już widziała, teraz i na niego przyszła pora. Marek ma mniej więcej dziesięć lat, najwyższy czas. Mama obiecała. Niecierpliwe oczekiwanie. I tylko narrator, z nutką leciutkiej ironii, wtrąca, niby mimochodem, "A właśnie był rok trzydziesty dziewiąty, zaczynało się lato"[1]. Lato, które dla głównego bohatera "Sezonu w Wenecji", opowiadania otwierającego cały tom, było właśnie okresem oczekiwania - niecierpliwego, ale niepozostawiającego również miejsca na przypuszczenia, że planowana podróż może się nie odbyć. Lato, mówiąc banalnie, nadziei. I tylko zakradający się niepokój, gdy w dyskusjach dorosłych coraz częściej pojawia się niezrozumiałe słowo "mobilizacja", gdy urywają oni rozmowy w pół słowa, jakby nie chcieli, żeby był przy nich obecny. Ich nerwowość, ledwo wyczuwalna, jakby wciąż jeszcze starannie maskowana. A potem ta wiadomość, iż jednak nie tym razem, nie, nie do Wenecji, dużo bliżej - do cioci. Wybuch wojny. I ta ich Wenecja, stworzona na użytek własny, niepowtarzalna, Wenecja, do której podróżować można tylko raz w życiu - i tylko w takich okolicznościach.

Opowiadanie na pozór zupełnie realistyczne nie tyle z tego realizmu rezygnuje, co pozwala na to, aby zakradła się doń nutka magii, czy też może lepiej - niezwykłości. Piszę o nim trochę bardziej szczegółowo, gdyż otwiera ono blok tekstów zbudowanych na podobnej zasadzie - ich głównym bohaterem pozostanie Marek, którego dorastanie i pierwsze ważne doświadczenia przypadną na czas okupacji. Niby banalne historie, proste opowieści, w które jednak wdziera się poezja. Dziecinne strachy, z pobłażliwością traktowane przez dorosłych, kryją za sobą bardzo trudne doświadczenie bycia świadkiem - jak w "Nie można cię zostawić samego o zmierzchu". Historia pierwszej miłości zarazem jest sentymentalna, ale i ową sentymentalność podważa - "Cyrk przyjechał, cyrk odjechał" to także opowieść o świecie, który ostatecznie, nawet w oczach dziecka, traci swoją niewinność. Może jednak najbardziej dobitnym świadectwem tej przemiany jest krótkie, dopiero w tym wydaniu do całości dołączone, opowiadanie "Koń pułkownika" - na kilku zaledwie stronach pokazujące, jak szybko przyszło im dorosnąć, zrozumieć, że coś się skończyło, a to, co nadchodzi, jest żywiołem, którego nie można zatrzymać. Jeżeli coś mnie w tej części drażniło, to głównie fakt, że nie umiałam Odojewskiemu zaufać w materii najistotniejszej - nie potrafiłam uwierzyć w wiarygodność jego młodych bohaterów. Nie tyle w możliwość takiej interpretacji świata, co w język, jakiego używa on do opisu - ta uwaga odnosi się zresztą nie tylko do tego tomu, Odojewski w ogóle wydaje mi się bardziej wiarygodny tam, gdzie mówi w imieniu ludzi dojrzałych - gdy w "Zmierzchu świata" pokazuje dorastanie Piotra, robi na mnie dokładnie to samo, nie najlepsze, wrażenie. Szkoda trochę, gdyż same pomysły są ciekawe - ich realizacja zaś, jak na tego autora, dobra, ale i tylko dobra.

2. "Co jeszcze działo się w ciszy podczas ich milczenia?"[2] - pyta sam siebie w "Chwili gałązki wawrzynu" (opowiadaniu otwierającym "Zmierzch świata") dorosły już Piotr Czerestwienski, wspominający jedno ze swoich pierwszych doświadczeń erotycznych, a ja to jego pytanie niejako rozciągam na twórczość Odojewskiego, każę mu stanowić myśl przewodnią dla tego, co jest dla mnie w jego pisarstwie najbardziej interesujące. Oszczędnie budowana proza psychologiczna. Kameralne relacje międzyludzkie. Dramat, który ma dwóch bohaterów. W "Zasypie wszystko, zawieje..." zawsze najciekawszy wydawał mi się wątek dotyczący losów Pawła i Katarzyny - ich nieustannego przyciągania i odpychania. Dwa opowiadania z "Jedźmy, wracajmy..." moim zdaniem dorównują tamtej powieści - i tylko te dwa. Jest przy tym rzeczą znamienną, że oba można by uznać niejako za ogniwa cyklu podolskiego. "Godzina albo pół" to studium osaczenia, rzeczywistości napiętnowanej śmiercią, skazanej na unicestwienie. To opowieść o niej i o nim - oboje właśnie stracili człowieka, którego kochali. I muszą się z tym zmierzyć, ze sobą nawzajem, z odpowiedzialnością, ale przede wszystkim z bólem, który jest i pozostanie bólem każdego z nich z osobna. To proza minimalistyczna, chociaż nie w znaczeniu stylistycznym. Bardzo mało słów pada między bohaterami. Niewiele jest gestów. A jednak wydarza się wszystko. Tak też jest w drugim opowiadaniu, które bardzo cenię - w "Ostatniej zimie przed potopem". Odojewski zdaje się w nim stawiać pytanie o wyrażalność pewnych doświadczeń, o możliwość podzielenia się nimi - a przede wszystkim o to, czy nawet najbliższy nam człowiek jest w stanie w pewnych sytuacjach przynieść nam ocalenie. Pokazuje zagładę, jaka dokonuje się także w umyśle - kiedy po bardzo trudnych przeżyciach traci się umiejętność zaufania, zbliżenia. Przy czym wszystkie te moje słowa, próby scharakteryzowania, z góry skazane są na niepowodzenie, są nawet, powiedziałabym, bezsensowne - u Odojewskiego wszystko to jest zarazem bardziej dyskretne, bardziej oszczędne - ale i dużo bardziej przez to wymowne.

3. "Grzech" otwiera trzecią grupę tekstów, zgromadzonych w tym tomie; ich bohaterem zbiorowym są ludzie, w których wojna wciąż trwa - kładzie się cieniem na ich życie. Głównie chodzi tu o partyzancką działalność, o niemożność zdrady dawnych ideałów. W tym bloku właśnie "Grzech" wydaje mi się opowiadaniem najlepszym. Jest dla mnie przede wszystkim - obok "Nagiego sadu" Myśliwskiego - przejmującą opowieścią o relacji ojca i syna. O niezrozumieniu. Ojciec jest tutaj bohaterem bardzo dla Odojewskiego charakterystycznym - zasadniczym, dumnym, wiernym sobie. Syn - tym, kto musi dojrzeć, ale ceną tego dojrzewania jest zaprzeczenie sobie, wpajanym ideałom. Dorastanie do siebie jest procesem bolesnym. To bardzo ciekawie przedstawiona relacja, ale - i tutaj odzywa się to, czego u Odojewskiego nie lubię - dla mnie nazbyt upolityczniona, zbyt traktatowa. Zwłaszcza ten drugi zarzut rozciągnęłabym także na inne teksty - na przykład na opowiadanie tytułowe, które chyba, wykorzystując konwencję podróży ojca i jego, małego jeszcze, syna na Ukrainę, zbyt wiele rzeczy stara się powiedzieć przesadnie dosłownie. Wydaje mi się, że - znowu poza "Grzechem" - blok ten jest najmniej interesujący.

4. Co sądzę o całości? Nadal nie jestem obiektywna, we mnie wciąż jest przede wszystkim doskonałe "Zasypie wszystko, zawieje..." - skończone i pełne. Ten stopień koncentracji osiąga Odojewski w tych opowiadaniach tylko czasami - to dla mnie Odojewski jakby trochę rozwodniony - nie chwyta tu za gardło, a jego czytanie nie sprawia niemalże fizycznego bólu. I może też przez to jest to lektura dla mnie mniej warta uwagi. Chociaż, gdy zaczynałam "Sezon w Wenecji", nie znając jeszcze najważniejszego z tomów cyklu podolskiego, wiedziałam już po kilkunastu stronach, że to autor, który będzie mi się podobał i na którego będę miała ochotę - więc może to dobry tom na początek przygody z Odojewskim, jeśli ktoś nie ma ochoty rzucać się od razu na głęboką wodę?



---
[1] Włodzimierz Odojewski, "Sezon w Wenecji" [w] Tegoż, "Jedźmy, wracajmy i inne opowiadania", Wydawnictwo Twój Styl, Warszawa 2000, s. 7.
[2] Włodzimierz Odojewski, "Chwila gałązki wawrzynu" [w] Tegoż, "Zmierzch świata", Wydawnictwo Twój Styl, Warszawa 2005, s. 23.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na swoim blogu].

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6920
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: 00761 28.07.2007 00:55 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Przygotowywał się do t... | Vilya
Ja też mam wrażenie, że opisywanie doświadczeń dzieci nie do końca w wykonaniu Odojewskiego satysfakcjonuje. Niemniej są to opowiadania na dobrym poziomie i na nudę podczas ich lektury narzekać raczej nie można. Dla mnie osobiście najważniejsze z tego tomu są dwa: "Grzech" - to odsłanianie prawdy w strzępach, jakby sama świadomość broniła się przed jej obnażeniem, przypomina mi trochę "Czas odwrócony"; oraz "Niech pan już idzie!". Zwróciło moją uwagę też opowiadanie "Godzina albo pół", ale za szybko przewidziałam finał, a tego bardzo nie lubię. Powiem tak: gdybym zaczęła czytanie od tego zbioru, a nie od "Zasypie...", zapewne nie szukałabym książek Odojewskiego z takim uporem.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: