Dodany: 10.07.2011 22:32|Autor: tomcio

O słabościach nowego "Thorgala"


Po opuszczeniu Arachnopolis Thorgal z rodziną płynie dalej na południe w poszukiwaniu spokoju. Dość szybko okazuje się, że tego spokoju prędko nie zaznają. Problemy zaczynają się, gdy Jolan znajduje zwłoki na porzuconej łodzi. Po chwili bohaterów napadają rzeczni piraci. A to dopiero początek niebezpieczeństw.

Narzekałem na "Arachneę", ale zastrzegałem, że wciąż wierzę w ten cykl. Wraz z "Błękitną zarazą" moja cierpliwość się skończyła.

Z niewiadomych względów cała historia opowiedziana jest jako retrospekcja Jolana. Uprzedza on na wstępie, że sytuacja jest beznadziejna, bo za chwilę umrze. Czy muszę mówić, że po "Koronie Ogotaia" trudno się już nabrać na tak banalne zawiązanie akcji? Ostatecznie rozwinięcie tego intrygującego wprowadzenia będzie jednak daleko mniej interesujące, a opowieść Jolana zupełnie nie pasuje do rytmu opowieści. Zdaje się, że służy ona jedynie szybkiemu opisaniu, dlaczego nagle grupa głównych bohaterów istotnie się zmniejszyła (o Muffa, Darka i Lehlę). Wspominałem w recenzji poprzedniego tomu, ze Van Hamme nie panuje nad prowadzeniem losów wielu postaci na raz. Tu to podejrzenie się potwierdza. Nie wiadomo, dlaczego w ogóle Darek i Lehla pojawili się na dłużej w "Piętnie wygnańców", bo od tej chwili nie było z nich fabularnie niemal żadnego pożytku (poza pewnym uzasadnieniem bezwzględnego przywitania, jakie dzieciaki zgotowały Thorgalowi w "Klatce"). Teraz wreszcie Van Hamme wycina ich ze scenariusza, ale robi to sztucznie, wygodnie otwierając sobie nowy tom bez tego "balastu". Inaczej rzecz się ma z Muffem, tu zadecydowały osobiste względy Rosińskiego, który stracił w tym czasie ukochanego psa, pierwowzór czworonożnego bohatera cyklu.

Wygoda prowadzenia akcji, jaką stwarza sobie Van Hamme, jest miejscami naprawdę zbyt czytelna. Początkowo wydaje się, że bohaterowie nie są w stanie z nikim się porozumieć w Labiryncie, ale oto pojawia się uczony, który akurat zna ich język. Pokazuje wyjście z wąwozu, z którego nikt nigdy dotąd (nawet w obliczu strasznej śmierci!) nie korzystał. Mimo że misja Thorgala jest nierealna, choćby z braku czasu, czas oczywiście w cudowny sposób się znajdzie.

"Błękitna zaraza" jest, jak poprzednie albumy, strasznie przegadana. Van Hamme nie próbuje wprowadzić nowego świata, nowych osób przez jakieś działania, przez żywszą akcję. Wszystkiego musimy się dowiedzieć z długich dialogów, w których dymki z tekstem zajmują niemal pół obrazka. Cykl o Thorgalu słynął kiedyś z niesamowicie budowanego napięcia, z ciągłych zwrotów akcji. Żal to teraz wspominać.

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 809
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: